Artykuły

Z okazji "Aktora" w Teatrze "Wybrzeże"

Ciekawe, warte szerszego zanotowania przyjęcie spotkało premierę Aktora Cypriana Norwida, daną w Gdyni przez Teatr "Wybrzeże". Naprzód przeczytaliśmy recenzje, bardzo pochlebne dla przedstawienia, lecz pełne zastrzeżeń i wątpliwości czy publiczność zrozumie tego bardzo trudnego poetę, czy nie zbyt ryzykowne było wystawienie jego sztuki na jedynej scenie młodego portowego miasta, przeznaczonej dla 150 tys. jego mieszkańców, czy to sprzyja upowszechnieniu kultury. Przy tym jednak chwalono reżyserię Teresy Żukowskiej za "jasny do granic możliwości przekład zawiłych, często wieloznacznych myśli poety", oraz stronę aktorską spektaklu, którą określono krótko: "znakomita!" i tak wyrównana, że aby nie skrzywdzić nikogo, trzeba by wymienić cały zespół (Edgar Milewski - "Ilustrowany Kurier Polski - Wybrzeże"). Potem w "Dzienniku Bałtyckim" ukazał się artykuł dyskusyjny W. Mergla Widz też chce mieć głos atakujący Aktora jako pozycję repertuarową, jako przedstawienie i jako wyraz polityki artystycznej teatru. Pociechą dla autora artykułu był fakt, że na premierę Aktora sprzedano zaledwie 100 biletów. W odpowiedzi nadeszły do gazety trzy głosy dyskusyjne widzów w obronie Aktora i linii repertuarowej Teatru "Wybrzeże". Ponieważ wydaje się nam, że głosy te są interesujące i znamienne (jak cała zresztą sprawa), zacytujemy fragmenty tych obszernych listów nadesłanych przez widzów.

Pani Maria Wojtewicz z Gdyni pisze: "Nie jestem "norwidologiem" ale kocham Norwida. Nie zawdzięczam tego swoim studiom uniwersyteckim ale lekturze poety w ostatniej klasie szkoły średniej. Takich jak ja jest na Wybrzeżu setki. Dla nich posłyszeć melodię i rytm słowa norwidowskiego w doskonałym podaniu naszych artystów jest niecodziennym przeżyciem. Zamiast mówić o niezrozumiałości Norwida lepiej by było spojrzeć na jego sztukę z historycznego punktu widzenia, wyjaśnić i w ten sposób uprzystępnić odbiorcom. Czy teatr ma zrezygnować z tych trudniejszych pozycji literatury, aby nie stracić niewyrobionego widza? W żadnym wypadku. Przypomnieć trzeba, że teatr stracił szerokie masy widzów na rzecz operetki, kina czy stadionu nie wtedy, kiedy podawał sztuki "trudne" o wysokiej wartości artystycznej, ale wtedy, kiedy wystawiał "sztuki produkcyjne", łatwe, zrozumiałe... Dla mnie pociechą jest, że na dalsze przedstawienia sprzedaje się trzykrotnie większą ilość biletów wbrew obawom recenzentów i głosów dyskusji". Analizując sam utwór dyskutantka stwierdza, że trudno o ostrzejszą satyrę społeczną na arystokrację i burżuazję, toteż nie dziwi się, że nie wystawiano go dawniej.

Fani Maria Zwierzchowska, również z Gdyni, nadmieniając, że inny widz też chce mieć głos, pisze: "Nastawiona na dwugodzinne słuchanie niezrozumiałych wywodów, byłam mile zdziwiona już w pierwszej odsłonie, że bez trudu wiem o co chodzi. Oczywiście, jak zwykle w trudniejszych utworach, niektórych myśli czy metafor nie mogłam uchwycić dokładnie, słysząc je po raz pierwszy, mimo że wiersz Norwida był mówiony bardzo dobrze przez znanych mi i bardzo dobrych aktorów. Czy czuli się oni źle w swoich rolach? Myślę, że opanowanie roli poetyckiej nie jest dla aktora wysiłkiem straconym, ale wzbogaceniem jego wiedzy i umysłowości. Myślę, że dobrze się stało, że Cyprian Norwid, "poeta nieznany" - jak pisze o nim Jastrun we wstępie do programu - dostał się na scenę. Nieznany dla współczesnych, znajduje zrozumienie w naszych czasach".

Jako trzeci wydrukowano list widza z Warszawy, pana Krzysztofa Karaska. Czytamy w nim: "Nie uważam Teatru "Wybrzeże" ani za hołdujący gustom i guścikom publiczności, ani za teatr eksperymentalny. Jest to po prostu teatr pracujący na własną publiczność, eksperymentujący (nie eksperymentalny), walczący o widza i o dobrą sztukę. Teatr wychodzący naprzeciw widza, z nowym, nigdy dotąd przez niego nie widzianym repertuarem, pozbawiony taniej i efekciarskiej łatwizny, teatr pobudzający do myślenia. Uważam, że Teatr "Wybrzeże" kroczy po słusznej i konsekwentnej linii rozwojowej i wszelkie pomawiania i podejrzenia o odejście od widza są bezpodstawne. Jestem wdzięczny, że nie godzi się kosztem taniej popularności utracić tę więź, jaka wytwarza się tylko pomiędzy dobrym teatrem a jego odbiorcą, a tym samym utracić kontakt i możliwości oddziaływania na publiczność; i że zachowuje własną twarz".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji