Artykuły

Największy sukces? Po prostu życie

- Właściwie w próby [spektaklu "Dali" Sopockiego Teatru Tańca] weszłam z marszu. Przez miesiąc trochę ćwiczyłam, chodząc po lesie, po plaży. Cały czas przechodzę też rehabilitację, robię ćwiczenia z terapeutą, które mają na celu przywrócenie mi codziennej mobilności, ruchomości - mówi tancerka IZABELA SOKOŁOWSKA, która wygrała walkę z rakiem kręgosłupa.

W poniedziałek na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie odbędzie się premiera spektaklu "Dali" Sopockiego Teatru Tańca. Gościnnie wystąpi w nim Izabela Sokołowska. To jej sceniczny debiut, od kiedy wygrała walkę z rakiem kręgosłupa.

Magdalena Hajdysz: "Dali" to pierwszy spektakl, w którym występujesz na scenie od..?

Izabela Sokołowska: Od czterech lat. W czerwcu 2007 r. byłam na swoim ostatnim tournee. Kiedy zaszłam w ciążę, nie tańczyłam, później przez dwa lata byłam chora - teraz jest już trzeci rok. To więc moja premiera, na zupełnie innych warunkach. Jestem bardzo wdzięczna Sopockiemu Teatrowi Tańca, że we mnie uwierzyli i zaproponowali mi udział w tym spektaklu.

Musiałaś jakoś specjalnie przygotować swoje ciało, żeby znowu zatańczyć?

- Właściwie w próby weszłam z marszu. Przez miesiąc trochę ćwiczyłam, chodząc po lesie, po plaży. Cały czas przechodzę też rehabilitację, robię ćwiczenia z terapeutą, które mają na celu przywrócenie mi codziennej mobilności, ruchomości. Po operacji, podobnie jak w balecie, cały czas chciałam więcej i więcej - najpierw nie leżeć, później siedzieć na wózku, potem stawiać pierwsze kroki, a następnie zajmować się domem. Teraz w tańcu mam nowe wyzwania - moje ciało nigdy nie stwarzało mi przeszkód, zawsze było giętkie, mogłam z nim robić, co chciałam. Teraz na wiele rzeczy nie mogę sobie pozwolić, ale kiedy pojawia się żal, mówię sobie: Wróć! przecież niedawno nie mogłaś chodzić. Muszę więc znaleźć dla siebie odpowiednią technikę. Scenę, w której tańczę z Jackiem Krawczykiem, zrobiłam pod siebie, a jednocześnie bardzo klasycznie. A na początku myśleliśmy, że wyjdę na scenę tylko na chwilę, przejdę się i pomacham rękami.

Co jeszcze robisz, oprócz tego, że z STT przygotowujecie spektakl?

- Zajmuję się domem, obowiązkami związanymi z macierzyństwem. Oprócz tego czekają mnie egzaminy na studia pedagogiczne w Warszawie, bo od września planuję zacząć pracę w Szkole Baletowej w Gdańsku. Cały czas też zajmuję się grupą wsparcia "Light of Hope". Jesteśmy na etapie zakładania fundacji.

Czym będzie się zajmowała fundacja?

- Będzie nosiła nazwę "Life saver". Jej celem będzie poszukiwanie możliwości leczenia poza granicami kraju dla takich beznadziejnych przypadków ludzi chorych, jakim np. byłam ja. W dużej mierze dla dzieci, ale też dla wszystkich, którzy chcą walczyć, a są ograniczeni tym, że w Polsce słyszą: "Przepraszamy nic już nie możemy zrobić". Prywatne leczenie za granicą wymaga ogromnych pieniędzy. Żeby je zdobyć, trzeba robić akcje społeczne. I tak będzie działała fundacja - pieniądze na leczenie konkretnych osób będą zbierane poprzez organizację imprez artystycznych i koncertów - podobnie, jak było to robione dla mnie.

Co uważasz za swój największy sukces?

- W tym momencie?

Tak.

- Po prostu życie. Najbardziej cieszy mnie to, że spełniam się na takich poziomach, których nikt się wcześniej nie spodziewał - że mogę żyć jak inni, albo nawet ponad to, bo załatwiam sto pięćdziesiąt rzeczy naraz. Często, prawie codziennie w bólu, nawet praca nad spektaklem to ciągła walka z bólem. Mam ogromną radość i satysfakcję, że znowu znajdę się na scenie - nie tylko jako współtwórca choreografii, ale też tancerka. Dużym wynagrodzeniem za te zmagania jest też mój syn, który chodzi ze mną wszędzie. Jestem świadkiem tego, jak się rozwija, jak mówi. Tak naprawdę nigdy nie wykreśliłam tańca - mimo tego, że noga jest niesprawna, czy kręgosłup jest sztywny. Ale będąc profesjonalną tancerką w przeszłości, wiem, na co mogę sobie pozwolić.

IZABELA SOKOŁOWSKA - absolwent ka Szkoły Baletowej w Gdańsku i byta solistka Royal Danish Ballet w Kopenhadze. Mama 3-letniego Foivosa. Kiedy urodziła synka, zdiagnozowano u niej nowotwór. Wyleczyła ją terapia w Chinach, na którą pieniądze zbierali (na początku 2009 r.) jej przyjaciele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji