Artykuły

Być taka jak słynna "Zo"

- To była niezwykle skromna i silna kobieta. Dowiadując się kolejnych historii z jej życia, byłam zafascynowana, jak można za pomocą ciężkiej pracy zrobić tak wiele. Rozmowa z TERESĄ STĘPIEŃ-NOWICKĄ, aktorką Teatru Horzycy, pomysłodawczynią spektaklu o gen. Elżbiecie Zawackiej, Honorowej Obywatelce Torunia.

Tomasz Bielicki: Tytułowa Elizabeth Watson to...?

Elżbieta Stępień-Nowicka:...oczywiście Elżbieta Zawacka. W czasie wojny jako cichociemna posługiwała się różnymi nazwiskami. Podróżując po Europie, używała ich zresztą kilkunastu. Imię pozostawało zazwyczaj bez zmian. Jako Elizabeth Watson funkcjonowała w Londynie w 1943 roku. Ten epizod posłużył nam za podstawę monodramu. Wszystkie zawarte w tej sztuce informacje o jej życiu są autentyczne.

O czym tak naprawdę opowiada ta sztuka?

- To opowieść nie tylko o generał Zawackiej, ale również o poszukiwaniu tożsamości i tradycji związanej z naszym pokoleniem. A wszystko pokazane z perspektywy współczesnego człowieka, który bardzo często nie zna nawet historii własnej rodziny.

Kiedy ruszyły prace?

- Dwa lata temu. To mój autorski pomysł. Scenariusz, który napisała reżyser Inka Dowlasz, jest wynikiem naszych wielogodzinnych, a nawet wielotygodniowych dyskusji. Wszystko wsparte masą materiałów źródłowych i dodatkowych informacji. Elżbieta Zawacka miała tak genialny życiorys, że na jego podstawie będzie można nakręcić jeszcze wiele filmów.

Co Panią najbardziej w niej urzekło?

- To była niezwykle skromna i silna kobieta. Coś niepojętego. Dowiadując się kolejnych historii z jej życia, byłam zafascynowana, jak można za pomocą ciężkiej pracy zrobić tak wiele. Ona udowodniła swoim życiem, że nawet jeżeli nie sprzyjają nam warunki, to konsekwencja i upór w działaniu mogą być gwarancją sukcesu.

Z czego to Pani zdaniem wynikało?

- Z jej charakteru. Do tego oczywiście doszły jeszcze uwarunkowania historyczne, które wystawiły ją na próbę.

Miała Pani okazję poznać generał Zawacka osobiście?

- Niestety, nie. Oglądałam, słuchałam, ale nigdy nie mieliśmy okazji, aby się spotkać. Dziś tego żałuję, bo to była niesamowita kobieta.

Myśli Pani, że słynna "Zo" może być dziś wzorem dla młodych?

- Oczywiście. Chociażby pod kątem konsekwencji w dążeniu do celu, co w przypadku Pani generał było od razu zauważalne. Stawiała na konsekwencję i dyscyplinę. Młodzi ludzi potrzebują dziś takich wzorców.

- Jak zareagowała rodzina Pani generał, kiedy dowiedziała się, że rodzi się monodram?

- Gdy tylko pojawił się pomysł, od razu przedstawiłam go pani Dorocie Zawackiej-Wakarecy. Początkowo była zaskoczona, ale już po chwili ogromnie pozytywnie się tego odniosła. Przez cały czas zarówno ona, jak i reszta osób z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej służyli mi pomocą i wsparciem.

Pamięć o gen. Zawackiej jest wciąż żywa. Nie boi się Pani zderzenia scenicznej kreacji ze wspomnieniami osób, które pojawią się na premierze? Uchylę nieco rąbka tajemnicy. Ja nie wcielam się w tym spektaklu w Elżbietę Zawacka, a jedynie gram jej postać. To teatr w teatrze.

***

Premiera monodramu "Elizabeth Watson - cichociemna" już 14 maja w Teatrze Baj Pomorski. Początek o godz. 18. Wstęp wolny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji