Artykuły

Czytając i oglądając Dantego

PRZED wejściem na widownię - w zastygłej pozie Charon (Antoni Pszoniak) i Cerber (Gustaw Kron). Memento mori? A dodajmy jeszcze: muzyka Pendereckiego (fragmenty Kosmogonii). Widownię przecina podest w kształcie krzyża, po lewej i prawej u góry - dwóch łotrów. Gd podestu pionowego - schody pną się na balkon. Widownia jest przedłużeniem sceny, najlepiej więc zająć miejsce w ostatnich rzędach z boku. Nie ma właściwie cezury między sceną a widownią, między światem realnym (scena obrotowa sugeruje: kula ziemska) i nadzmysłowym (widownia). Oba te światy przenikają się ustawicznie.

A w innej płaszczyźnie: przenikają się też dwa inne światy: antyczny i średniowiecznochrześcijański - wielkie osiągnięcie genialnego poety chrześcijańskiego, prekursora Renesansu. Słusznie stwierdza Julian Klaczko w swych znakomitych "Wieczorach florenckich": "Żadne inne dzieło średnich wieków nie oddało takiego hołdu i sprawiedliwości starożytnym jak "Boska Komedia". Alighieri pierwszy dał początek temu połączeniu świata klasycznego z chrześcijańskim, które miało kiedyś stać się myślą przewodnią Odrodzenia". A w "Szkicach o kulturze średniowiecznej" Christopher Dawson pisze: "Jednym z największych osiągnięć Dantego jest to, że udało mu się pojednać dwa wielkie prądy literatury europejskiej, zanim osiągnęły własną świadomość".

Ale przecież antyk u Dantego, to nie tylko przewoźnik Charon i dozorca Hadesu, Cerber. Szukamy Wergiliusza, w programie teatralnym i na scenie. Nie ma go. A sojusz to przecie szczególny. I ważki. Wergiliusz, to przecie "najbardziej chrześcijański" - jeśli można użyć tego określenia - z poetów starożytności. To jego właśnie wybrała Beatrycze na przewodnika dla Dantego w jego wędrówce po Piekle i Czyśćcu. Beatrycze - a więc: sam Dante, uważający się za ucznia autora "Eneidy", który pierwszy z poetów zstąpił do piekieł, "duma i światłość poetów", który jak stwierdza Klaczko - jest w arcypoemacie chrześcijańskim Dantego "wyrazicielem i symbolem wszelkiego dobra, wszelkiego piękna, wszelkiej prawdy, (...) Przejęty i natchniony zawsze najczystszą myślą Platona, ten którego słowa o nowym narodzić się mającym rzeczy porządku, o Dziewicy, o zbliżającym się Królestwie Bożym, o duszach, które na tamtym świecie "odpłacają cierpieniami różnymi za różne występki, obmywają się ze swoich zmaz i oczyszczają się w ogniu" - dziś jeszcze wprawiają nas w podziw swoim mistycznym, prawie chrześcijańskim dźwiękiem".

Przewodnikiem Dantego jest zamiast Wergiliusza, któremu towarzyszy od VI Pieśni w "Czyśćcu" również słynny trubadur mantuański Sordello) - Charon wraz z Cerberem. I od początku "Dantego" Szajny jest - Beatrycze, którą Dante, spotyka przecież dopiero na szczycie góry czyśćcowej, przed osiągnięciem kresu wędrówki: Raju, po odbyciu żarliwej spowiedzi oczyszczającej. Jest więc tu Beatrycze symbolem odzyskanej wiary, która wraz ze skruchą otwiera poecie wrota Raju, gdzie może się wpatrywać w "samo oblicze prawd najwyższych". W teatrze Beatrycze trzyma w ręku i porusza falującym ruchem gruby sznur, łączący dwa światy (jeśli prawidłowo odebrałem ten element inscenizacji), czy też ją samą z Dantem.

W jednej ze scen Szajna zamienia Beatrycze w śmierć z trupią czaszką zamiast głowy. Ją, Beatrix, ją, której samo Imię oznacza: Błogosławiona, ją - największy symbol miłości duchowej wszystkich czasów, ją, która zastępuje poecie Anioła Stróża, czuwając nad nim z zaświatów i w zaświatach w jego wędrówce, ją - "wcielenie bożej nauki, absolutnej i najwyższej wiedzy", ją, którą w dwa wieki później Rafael w słynnej Stanzy przedstawia jako alegorię Teologii w takiej postaci jaka ukazała się Dantemu na górze czyśćcowej i jaką opisał w swym dziele: z gałązką oliwną, w białym welonie, zielonym płaszczu, w sukni ognistego koloru.

Niemal bluźnierczo stawia ją poeta w najwyższych kręgach niebieskich, wywodząc "rozumowo" to jej wyniesienie z "liczb mistycznych", które warto tu przypomnieć, chociażby jako ciekawostkę. Tą liczbą jest dziewiątka; pierwszy raz ujrzał ją gdy miał lat dziewięć, po raz pierwszy rozmawiał z nią w wieku lat osiemnastu (2x9), imię Beatrycze powraca zawsze jako dziewiąte kolejno w jego sirvente na część sześćdziesięciu piękności, Beatrix umarła w roku 1290, w miesiącu dziewiątym (co prawda tu tę dziewiątkę poeta naciągnął - bo w dziewiątym podług kalendarza hebrajskiego). "A więc - konkluduje poeta - Beatrix była dziewiątką, liczbą cudowną, której pierwiastkiem jest sama Trójca Święta, bo liczba "3" pomnożona sama przez siebie bez pomocy żadnej innej daje "9!".

TEATR Szajny zdobył u widza kredyt zaufania artystycznego, w którym jest miejsce na dużą tolerancję. Wiadomo, że każdy tekst, który pozornie gra Szajna w swoim teatrze, to jedynie inspiracja wyzwalająca rozszalałą wyobraźnię plastyczną artysty. Tak było m. in. z Witkacym, z Goethem, tak jest też z Dantem. Przyjrzyjmy się afiszowi: "Dante" - na kanwie "Boskiej Komedii" w przekładzie Edwarda Porębowicza, scenariusz reżyseria i scenografia Józefa Szajny. W porządku. Można zapomnieć o "kanwie" czyli oryginale. Ale tytuł "Dante" - to już dość precyzyjne zobowiązanie nie tylko natury artystycznej. Domyślam się powodów takiego właśnie tytułu i podtytułu.

Szajna po raz pierwszy stanął oko w oko z artystą, którego wyobraźnia, którego zdolność przemawiania obrazem obezwładniła go artystycznie: kto zadał sobie trud przeczytania na świeżo "Boskiej Komedii", zrozumie, że mimo "epoki pieców" i wszystkich innych potworności ostatniej wojny nie da się "przeskoczyć Dantego", zdystansować go w porażającej swą konkretnością wizji ludzkich mąk.

Więc Szajna - po raz pierwszy chyba - cofnął się: jego przedstawienie odznacza się zdumiewającą jak na tego artystę dyscypliną artystyczną i lakonicznością oraz powściągliwością w wygrywaniu i ogrywaniu" "turpistycznego" rekwizytu, jakim jest u niego często również aktor.

No bo jak przełożyć "obrazy na obrazy"? Oczywiście "Boska" to nie tylko obrazy - służą one idei nadrzędnej dzieła, o którym wspomniany już Dawson pisze: "Największy poemat Dantego jest osiągnięciem ostatecznej syntezy literackich i religijnych tradycji wieków średnich, syntezy, która ucieleśnia wszystkie żywotne elementy kultury średniowiecznej. Teologia chrześcijańska oraz nauka i filozofia arabska, kultura dworska trubadurów i tradycja klasyczna Wergilego, mistycyzm Pseudo-Dionizego i pobożność św. Bernarda, franciszkański duch reformy i rzymski porządek, włoskie poczucie narodowe i chrześcijański uniwersalizm - to wszystko znajduje miejsce w organicznej strukturze myśli poety oraz w artystycznej jedności dzieła". Dla Klaczki dzieło to stanowi też idealny stop "platońskiej idei miłości i wiary w świętych obcowanie". Sam Dante w liście dedykacyjnym do Can Grandę delia Scalla pisze: "Celem tego dzieła, w jego całości jak i w szczegółach, jest: żyjących tym życiem wyrwać z tego nędznego stanu a prowadzić do innego, szczęśliwszego", jest więc "Boska Komedia" wielkim poematem moralnym i politycznym skierowanym do współczesnych poecie, do pokolenia i wielkiego jubileuszu 1300 roku, ale też - w swej warstwie; filozoficzno-moralnej - do pokoleń przyszłych. Jest wreszcie arcydziełem literackim, w którym - jak słusznie stwierdza Eliot w swych "Szkicach literackich" - "polityczne, teologiczne, etyczne i poetyckie cele Dantego tworzą jednię zbyt oczywistą na to żeby tu dowody były potrzebne". I dodaje: "Nie wiele zrozmiemy z Dantego, Szekspira czy Goethego, nie potrącając o teologię, filozofię, etykę i politykę".

U Szajny nie ma ani teologii ani filozofii ani etyki ani polityki. Jest ludzka męka i jest fascynacja śmiercią. Nie ma też Dantego, mimo iż postać o tym nazwisku występuje w przedstawieniu a gra ją aktor tak znakomity jak Leszek Herdegen. A co to znaczy grać Dantego? To grać poetę i grać filozofa i grać uczonego i grać polityka i jeszcze kilka innych wcieleń.

Szajna nie skorzystał z żadnej sugestii, nie dokonał żadnego wyboru. Nie ma więc na scenie ani "Boskiej Komedii" ani Dantego, są tylko jakieś strzępy jego myśli i poszczególne cegiełki tej gigantycznej a jednocześnie misternej budowli filozoficzno-teozoficzno-moralnej, zbudowane na mocnym, trwałym, niezawodnym fundamencie tomistycznym. Ten "poemat święty, co doń swą rękę przykładały społu niebo i ziemia" - jak pisze o swym arcypoemacie Dante, to największe dzieło średniowiecza - obok "Summy" św. Tomasza i Katedry Kolońskiej, ta niebotyczna katedra Światła i Miłości - stały się inspiracją do stworzenia mało czytelnego chociaż teatralnie być może bardzo interesującego czy nawet fascynującego widowiska, które nie pozostaje jednak w żadnym stosunku do inspirującego je tworzywa.

Trzeba natomiast z uznaniem przyjąć sam fakt przypomnienia wielkiego poety, w którym każdy - wierzący czy niewierzący - odnajdzie bliskie nam - chociaż przedzielone ponad sześciu wiekami - wartości humanistyczne i postępowe i każdy - wierzący czy niewierzący - musi schylić z szacunkiem i podziwem czoło przed wielkim duchem i wielkim poetą oraz jego wielkim dziełem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji