Artykuły

Ból świata

O kolejnym przedstawieniu, przygotowywanym przez Szajnę było głośno na długo przed premierą. Tym razem bez tanich złośliwości. Zamierzenie bądź co bądź niecodzienne i bez precedensu: za podstawę scenariusza obrał sobie artysta "Boską komedię" Dantego. Już sam wybór wymuszał szacunek, w każdym razie onieśmielał. Mówiono więc o zapowiadanym przedstawieniu, jako przedsięwzięciu ryzykownym, ale równocześnie wyczuwało się u mówiących aprobatę. W opinii "kawiarni", instytucji wszechwiedzącej a nie zawsze najżyczliwiej usposobionej - rzecz budziła tym razem mniej wątpliwości, niż inne pomysły Szajny. Chyba dlatego, że mało kto zna "Boską komedię", a to, co się zawiera w potocznej wiedzy o utworze - "dantejskie sceny" - kojarzyło się czy przylegało w wyobrażeniach do Szajnowskich obsesji i koszmarów.

W sumie atmosfera, jaka się wytworzyła wokół oczekiwanego wydarzenia była tym razem przyjazna. Nie zamąciła jej wiadomość, że prapremiera odbędzie się we Florencji. Nie pierwszy to raz wystąpił tam Szajna ze swoim teatrem, zarówno żywym, jak "milczącym"; o ile pamiętam "Reminiscencje" również rozpoczęły od Florencji swój pochód przez Europę. Organizatorzy florenckich spotkań teatralnych dowiedziawszy się, że artysta przygotowuje spektakl oparty o "Boską komedię" zakontraktowali go na pniu, jeszcze w trakcie roboty. Zdaje się - bez oglądania. I "Dante" Szajny otworzył festiwal. Przedstawienie - jak wynika z relacji wielkiej prasy włoskiej - stało się prawdziwym sukcesem. Po 650 latach odkryto we Florencji swojego rodaka na nowo, jako autora współczesnego.

Nawet te rewelacje nie wpłynęły - ujemnie, rzecz jasna, bo zawszeć to okazja do rozładowania własnego kompleksu niższości i pomniejszenia czyjegoś sukcesu - na krajowe opinie o przedstawieniu. Tym razem okrzyknięto je jako wydarzenie. Mimo że Szajna "zawiódł" oczekiwania. Bo "sceny dantejskie" w niczym nie kojarzą się z koszmarnymi wizjami Szajny, z jego "obozowym" sztafażem, którym się tak chętnie posługiwał w innych przedstawieniach. Szajna je odrzucił, jak i wiele innych elementów utworu. Epoka pieców - mimo przemysłowego charakteru i wielkości liczby - wydaje się wpisana w owo wielkie schodzenie do piekła, które oglądamy w Teatrze Studio, ale na zasadzie uogólnienia. Inscenizator unika relacji, usiłuje za to pewną ilością symbolów ukazać tragizm losu ludzkiego w formie zobiektywizowanej, "dantejskiej". Doświadczenia Szajny, doświadczenia i przeżycia współczesne wpisują się więc w sumę ludzkiego cierpienia, którym płaci się za światło, za wiedzę, za prawo wybiegania w przyszłość. Założenie Szajny polega - moim zdaniem - na tym, że potraktował on "Boską komedię" nie tylko jako sumę wiedzy o człowieku, wspartą dorobkiem myśli antycznej, co stanowi punkt wyjścia wizyjnych wędrówek Dantego po "tamtym" świecie lecz jako tragedię człowieka, zaangażowanego w swoją współczesność, żyjącego tą współczesnością uczulonego przede wszystkim na całą złożoną problematykę moralną i etyczną. Szajna zmienił proporcje i konstrukcję wewnętrzną utworu - z wielkiej rozprawy o charakterze polityczno-moralno-religijnym wyłuskał przede wszystkim problematykę moralną. W każdym razie to ona do nas trafia, ona nas atakuje nieustającą świeżością i aktualnością.

W przeciwieństwie do oryginału nie Wergiliusz - "mędrzec" prowadzi Dantego po zaświatach. Czyni to Charon - przewoźnik (Antoni Pszoniak) łącznik między tym. a tamtym światem Gdy Leszek Herdegen - Dante schodzi z balkonu po stopniach w towarzystwie potępieńców do Piekła i staje na poziomie widowni - rzuca nam w twarz słowa, które Dante nieraz kierował w stronę własnego miasta-ojczyzny. To jedna z wielkich "inwektyw" Dantego. Ale my ja przyjmujemy, jako wyrzut w naszą stronę, jako okrzyk bólu człowieka współczesnego, cierpiącego romantycznie "za miliony", ale jednego z nas. W tym momencie apostołowie zwracają się do nas, wygłaszając "cytaty" z "Boskiej komedii", trzymają w rękach miski z wodą i proponują "umyj ręce". Tym gestem wciągają widownię w to, co się dzieje, "inscenizują" happening; widzowie ulegają prośbie, umywają ręce i ani się spostrzegliśmy, jak staliśmy się "wspólnikami".

Piekło dantejskie zawiera zresztą dość otwartych symboli, żeby w nie wpisać bez trudu naszą moralność i nasze doświadczenia. Doświadczenia - dodajmy - tragiczne. Bo mimo urzekającej formy poetyckiej - najbardziej dramatyczną częścią "Boskiej komedii" jest i pozostanie Piekło. Nie dlatego tylko, że Czyściec czy Raj są mniej dramatyczne w ujęciu Dantego. Jest to uwarunkowane obiektywnie. Nieporównanie więcej pomysłowości włożyła ludzkość w zadawanie cierpień niż w budowanie szczęścia. Obrazami z Piekła chce Dante uśmierzyć ból świata i przygotować go do Raju, poprzez poznanie "grzechu" i stopniowe "oczyszczenie ze zmazy" wprowadzić w najwyższe tajemnice. Szajnie udało się sprowadzić owe wyraźnie odcinające się części do wspólnego mianownika artystycznego. Atmosferę grozy Piekła podkreśla wstrząsająca muzyka Krzysztofa Pendereckiego i ona też sprawia, że przejście do Raju jest jakby ulgą po piekielnych mękach, niby "wyzwolenie", ukoronowane widokiem Dantego w ramionach Beatrycze (Anna Milewska) - przewodniczki po wyższych rejonach tamtego świata.

Wędrówka Dantego po zaświatach - schodami z balkonu w dół, ku scenie, przez pomost, rozpięty niby krzyż między krzesłami, a więc między widzami, jakby nas chciał zagarnąć i wciągnąć w swoje sprawy - jest jak wędrówka przez dzieje. W ujęciu Szajny symbole nabierają dodatkowego znaczenia - stają się dowodem, że to, co się dzieje od wieków wcale się nie skończyło. Ze historia Jakuba, Jana, Judasza, Marii Magdaleny, Megery czy Furii -- trwa. Że mimo czasu, który upłynął, mimo nie spotykanego rozwoju - jako ludzie wcale nie posunęliśmy się naprzód. Że współczesność to tylko pomnożona o wielką liczbę zmiana ilościowa, ale jądro sprawy pozostało nienaruszone.

Jest to bardzo piękny, chwilami wzruszający spektakl. Myślę, że tym razem Szajna trafił na scenariusz tak pojemny, że może wyrazić bogactwo znaczeń i treści, nękających artystę. Bo środki, którymi się posługuje są te same; język, którym do nas przemawia jest ten sam. Ale odwołując się do "Boskiej komedii" przekazuje nam Szajna treści nieporównanie bogatsze, trafiające w sam rdzeń bólu świata. Spotęgowane całą paletą znaków plastycznych teatru Szajny - składają się na wybitne zjawisko artystyczne, najpiękniejsze i najdojrzalsze w twórczości Szajny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji