Artykuły

Sceny Dantejskie

"...miałem cudowne widzenie i ujrzałem rzeczy, które mi nasunęły myśl, że nie powinienem mówić o błogosławionych, póki nie będę mógł godniej tego uczynić: aby tak się stało, ze wszystkich sił oddaję się studiowaniu, i ona wie, że to prawda; i jeżeli spodoba się Temu, dla którego wszystko żyje, abym i ja pożył nieco na tym świecie, spodziewam się opowiedzieć o niej rzeczy, jakich jeszcze nikt o żadnej niewieście nie opowiedział" - tymi słowami kończy się "Życie nowe" Dantego. "Błogosławioną" o której tu mowa, jest Beatrycze, ukochana poety, która dla jednych jest postacią realnie istniejącą, dla innych zaś - tylko alegorią nieziszczalnych pragnień człowieka.

Tak jest, czy inaczej, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć, czy w istocie powyższe słowa są zapowiedzią tytanicznej pracy nad "Boską komedią" i czy poemat ten powstał rzeczywiście z tej inspiracji i dla takiego celu: uczczenia - "jeszcze godniejszego" - uwielbionej kobiety. Beatrycze pojawia się w "Boskiej komedii" dopiero w Raju, stanowiąc tam personifikację celu ludzkich dążeń, które okazują się daremne wobec wieczności, śmierci i zagrażającego grzesznikom potępienia, które z nadludzką mocą maluje Dante w Piekle i Czyścu. Przewodnikiem Dantego po tych dwóch częściach zaświatów jest Wergiliusz, jeden z tych mężów starożytności, którzy - jako poganie - nie mogą wprawdzie dostąpić zbawienia, lecz ich zasługi wybawiają ich od potępienia. Wiodą więc żywot pośredni, i ta koncepcja Dantego jest hołdem, składanym myślicielom i artystom starożytności, a przez to - jedną z wielu w "Boskiej komedii" - antycypacją Renesansu.

Mimo że Dante tak właśnie konstruował swoje dzieło, Józef Szajna, który podjął się wprowadzenia "Boskiej komedii" na scenę teatralną, powierzył przewodnictwo w wędrówce Dantego przez zaświaty od początku Beatrycze i po trosze Charonowi. Jest to zmiana - jak sądzę - świadoma i bardzo charakterystyczna, podobnie jak tytuł widowiska w Teatrze Studio: "Dante". W zasadzie bowiem nie jest to inscenizacja poematu, lecz spektakl o Dantem, o jego ludzkiej wędrówce, a więc ludzkim losie, losie młodego człowieka, dążącego poprzez Piekło i Czyściec do Raju, jakikolwiek by był. Jest więc "Dante" próbą uogólnienia, bardzo syntetycznego, o dużym natężeniu metafory, losu ludzkiego, zarazem - próbą uniwersalizacji i modernizacji treści filozoficznych, zawartych w poemacie dantejskim.

Oczywiste jest, że próba to niezwykle ryzykowna. "Boska komedia" jest dziełem nie tylko genialnej wizji i natchnienia, lecz także żmudnej, doskonałej konstrukcji, olbrzymiej erudycji: talentu i wiedzy. Erudycyjne sceny mitologiczne sąsiadują tu z aktualnymi odniesieniami politycznymi, metafory religijne z hymnami ziemskiej miłości. Nic tedy dziwnego, że badacze dzieła Dantego wciąż nie są zgodni, czym w istocie jest "Boska komedia". Sądzę przecież, że ścisła i ostateczna odpowiedź na to pytanie, nie jest nikomu naprawdę potrzebna.

Szajna musiał jednak wybierać w tym przebogatym materiale, ułatwiając sobie zadanie założeniem, że nie obciążają go żadne obowiązki ilustracyjne: podporządkował tedy i wybór i formę przedstawienia swojej indywidualnej wizji. W bardzo wielu aspektach odszedł przy tym od swych dotychczasowych wyznaczników stylistycznych, niejednokrotnie wręcz zaskakując nowymi elementami, do tej pory nieobecnymi w jego teatralnej twórczości. Wszystko to razem sprawiło, że "Dante" robi silne wrażenie jako zindywidualizowana, a przez to żarliwa interpretacja wielkiego dzieła. Muzyka Krzysztofa Pendereckiego, oszałamiająca wizja teatralna i plastyczna Szajny, gra świateł i rzutowanych na scenę slajdów (dzieło Kazimierza Urbańskiego) sprawiają, że jest to manifestacja "teatru totalnego", otaczającego i wchłaniającego człowieka, teatru którego scena jest wszędzie - nie tylko w sensie architektonicznym, lecz również i emocjonalnym i myślowym.

- Szajna - o czym była już mowa - przełamał konstrukcję utworu, zachwiał nawet jego wewnętrzną chronologię (Czyściec poprzedza Piekło), wniósł nawet "poprawki" do tekstu Dantego (np. poprzez liczne powtórzenia i przekształcenia kwestii) - notabene w przekładzie Edwarda Porębowicza, bodaj najlepszym po polsku, ale wręcz rażąco anachronicznym; ze złożonej struktury dzieła reżyser wydobył wątek podróży w czasie i przestrzeni, wędrówki, która jest zarazem drogą życia ludzkiego, jak i metaforą ludzkiej kondycji, skazującej człowieka na wieczne błądzenie i poszukiwanie. "Kimże jesteśmy?" i "Dokąd idziemy"? oto pytania, padające w widowisku najczęściej. Wypowiada je chór pielgrzymów, wśród których są potępieni grzesznicy i skazane na wieczną tułaczkę dusze czyśćcowe. Liczne znaki wskazują, że sugestia artysty brzmi: my wszyscy - ludzie - idziemy w tym pochodzie.

W sferze formy nowością u Szajny jest przede wszystkim przełamanie gamy monochromatycznej (utrzymanej w tonach szarości, czerni, kolorów "brudnych". zmąconych) na rzecz jasnej, pastelowej barwy, gry kolorów i świateł, a nawet kolorystyczno - technicznych nowinek, takich jak wspomniane już slajdy czy fosforyzujące farby. Wszystko to razem stanowi o formalnym bogactwie widowiska, świadczącym, że Szajnie nieobca jest chęć wyrwania się z kręgu dotychczasowych doświadczeń.

Wszystko to nie znaczy, że "Dante" wolny jest całkowicie od usterek czy niedociągnięć. Najwięcej ich chyba w sferze reżyserskiej, a na plan pierwszy wysuwa się brak jakiejkolwiek koncepcji aktorskiej; stąd też wszyscy aktorzy grają jakby na własną rękę, prezentując zarówno szeroką gamę, środków, jak i spory wachlarz odmiennych poglądów na styl i konwencję przedstawienia. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się, jakby wykuty w jednej bryle, niepokojący Antoni Pszoniak w roli Charona.

"Dante" Szajny to jeszcze jedno świadectwo wyraźnego ostatnio teatralnego ożywienia w Warszawie. Przedstawienie, którego sukces w mieście rodzinnym Dantego - Florencji wydaje się w dużej mierze zasłużony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji