Artykuły

Czy teatr oczyszcza

- Kiedy zło nas osacza, nadzieja zaczyna opuszczać, szukamy ze światem wówczas zgody - mówi Józef Szajna. - Jestem optymistą, wierzę, że istnieje potrzeba dobroci, obserwuję zresztą coraz częściej, zwłaszcza u ludzi młodych, gesty świadczące o tym, że nawet poprzez największe zło droga prowadzi do dobra. I dlatego wszystko zwraca się we mnie ku jasnym kolorom.

Józef Szajna - jest malarzem. To, co czuje, wyraża m. in. barwą obrazu. Jest reżyserem, człowiekiem teatru, swoje poglądy zatem może przedstawiać nie tylko na płótnie, lecz i na scenie budując tu kompozycje, w których ważnym elementem plastycznym jest ruch, a jego uzupełnieniem dźwięk, muzyka.

Dawne są w polskim teatrze tradycje teatru "malarskiego". W naszej literaturze malarze tworzyli utwory dramatyczne (Wyspiański, Witkacy), dziś zajmują się reżyserią i inscenizacją (Swinarski, Wajda, Kantor).

Droga do reżyserii wiodła Józefa Szajnę poprzez pracę scenografa. Długie lata współpracował w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie z Krystyną Skuszanką i Jerzym Krasowskim. Zanim zaczął samodzielną pracę poznał więc warsztat teatralny najdokładniej.

Początkowo podejmując zadania reżysera pracował nad utworem dramatycznym, starając się honorować zasadę "przenoszenia" utworu literackiego na scenę. Ale wkrótce utwory dramatyczne stawały się dla artysty jedynie pretekstem pozwalającym własne widzenie problemów przekazać publiczności w formie autonomicznego obrazu. Były już tylko źródłem inspiracji dla poszukiwań kształtu wizualnego, oryginalnej formy

plastycznej, pozostawiając słowo jakby w drugim planie. Rozrastały się też jego widowiska ponad ramy jednego utworu, przekazując stylistykę charakterystyczną dla całej twórczości wybranego autora. Na afiszach czytaliśmy więc informację wskazującą, że Szajna przygotował przedstawienie np. według Witkacego.

*

Najnowszą premierą Józefa Szajny jest "Dante", znów widowisko jedynie oparte na motywach "Boskiej Komedii". I o tym właśnie przedstawieniu dziś rozmawiamy z reżyserem:

- Prapremiera "Dantego" odbyła się 20 kwietnia we Florencji, rodzinnym mieście autora "Boskiej Komedii". Nasz teatr występował parokrotnie na florenckim festiwalu w ubiegłym roku z "Witkacym", zaś na ten rok zostaliśmy zaproszeni "w ciemno", z nową premierą. Zdecydowałem, że przygotowujemy Dantego. Trzeba powiedzieć, że o dziele poety myślałem już bardzo dawno. Jest ono nie teatralne, nastręczało zatem szczególnie dużo trudności. Ale po doświadczeniach, jakie dała mi praca nad takimi spektaklami jak: "Faust" i "Witkacy", mogłem podjąć się nowej próby. Moim celem było ukazanie człowieka współczesnego, któremu na imię Dante, ukazanie jego drogi, jego losów, rozgrywających się dziś, wśród ludzi naszej epoki. W przedstawieniu tym łączę fantazję z realizmem, świat symboli z tym, co zdarza się współcześnie.

Podzieliłem teatr na dwa plany: jeden realny, rozgrywający się wśród publiczności, to znaczy na podeście mającym kształt leżącego krzyża, który sięga przez widownię aż do balkonu. Tędy prowadzi droga moich wędrowników. Plan fantastyczny rozgrywa się na scenie, na kole obrotówki. Cała akcja zaś zaczyna się już w foyer, od rzeźby hiperrealistycznej, skomponowanej na wzór portali. Ma ona wprowadzać ludzi, którzy przyszli do naszego teatru na scenę-widownię, bo widownia jest tu przecież jednocześnie sceną. Rzeźba przedstawia Charona i Cerbera, ale są w nią wkomponowani ludzie żywi - aktorzy kreujący właśnie rolę Cerbera i Charona, są to więc postacie realne. Podobnie jak ta kompozycja, każdy obraz sceniczny łączy świat żywy ze światem wyobrażeń, mitów. Zaciera się zatem granica między przestrzenią, czasem, fantazją.

Nie narysowałem do przedstawienia "Dantego" ani jednego szkicu. Wszystko wynikało w trakcie pracy, "z pamięci", z potrzeby przerzucenia swego rodzaju pomostu między dziełem poety a widownią.

To przedstawienie różni się od poprzednich spektakli Teatru Studio. Wymagało to rezygnacji z dotychczasowych doświadczeń, wielu "przełamań". Pierwsze to było łamanie się z sobą samym: intelektualne i emocjonalne. Wiedziałem, że muszę już odejść od tego, co robiłem dotychczas, od pokazywania świata czasów pogardy i zła. Drugie to łamanie się aktorów poszukujących nowej formy, pozwalającej nawiązać dialog, rozmowę z widownią o sprawach ogólnoludzkich. Chcieliśmy, aby w rozmowie tej znalazła się nuta nadziei, że oto ludzie zechcą się do siebie uśmiechać. I temu właśnie służyć ma m. in. scena mycia, gdy aktorzy krążą wśród publiczności z miskami wody zapraszając do zgody symbolicznym zawołaniem: "umyj ręce".

Teatr Józefa Szajny, znakomitego plastyka, świetnego scenografa, intrygującego reżysera budził od lat tyleż entuzjazmu co i protestów. Nic zresztą dziwnego. Różnił się od teatru do którego przywykliśmy, różnił się nie tylko od "starej" konwencjonalnej sztuki, ale i od teatralnej awangardy. Nie przystawał więc do żadnych obiegowych kryteriów. Bo jak właściwie ocenić spektakl, który jest manifestacją plastyczną, bywa wspaniałym alegorycznym obrazem, ale obrazem wypełnionym istnieniem, myśleniem, działaniem ludzi - aktorów. Przypada im tu notabene bardzo trudne zadanie. Kiedy Andrzej Pszoniak - Charon idzie w przedstawieniu "Dantego" przez pomost, jest jakby ożywioną rzeźbą. Ma "formę" jaką nadał mu plastyk - Szajna; gra symbol Charona - tak jak to sobie wyobraził Szajna-reżyser.

Rosnąca sława Józefa Szajny coraz większą liczbę ludzi młodych sprowadza do jego teatru.

Gdyby ktoś z Was chciał i mógł odwiedzić jego teatr, niech stara się zobaczyć przede wszystkim przedstawienie "Dantego". Zanim zaś wyda okrzyk, zachwytu czy oburzenia, niech spróbuje zastanowić się, co niesie spektakl, jakie budzi uczucia, doznania, wzruszenia. Jeśli np. będzie to chęć "uśmiechnięcia się do drugiego człowieka", by pokonać obojętność czy złość, to znaczy, że reżyser osiągnął cel jaki zamierzał, to znaczy, że teatr znów, jak przed wiekami, oczyszcza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji