Artykuły

Dlaczego zwolniłem Grażynę Szapołowską

- Byłbym szczęśliwy, gdyby odbył się proces sądowy, który zapowiada pani Grażyna Szapołowska. Rzecz by się wyjaśniła do końca. Jesteśmy ustawiani w kontrze do telewizji. Uniemożliwiamy, rzekomo, wielu milionom obejrzenie Grażyny Szapołowskiej. To jest śmieszne. Przez całe moje życie teatr był priorytetem. I dla zdecydowanej większości środowiska aktorskiego pozostaje nim - mówi JAN ENGLERT, dyrektor Teatru Narodowego.

Rz: Minister kultury Bogdan Zdrojewski zapowiedział tydzień temu na łamach "Rz", że proponowana przez niego nowelizacja ustawy o działalności kulturalnej, będzie ściśle regulować tryb wydawania zgody dyrektora teatru na występy aktora poza macierzystą instytucją. Dodał jednak, że pozwala na to również obecna ustawa. Jak to wygląda w praktyce?

Jan Englert: Pracuję w teatrze 47 lat, z czego 40 jako aktor, a nie urzędnik państwowy, i nigdy nie podejmowałem dodatkowej pracy bez zgody dyrekcji. Taki jest obyczaj teatralny. Tę kwestię rozstrzyga regulamin, obowiązujący również w Teatrze Narodowym. Pracowników obowiązuje też Kodeks Pracy, w którym jest paragraf wspominający o działaniu na szkodę instytucji. Chodzi o to, że prowadząc teatr repertuarowy, mając w zespole kilkadziesiąt indywidualności aktorskich, trzeba godzić różne interesy. Nie zawsze jest to możliwe i bywa, że ktoś może czuć się pokrzywdzony. Generalnie jednak jestem znany z empatii i idę aktorom na rękę, bo sam czuję się jednym z nich. Do tej pory nie miałem większych kłopotów.

Do kiedy można zgłaszać w Narodowym prośbę o zgodę na występy poza teatrem?

- Do chwili wywieszenia repertuaru, który jest publikowany z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Nie muszę wyrazić zgody. Natomiast w większości wypadków ją daję. Mamy też umowę, że każda zgoda podpisana przeze mnie obowiązuje obie strony. Bez względu na inne, nieprzewidziane okoliczności, w których mógłby być namawiany do grania. To jest jedyny sposób na to, żeby panował w teatrze porządek oparty na wzajemnym szacunku, zasadach etyki zawodowej i koleżeńskiej. Niestety, w naszych czasach następuje demoralizacja życia publicznego.

Podobno pani Grażyna Szapołowska zapowiadała z ponad miesięcznym wyprzedzeniem, że nie przyjdzie na spektakl "Tanga".

- To były rozmowy w garderobie, których jako dyrektor nie mogłem brać poważnie. Po raz pierwszy byłem świadkiem tego, że aktor nie przyszedł grać w związku z bardziej intratną ofertą poza teatrem.

Cały zespół czekał na Grażynę Szapołowską?

- "Tango" Jerzego Jarockiego rozpoczyna się przed wejściem widzów na salę. Byliśmy wszyscy w kostiumach na scenie. Wcześniej, w garderobie, zrobiliśmy ankietę. Wszyscy, poza jedną osobą byliśmy pewni, że nie dojdzie do zerwania przedstawienia. Do ostatniej chwili wierzyłem, że nie stanie się najgorsze. Teraz mamy medialny magiel. Byłbym szczęśliwy, gdyby odbył się proces sądowy, który zapowiada pani Grażyna Szapołowska. Rzecz by się wyjaśniła do końca. Teraz zauważam bowiem, że niektóre publiczne komentarze nie biorą pod uwagę naszych regulacji prawnych. Jesteśmy ustawiani w kontrze do telewizji, realizującej misję, szukającej młodych talentów. Uniemożliwiamy, rzekomo, wielu milionom obejrzenie Grażyny Szapołowskiej. To jest śmieszne. Przez całe moje życie teatr był priorytetem. I dla zdecydowanej większości środowiska aktorskiego pozostaje nim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji