Artykuły

Umiejętność utożsamiania się z lalkami

- Robię próby w domu z kolegami, z którymi gram. Zwijam dywan, stół odstawiam na bok, robimy dekoracje i małą scenę, a następnie próbujemy. Tydzień przed premierą prosimy dom kultury, by wynajął nam scenę na próby - mówi EWA JERKIEWICZ-ŻBIKOWSKA, właścicielka wędrownego teatru lalkowego.

Michał Brancewicz: Czym zajmuje się pani teatr lalkowy?

Ewa Jerkiewicz-Żbikowska: Jeździ po wsiach, gminach, występuje w Trójmieście, gramy w klubach, domach kultury; przedszkolach i szkołach. Słowem wszędzie tam, gdzie ktoś chce nas oglądać. Jednak ja staram się być obecna przede wszystkim w terenie - bo nie wszystkie dzieci z mniejszych miejscowości mogą przyjechać do Gdańska i zobaczyć prawdziwy teatr lalkowy. Daję im namiastkę teatru.

Z ilu osób składa się ta wędrowna trupa?

- Jestem założycielką, ale w miarę potrzeb współpracuję z aktorami lalkarzami, muzycznymi i dramatycznymi.

Jak zrodził się ten pomysł?

- Jestem aktorką lalkarką. Przez wiele lat występowałam w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Mogę powiedzieć, że tutaj są moje korzenie. Działałam również w Estradzie Bydgoskiej i Wrocławskiej. Pracowałam w Agencji Artystycznej Groteska. Występowałam za granicą w Grecji, na Cyprze, w Turcji, Syrii, Egipcie i Tunezji. To były raz w tygodniu przedstawienia lalkowe dla dzieci przebywających w hotelach. Mam miłe wspomnienia, ale przyszedł czas na zmiany. Założyłam lalkowy teatr wędrowny i działam na własny koszt. To przyjemne być dla siebie reżyserem, aktorem i producentem.

Co panią do tego skłoniło?

- Mam trochę lat i wiem, że w pewnym momencie warto wziąć ster w swoje ręce. Teraz gram, co chcę i kiedy chcę, chociaż najczęściej muszę wstać o 5 rano. Nie znaczy to, że nie działam prężnie. Jestem profesjonalistka, dbam o dobry poziom spektakli. To gwarantuje mi sukces, jaki mam.

Jaki jest repertuar wędrownego teatru?

- Prowadzę działalność od ponad roku, to niedługo. Na razie gram "Niezwykłe przygody Tomka", tekst napisany przez pewną panią z Wybrzeża. Gram z kolegą "Wróbelka Elemelka", projekt pana Eugeniusza Sienkiewicza. A sama robię spotkania z teatrem - edukuję dzieci. Pokazuję im profesjonalne lalki, opowiadam, jak się je projektuje i wykonuje. Przy ich pomocy dzieci animują, aranżują sceny. To pobudza i rozszerza ich wyobraźnię. Program kończy się wspólnym spektaklem, w którym wszystkie dzieci biorą udział. I z tego naprawdę mam satysfakcję.

Jak zostaje się aktorem lalkowym?

- Najczęściej lalkarzami zostają ludzie, którzy zetknęli się z teatrem, a później ktoś zaszczepił im tę pasję.

Czym charakteryzuje się ta forma aktorstwa?

- Aktor lalkarz jest aktorem wszechstronnym. Zawód wymaga od nas umiejętności poruszania lalkami i utożsamiania się z nimi, tańca. To specyficzny rodzaj teatru, nie każdy potrafi się w tym odnaleźć. W latach 60., 70. i 80. teatr lalkowy działał prężnie. W sierpniu jest organizowany festiwal na Podlasiu. W przyszłym roku z przyjemnością tam się wybiorę.

Na rozkręcenie interesu dostała pani pieniądze z gdańskiego PUP.

- Tak. W ramach projektu Dojrzały Przedsiębiorca otrzymałam 40 tys. zł plus dotację pomostową - 1250 zł co miesiąc przez pół roku. Sama włożyłam kolejne 60 tys. zł. Bo to kosztowny interes. Lalki są bardzo drogie. Jedna kosztuje nawet kilka tysięcy, a ja mam ich kilkadziesiąt. Chociaż większość kupiłam już wcześniej na własne potrzeby. Za pieniądze z programu nabyłam za to większy samochód do przewożenia dekoracji, bo mój był za mały. Kupiłam dacię. Niektórzy się śmieją, że co to za marka, ale ważne, że jest nowy samochód. Auto sprawuje się dobrze i dużo kilometrów już nim przejechałam. Do tego doszedł zakup dobrego sprzętu nagłaśniającego: mikrofony bezprzewodowe i duże kolumny niezbędne na większe imprezy, światła oraz okablowanie. Teraz mogę grać na dużej scenie. Poza tym kupiłam stroje klauna i inne kostiumy do przedstawień.

Jak idzie działalność?

- Działam rok i cztery miesiące, więc na rynku jestem świeżynką. Moi koledzy, którzy robią to samo, są obecni na rynku od 10-15 lat. Jest więc spora konkurencja. Na razie idzie dobrze, tylko chciałabym, żeby poszło jeszcze szybciej. Zauważyłam, że obecnie w tej branży najlepiej działa marketing szeptany, przekazywanie informacji i namiarów pocztą pantoflową. Nie trzeba mieć billboardów i reklam. Jak się gdzieś pojedzie i da dobry występ, jest to najlepsza reklama.

Co dalej w planach?

- Przede wszystkim robić swoje. Pomału zaczynam już myśleć, co wystawić na Boże Narodzenie, to mój priorytet. Niby jest wcześnie, ale przecież najpóźniej w październiku muszę wysłać ofertę do szkół, przedszkoli i domów kultury z propozycją, więc do tego czasu muszę się dobrze przygotować.

Jak wyglądają próby teatru lalkowego?

- Robię próby w domu z kolegami, z którymi gram. Zwijam dywan, stół odstawiam na bok, robimy dekoracje i małą scenę, a następnie próbujemy. Tydzień przed premierą prosimy dom kultury, by wynajął nam scenę na próby. Pierwsze przedstawienie gramy dla dzieci, które uczęszczają tam na zajęcia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji