Artykuły

Axer, Axer i Mrożek

Wydawnictwo Literackie obdarowało nas ostatnio dwiema książkami, których bohaterem jest Erwin Axer. Pierwsza z nich to monografia reżysera, a druga - zbiór listów wymienianych ze Sławomirem Mrożkiem. Można - a nawet należy - czytać je razem - pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Można - a nawet należy - czytać je razem. A najlepiej jeszcze z czterema tomami "Ćwiczeń pamięci", znakomitych krótkich tekstów Axera. Monografia Elżbiety Baniewicz, choć obszerna, jest bowiem mocno rozczarowująca. Tym bardziej że autorka - jak wyznaje w posłowiu - już jako kilkunastolatka w latach 60. zaczęła chodzić do Teatru Współczesnego, była studentką Axera w warszawskiej PWST i jego asystentką przy "Macbetcie" Ionesco i "Lirze" Bonda. Miała dostęp do archiwum swojego bohatera, zapewne też często z nim rozmawiała. Po takiej osobie należałoby się spodziewać plastycznego opisu i wnikliwej analizy przedstawień, tymczasem czytamy kolejne solenne elaboraty, w których z rzadka pojawiają się żywsze fragmenty. Najczęściej autorka streszcza sztukę, potem przechodzi do opisu przedstawienia, przy czym materii teatralnej, konkretu, czyli tego, co najistotniejsze, nie jest wiele. Bywa, że nie wiadomo, czy to, co czytamy, odnosi się do tekstu dramatycznego, czy do tego, co pokazano na scenie.

Dorobek reżyserski Axera został podzielony tematycznie - osobno Mrożek, osobno Brecht, klasyka, współczesność, sztuki zachodnie. Osobno też egzystują rozdziały biograficzne i te dotyczące bycia dyrektorem teatru oraz pisarzem. Nie wydaje się to decyzją słuszną; kilkadziesiąt lat zawodowej aktywności - dyrektorowanie teatrom, reżyserowanie, pisanie - straciło z powodu tego poszatkowania naturalny rytm i kontekst (artystyczny, a także polityczny) czasów. Wszystkie te dziedziny były przecież ze sobą splecione. Dochodziły do tego liczne prace w zagranicznych teatrach. Baniewicz się nimi nie zajmuje (tłumaczy się z tego w posłowiu), a szkoda, bo bez choćby takich sukcesów jak "Tango" w Düsseldorfie czy "Marzyciele" w Wiedniu portret Axera jest niepełny.

Pisząc o przedstawieniach, autorka obficie cytuje recenzje, często kąśliwie je komentując. Ale brakuje wypowiedzi reżysera, aktorów, scenografów - czemu autorka tak zaprzyjaźniona ze sceną przy Mokotowskiej ich nie wypytała? Pofukując na krytyków, którzy nie dostrzegli, nie zrozumieli, nie opisali, Baniewicz rzadko przeprowadza przekonujący własny dowód na wybitność. A przecież zna te spektakle. Nie wystarczy tupnąć i obrazić się na cudzą głupotę.

Tak jak w wypadku "Święta Borysa", pierwszej na polskich scenach sztuki Thomasa Bernharda (premiera w 1976 r.), zgodnie nieprzychylnie potraktowanej przez krytykę. Trzy lata wcześniej wiedeńska (w Burgtheater) realizacja tej samej sztuki została uznana w Austrii za wybitne osiągnięcie Axera. Czemu tak się stało? Baniewicz nie stara się odpowiedzieć na to pytanie, nie wiemy nawet, czy warszawski spektakl był powtórzeniem wiedeńskiego, czy nową inscenizacją (to byłby jakiś trop). Zadowala się przytoczeniem recenzenckich "zdań pełnych ignorancji", stwierdzeniem, że Bernhard jest wybitnym dramaturgiem, i streszczeniem utworu. A może spektakl Axera nie wydobył wyraziście oryginalności Bernharda? Może nie trafił w czas? Może w Polsce roku 1976 "diagnoza społeczeństwa żyjącego w dostatku materialnym, lecz pozbawionego pamięci" (tak autorka interpretuje dramat) zabrzmiała głucho?

Teatr Axera, dyrektora i reżysera, trwał przez ponad 30 lat. Nie zawsze był dobrze oceniany - w latach 60. i 70. pojawiały się coraz częściej opinie krytyczne. Baniewicz tego nie ukrywa, ale zamiast zanalizować temat, zbywa krytykujących Axera i traktuje ich jako propagatorów chwilowych mód na Grotowskiego, teatry offowe, później - brutalistów. W domyśle - mód nic niewartych. Usuwa też z pola widzenia czytelnika co poważniejszych adwersarzy, np. Konstantego Puzynę, jednego z najwybitniejszych krytyków teatralnych, który uznał w roku 1970 Teatr Współczesny za teatr dla swojej cioci, "bardzo kulturalnej pani, która nie opuszcza żadnej premiery na Marszałkowskiej".

Książka Elżbiety Baniewicz może być przydatna, ale nie jest pasjonująca. Sam Axer też nie jawi się w niej jako niezwykła osobowość - jego portret jest grzeczny i uładzony. Po lekturze "Ćwiczeń pamięci" ma się ochotę poznać Axera, człowieka intrygującego, mądrego, błyskotliwego, autoironicznego. Po lekturze monografii Baniewicz - niekoniecznie.

Kto nie zna "Ćwiczeń pamięci", może poznać Axera z listów, które wymieniał ze Sławomirem Mrożkiem przez 31 lat. Korespondencja rozpoczyna się w roku 1965, w okolicy premiery "Tanga" w Warszawie. Mrożek mieszkał wówczas we Włoszech, Axer pisał z teatru, w przerwach między próbami. Potem obaj panowie byli wciąż w ruchu, jeździli po Europie, i nie tylko, listy i kartki często się mijały, ale korespondencja jest obfita.

Związana jest głównie ze sprawami zawodowymi: Axer po "Tangu" stał się pierwszym czytelnikiem i głównym reżyserem sztuk Mrożka z udzielonym mu przez przyjaciela prawem do prapremiery (później nieco rozluźnionym). Jesteśmy świadkami coraz trudniejszych zmagań Mrożka z materią dramatyczną - kiedyś, jak wspomina, potrafił pisać w przerwach między innymi zajęciami, a teraz... "Im autor dramatyczny starszy, tym trudniej mu być autorem dramatycznym" pisał w 1985 r. Axer jako reżyser wspomagał przyjaciela, uzgadniał z nim skróty i przeróbki, donosił, jak spektakl był przyjmowany, kto i jak o nim pisał. Towarzyszył mu też i radził w sprawie gospodarowania sztukami - kto i gdzie mógłby je wystawić. Praca artysty nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać.

Ale choć sprawy autora i reżysera zajmują lwią część książki, jest w niej miejsce na obserwacje, plotki, czasami zwierzenia. Mrożek jest tu mizantropijny, Axer - lżej traktujący rzeczywistość. Zabawny jest fragment, gdy Mrożek, odpowiadając na list Axera, w którym ten pisze, że wieczorami bierze do łóżka Agatę Christie, zwierza się, że zabrał się za Wargames i z powagą objaśnia, na czym ta strategiczna gra polega.

Listy świetnie się czyta - to nie tylko materiał dla teatrologów czy mrożkologów, lecz także spotkanie z dwoma interesującymi osobowościami.

***

Monografia

Elżbieta Baniewicz

Erwin Axer. Teatr słowa i myśli

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2010

***

Listy

Erwin Axer i Sławomir Mrożek

Listy 1965-1996

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2011

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji