Artykuły

Gościnnie we Wrocławiu

- Leon w "Nie do pary" ukrywa swoje prawdziwe ja, wydobyte na światło dzienne pod wpływem emocji. Pod maską twardziela ukrywa samotność - warszawski aktor MARIUSZ BONASZEWSKI o swojej roli w dzisiejszej (15 kwietnia) premierze wrocławskiego Teatru Współczesnego.

15 kwietnia we Wrocławskim Teatrze Współczesnym premiera "Nie do pary" australijskiego dramaturga Andrew Bovella. W jednej z głównych ról wystąpi gościnnie Mariusz Bonaszewski.

Małgorzata Matuszewska: Zagra Pan policjanta Leona. Co to za postać?

Mariusz Bonaszewski: Leonowi prawie udaje się zdradzić żonę. Do zdrady nie doszło, ale Leon i tak ma wyrzuty sumienia. Sytuacja komplikuje się, kiedy jego żona znajduje sobie kochanka i odchodzi. Sfrustrowany Leon leczy smutek joggingiem. Podczas biegania spotyka faceta, który opowiada mu historię swojej wielkiej, niespełnionej miłości. I na zawsze znika z jego życia. Zafascynowany rozmową Leon szuka go codziennie. Ale na plaży znajduje tylko buty należące do rozmówcy.

Klimat jak z filmów Lyncha.

- Bardziej z kryminałów Chandlera, w których trudno połapać się w pokićkanych wątkach i motywacjach bohaterów.

Mam wrażenie, że Leon tylko na pozór jest twardzielem. Pan grał już podobnego twardziela, a nawet potwora - taki był Tinker w "Oczyszczonych".

- Sęk w tym, że Sarah Kane nie tak zakończyła historię Tinkera, jak przedstawiliśmy ją na scenie. Razem z Krzysztofem Warlikowskim zmieniliśmy zamierzenia Kane. Ale rzeczywiście Leon w "Nie do pary" ukrywa swoje prawdziwe ja, wydobyte na światło dzienne pod wpływem emocji. Pod maską twardziela ukrywa samotność.

Czego wymaga od Pana praca nad tą rolą?

- Codziennie otwierają się nowe możliwości interpretacji. W każdym spektaklu można poprowadzić swoją postać w sposób zaskakujący dla partnerów i dla siebie samego, wprowadzić nowy, interesujący element. A to wymaga elastyczności i szczególnego skupienia.

Jak wyglądała współpraca z Agnieszką Olsten, reżyserką?

- Intensywnie uczestniczyłem w próbach. Bardzo jej pomaga, kiedy aktorzy konstruują wszystko, co dzieje się na scenie, razem z nią. Myślę, że nauczyła się utrzymać uwagę widza oglądającego przedstawienie.

*Mariusz Bonaszewski w zeszłym roku za kilka ról zagranych w "Błądzeniu" według Gombrowicza w Teatrze Narodowym dostał najważniejsze polskie wyróżnienie dla aktora teatralnego - Nagrodę im. Zelwerowicza. Ważnym fragmentem jego kariery była praca we wrocławskim Teatrze Polskim i role w spektaklach Jerzego Jarockiego: "Kasi z Heilbronnu", gdzie zagrał Fryderyka Wettera, i Płatonowa w "Płatonowie - akcie pominiętym". W słynnych "Oczyszczonych" na deskach Współczesnego wystąpił w roli psychopatycznego doktora Tinkera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji