Artykuły

Studia wynaturzeń

Parą teatrów warszawskich w dość bliskich odstępach czasu zaprezentowało przedstawienia, które można by nazwać szczegółowymi studiami ludzkich wynaturzeń. Zawsze teatr pasjonowały sprawy dziwne, odbiegające od normy. Czerpał z ich przedstawienia podnietę, wiedzę o człowieku i granicach człowieczeństwa, tudzież moralne nauki. Tak jednak się składa, że te przedstawienia o których mowa, bardzo szczegółowo, jak pod mikroskopem, rozpatrują fenomena ludzkich dusz, opętanych jakąś jedną pasją do tego stopnia, że niszczy równowagę psychiczną tych osób.

W Teatrze Współczesnym w reżyserii Jerzego Kreczmara i scenografii Ewy Starowieyskiej znakomita para artystyczna - Wiesław Michnikowski i Mieczysław Czechowicz, gra w dwuosobowej sztuce Sławomira Mrożka "Emigranci". Czechowicz gra spotworniałego prostaka opanowanego jedyną pasją zbierania pieniędzy. Gra wspaniale. Nie byłaby to sztuka Mrożka, gdyby nie było w duszy bohatera także nuty, którą należałoby nazwać spatologizowaną potrzebą dowartościowania się. Bohater nawet nie zdaje sobie sprawy ze swego poczucia niższości, lecz analiza psychologiczna łatwo to ujawnia. Analizy tej dokonuje druga postać w sztuce - trochę alter ego autora - intelektualista sprzężony z prostakiem wspólnym losem. Michnikowski gra go subtelnie, na nutach ściszonych, tak by głównym tematem stał się tępo gromadzący mienie prostak. Ale ten intelektualista mniej myślący o środkach materialnych, a jednocześnie łatwiej uzyskujący je wcale nie jest normalny. Jego pasja by uczłowieczyć partnera doprowadza tego współczesnego Kalibana do rozpaczy. W rezultacie nieszczęsny Kaliban chce zamordować swego Prospera siekierą, sam powiesić się na krawacie, przedtem zniszczywszy uzbierane pieniądze, zastępując własnym czynem ich dewaluację.

Mrożek umieścił bohaterów zagranicą. Podkreśla tym, że o kształcie dusz decyduje nie geografia lecz skłonności osobiste, plemienno-archetypowe.

Tymczasem nie w dialogu, lecz w dwu kolejnych jednoaktowych monologach pióra Ireneusza Iredyńskiego i reżyserii Adama Hanuszkiewicza: "Czysta miłość" w wykonaniu Daniela Olbrychskiego i "Maria" w wykonaniu Zofii Kucówny, mamy zagłębienie się w przepaście dusz schorzałych. Studium patologicznego mordercy, którego erotyczna wyobraźnia prowadzi do wymyślnych zabójstw nie jest ku zabawie widzów, raczej ku przestrodze. Studium kobietki, którą pasja społeczna doprowadza do czynu najobrzydliwszego z obrzydliwych, bo donosu na osobę sobie najbliższą, by potem jak nie przymierzając Cyd Corneille'a lub Kmicic - Babinicz Sienkiewicza odpokutowywać pozytywnymi działaniami grzechy, jest bardzo przykre. Jedyna pociecha, że wynaturzenia pokazane przez Iredyńskiego nie są na razie jeszcze tak typowe, jak wytknięte przez Mrożka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji