Artykuły

Challenge

Teraz, po tragedii, każdy Polak jest pilotem. Ścieżka, lądowanie, manetki - nic już nie stanowi tajemnicy dla naszych współobywateli. Czy tak było zawsze? - pisze Andrzej Łapicki w Rzeczpospolitej.

Przed wojną pamiętam rajd - lotniczy wyścig - Challenge dla turystycznych samolotów. W 1932 nasz wielki triumf - w Berlinie zwyciężyli Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura, konstruktorzy RWD, jednosilnikowego samolociku. Cóż to była za radość! I co za żałoba, gdy obaj zginęli w burzy w Tatrach w tym samym roku! W dwa lata później znów victoria: kapitan Jerzy Bajan wygrał Challenge! Do tego pobił Niemców. Tym razem w Warszawie. Niestety, konfrontacja we wrześniu dała inny obraz naszych możliwości. Pamiętam, że nazajutrz po zwycięstwie Bajana nasza klasa - VI klasa szkoły powszechnej pani Zofii Rontalerowej - pojechała na wycieczkę za miasto. Do Włoch. Po dziś dzień jest tam piękny park. Wyprawa niezwykle atrakcyjna. Zbieraliśmy kasztany Ja, chcąc zabawę przyspieszyć, rzuciłem w drzewo cegłą. Cegła się odbiła i rozcięła głowę kolegi. Co to się działo! Ja, taki grzeczny uczeń! Mama wezwana do pani dyrektor. "4" ze sprawowania. Tak uczciłem zwycięstwo polskich skrzydeł. Cała szkoła dyskutowała o loopingach i beczkach Bajana, i o mojej cegle.

Mija dziesięć lat Po wojnie jakiś bal w Łodzi, w Sali Malinowej Hotelu Grand. Podchodzi do mnie oficer LWP i zagaja: "Hej, Łapa! To tyś mi rozwalił głowę tą cegłą pod kasztanem!". Nie tylko nie miał pretensji, ale powiedział to z odcieniem dumy "To było wtedy jak Bajan wygrał Challenge!".

Dookoła smętny jazz powojenny, baloniki fruwają pod sufitem. Co mi to przypomniało? Międzynarodowe Zawody Balonowe o Puchar Gordona Bennetta. Kilkadziesiąt balonów w różnych kolorach szybowało nad Warszawą w tajemniczym kierunku wschodnim. Ponieważ w Warszawie wieje zwykle z zachodu - balony lądowały przeważnie w okolicach Witebska czy Mińska. I często dochodziło do nieporozumień. A to aresztowano jakąś załogę w ZSRR, a to uznano lot za szpiegowski. Do dziś "tam" niewiele się zmieniło.

I zabawne. Wszyscy znają się na wszystkim. Jak samoloty -każdy jest Bajanem, jak balony - to Hynek czy Burzyński. A piłka nożna? Każdy grał, i każdy wie jak egzekwować kornera. A cóż dopiero polityka? Jak oni rządzą? Ja bym... itd. Ale żeby w porę włączyć kierunkowskaz? O nie. A niech sobie ten głupi z tyłu zgaduje, gdzie ja jadę. I nie wiem dlaczego przypomniał mi się taki smętny obrazek. Wrzesień '39. Żmudnie pnie się w górę tzw. eskadra pościgowa. Zegna Warszawę. Nad nią, na nieosiągalnej wysokości przelatuje stado groźnych srebrnych rekinów. Tym razem to rekiny wygrały ten mecz. A przecież Bajan był pierwszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji