Przez piętnaście lat spoczywała w szufladzie rewelacyjna sztuka Mrożka
Mrożek jest autorem, po którego warszawski Teatr Współczesny sięga chętnie i z wyczuciem. Zaczęto się przed kilkunastu laty pamiętną premierą "Tanga", które po dziś dzień uważane jest za jedno z najciekawszych przedstawień tego teatru, i od tego czasu scena przy ul. Mokotówskiej niejednokrotnie prezentowała swym widzom utwory tego pisarza. Ze stosunkowo niedawnych przypomnijmy "Szczęśliwe wydanie", czy bodących stale na afiszu "Emigrantów".
W ostatnią sobotę lutego Współczesny występuje z kolejną premierą sztuki Sławomira Mrożka. Jest nią "Krawiec". Rzecz ma swoją ciekawą historię, napisana bowiem została w 1964 roku, tuż po "Tangu". Przeczytało ją wtedy kilka osób, po czym autor nie zdecydował się na jej publikację, schował do szuflady; tak przeleżała kilkanaście lat, aż wreszcie pisarz zdecydował się pokazać ją widzom. A oto, co pisze na ten temat Konstanty Puzyna:
"Dziwna to, jak widać, historia. O mały włos nie straciliśmy znakomitej sztuki i nawet byśmy o tym nie wiedzieli. Bo "Krawiec", to sztuka ani błaha, ani nieudana - przeciwnie, wydaje mi się jedną z najlepszych sztuk, jakie napisał Mrożek między "Tangiem" a "Emigrantami". Chyba nawet najlepszą. Zaś kilkanaście lat, jakie spędziła w szufladzie, wcale jej w dodatku nie zaszkodziło".
Czy trzeba lepszej rekomendacji?
Fotoreporter Kuriera uczestniczył w jednej z ostatnich prób. Scena zamieniona w obszerną pracownię krawiecką; poczesne miejsce zajmuje tu lustro oprawne w bogatą ramę, są manekiny, a na ścianach - wykroje i wzory. Trzech krawczyków pilnie przykłada się do szycia purpurowej materii. Za chwilę Krawiec wprowadzi Ekscelencję, a z przedpokoju dobiegnie wrzawa Barbarzyńców...