Artykuły

Hamlet - bez hamletyzowania

NIE jestem przeciwnikiem nowatorskich poszukiwań w teatrze. Ale sądzę, że telewizja, po prostu z uwagi na swój zasięg oraz zadania społeczne - powinna się odnosić ze szczególnym pietyzmem do tradycji teatralnej. Taka tradycja może się okazać zabójcza dla dzieł niskiego lotu, które bez inscenizacyjnej wynalazczości stają się niekiedy martwe i niegodne uwagi, nigdy jednak nie szkodzi utworom wybitnym.

Taka tradycyjna inscenizacja wymaga oczywiście pokory i tylko dojrzały, wybitny artysta może jej sprostać. Ma on bowiem sporo innych okazji, by demonstrować swoje talenty, gdy więc bierze na warsztat dzieło pisarskie najwyższej próby - sam pozostaje w cieniu, nie narzucając wprost swej osobowości.

Od dość długiego czasu teatry nasze usiłują nakłaniać widownię do udziału w dziwacznych, a czasem całkiem idiotycznych poszukiwaniach formalnych. Zdarza się, że i TV w tym uczestniczy...

W ciągu ostatnich lat kilkunastu miałem już okazję widzieć Hamleta w gaciach i podkoszulku, skaczącego jak małpa po stołkach. Zdarzyło mi się też oglądać Oberona i Tytanię, odzianych w trykoty, jak w rytmie "mocnego uderzenia" hasają po scenie, wydając odgłosy, które nie przypominają mowy ludzkiej, a już w żadnym wypadku tekstów Szekspira. Widziałem też Lady Makbet w sukience mini, ze szklaneczką whisky and soda przy barze, w czasie gdy Makbet wystrzeliwał cały magazynek swego pistoletu, kaliber dwanaście...

Wcale nie twierdzą, że wszystkie tego rodzaju eksperymenty bywają chybione. Szekspir dał nam takie bogactwo wiedzy o człowieku i świecie, że można z tej materii budować wszystko, zawsze i wszędzie. Lecz od dawna tęskniłem - nie ja jeden zresztą - za Szekspirem autentycznym, zakorzenionym w tradycji kultury, o którym mówią nam dawne przekazy teatralne.

Otóż takiego właśnie Szekspira pokazał Teatr TV w poniedziałek, dnia 28 stycznia 1974 r. Myślę, że jest to data, która wejdzie do historii polskiego teatru. Nareszcie "Hamlet" co się zowie - szekspirowski, a zarazem telewizyjny, jak niewiele przedstawień Teatru TV w ostatnim czasie. Jest to zasługa Gustawa Holoubka, wybitnego artysty, upartego rzecznika teatru poetyckiego, który w poezji na scenie upatruje i podkreśla nade wszystko wartości intelektualne, moralne, filozoficzne. Sądzę, że Holoubek nigdy nie był entuzjastą gorączkowych namiętności w teatrze. Zawsze natomiast kładł nacisk na walor myślowy, co w "Hamlecie" sprawdza się najpełniej.

Ten utwór obrastał przez stulecia tysiącem komentarzy, rozpraw, uwag inscenizacyjnych. Można dziś skompletować okazałą bibliotekę hamletologiczną. Jak słusznie powiedział Holoubek w słowie wstępnym przed spektaklem - "Hamleta" można odczytywać na wiele sposobów i nigdy się go nie odczyta w całości, do końca. To święta prawda! Lecz obok niezliczonej ilości wytrychów, jest chyba również klucz do "Hamleta". I sądzę, że Holoubek po prostu ma taki klucz.

Reżyser wybrał koncepcję jedną z wielu, która wydaje się - w długiej tradycji scenicznej "Hamleta" - najtrafniejsza i najbardziej noś na intelektualnie. Pokazał mianowicie księcia świadomego, którego obłęd jest grą, maską, wyborem metody postępowania. Na tym jednak nie koniec, Holoubek stworzył przedstawienie niemal pełne, jakiego dawno w Polsce nie bywało. Jego określenia tekstu Szekspira są niewielkie w porównaniu z tym, co się zwykło czynić w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat. A zatem - wierność wobec tekstu poety, zaufanie do Szekspira. Holoubek idzie za jego słowem, przemawia jego głosem, buduje sytuacje w taki sposób, jak one wynikają z konstrukcji fabuły. Należy sądzić, że Szekspir najlepiej wiedział o co mu idzie, a konsekwencja z jaką przeprowadził swój poetycki i filozoficzny zamysł - po dziś dzień pozostaje niedościgniona w sztuce dramatycznej. Otóż odniosłem wrażenie, że sukces tego spektaklu Teatru TV zawdzięczać można zaufaniu do Szekspira. Reżyser nie chciał być mądrzejszy od genialnego poety.

Jest to pierwszy od lat "Hamlet", w którym Hamlet nie hamletyzuje. Jest to Hamlet odczytany jasno, prosto, konsekwentnie, co niektórym inscenizatorom wydawało, się zgoła niemożliwe. Bo oto w tym spektaklu telewizyjnym wcale nie ma tajemnic niezgłębionych, słów zagadkowych, wszystko jest zrozumiałe dla każdego chyba widza, a to, co mówią bohaterowie tragedii, brzmi nie tylko przekonywająco, lecz również - konsekwentnie. Znikły gdzieś te rozmaite pityjskie frazy, nad którymi głowił się niejeden reżyser, poszukując w nich magicznych znaków, jakiegoś międzygwiezdnego kodu, który trzeba dopiero przekładać na język zrozumiały dla szerokiej publiczności.

W tym spektaklu Holoubek zdaje się wszystko rozumieć do końca, czemu widownia także wszystko do końca rozumie. I dopiero teraz możemy docenić całe piękno poezji szekspirowskiej, jej nośność stylistyczną i metaforyczną, jak np. słynne słowa "Niech ryczy z bólu ranny łoś...", które wybuchają w krzyku Hamleta w momencie zdemaskowania Króla, a zdają się wyrażać dziką, barbarzyńską, szaloną radość człowieka, co odkrył dowód zbrodni, zdarł ze zbrodniarza maskę obłudy - i wówczas z jego gardła wyrywa się krzyk triumfu, zmieszanego z rozpaczą. I czy można namiętniej, mądrzej wyrazić taki właśnie stan duszy niż ową frazą, z pozoru tylko wyzbytą treści i logicznych związków semantycznych?

Że można Hamleta odczytywać rozmaicie, to stwierdzenie banalne. Można go widzieć naprawdę obłąkanym, albo cierpiącym na atrofię woli - co było przedmiotem studiów wielokrotnie. Ale upieram się, że właśnie na ekranie telewizora Hamlet świadomy, konsekwentny, zmierzający do celu uparcie, a także osadzony w renesansowej scenerii, co go czyni również postacią konkretną i pozwala łatwiej pojąć takie przedsięwzięcia, jak wysłanie na śmierć Gildensterna i Rozenkranca - jest Hamlet najprawdziwszym. Bo telewizja, podobnie jak kino, potęguje realia, żąda jasności działań, domaga się precyzyjnej fabuły.

I zdumiewa tym bardziej sukces reżyserski Holoubka, że trzymając się konkretu, nie uronił przecież prawie nic z bogactwa i wieloznaczności "Hamleta".

Boy pisał kiedyś, że Hamlet dlatego należy do najtrudniejszych zadań aktorskich w historii teatru, bo wymaga kolosalnych umiejętności w bardzo młodym wieku. Otóż Englert, choć młody, potrafi niemal wszystko. Jest to jeden z najlepszych Hamletów, jakich widziałem. Prostota gestu, swoboda ruchów, siła głosu. Konsekwencja w budowaniu postaci, urok osobisty, dyscyplina.

Świetna w scenach obłędu Ofelia, w interpretacji Magdaleny Zawadzkiej. Piękna i tragiczna Gertruda Zofii Mrozowskiej, jednej z nielicznych aktorek polskich, które potrafią z szeptu uczynić narządzie wielkiej sztuki. Odrażający i wzbudzający litość Król - Zbigniewa Zapasiewicza. Antkowiak jako Horacy, Kolberger jako Laertes, Szczepkowski jako Duch, Fijewski jako Grabarz. Pyszne kreacje aktorskie, pyszna muzyka i scenografia. Sukces polskiej TV i polskiego teatru. Jest to doprawdy wydarzenie w życiu kulturalnym kraju.

Niepokoi mnie tylko jedna sprawa, powiedziałbym - redakcyjna. Otóż podano, że przekład tego "Hamleta" wyszedł spod pióra Paszkowskiego. Myślę, że nie całkiem... Paszkowski - i owszem! - w olbrzymiej większości. Lecz chyba nie tylko on. Może Dygat, Miłosz, Iwaszkiewicz, Sito, Brandstaetter? Nie odgadnę, lecz Paszkowski dźwięczy mi w uchu zbyt natrętnie, abym strzelił gafę. Jeśli zaś moja uwaga jest słuszna, należało chyba dodać nazwisko współautora przekładu.

Gustaw Holoubek zachęcał widownię, by wyraziła zdanie w sprawie antraktu, który bodaj po raz pierwszy wprowadzono w przedstawieniu Teatru TV. Myślę, że to nie jest zły pomysł, ale chyba nie w przedstawieniu tak wartkim, które właśnie bez przerwy trzymało w napięciu. A skoro już się zdecydowano na antrakt, należało raczej ten czas wypełnić muzyką i np. ikonografią teatralnej trakcji "Hamleta", utrzymując podobną atmosferę. Emisja DTV w przerwie spektaklu nie wydała mi się pomysłem szczęśliwym.

Był to teatr znakomity. Nie żywię nadziei, by telewizja mogła rychło powtórzyć podobny sukces. A ponieważ chcę zachować najlepsze o niej wspomnienie, przeto zamykam telewizor na czas dłuższy - i z tej przyczyny żegnam Czytelników niniejszej rubryki, powierzając ją w dłonie innych autorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji