Żółta kartka zamiast Szekspira
W telewizyjnym "Hamlecie" według Gustawa Holoubka zastosowano niezliczoną ilość twórczych pomysłów inscenizacyjnych. Wymieńmy niektóre:
- zamiast ducha ojca "zakutego w zbroję od pięty po czubek głowy" zobaczyliśmy postać w zgrzebnym gieźle z twarzą jakby z plakatu antywenerycznego;
- zamiast Ofelii wystąpiła moniuszkowska Halka, wzbogacona figuralistyką erotyczną "Ostatniego tanga w Paryżu";
- zamiast Laertesa zobaczyliśmy skandynawską mutację Stanisława Oświecima, tragicznie kochającego swą siostrę (miało tu uzasadnić niechęć Laertesa do Hamleta, ponieważ reżyserowi wydawało się, że zadźganie tatusia, Poloniusza, to powód zbyt błahy);
- zamiast rozmowy dwóch grabarzy usłyszeliśmy dziennik TV;
- zamiast szekspirowskiego grabarza wystąpił Fijewski w monologu Wiecha;
- zamiast Fortynbrasa w finale zobaczyliśmy planszę z bardzo dobrymi nazwiskami;
- zamiast staropolszczyzny Paszkowskiego z jego "waćpanem" i "waćpanną" usłyszeliśmy nieoczekiwanie, jak to Hamlet przy mamie nazywa stryja "skurwysynem" (może i był, ale nie w tekście tego tłumaczenia);
- zamiast bon vivanta Ozyryka, typowego paniczyka z ostatniego okresu elżbietańskiego, pojawił się Kobuszewski z "Gallux-show";
- zamiast tradycyjnego floretu i sztyletu inscenizator kazał Laertesowi uprawiać szermierkę - do wyboru - mieczami długimi i krótkimi, zapewne chodziło tu o krzyżackie i rzymskie;
- zamiast scenografii pokazano tapicerkę;
- zamiast kostiumów - przegląd zasobów garderoby TV;
- zamiast koncepcji - ujrzeliśmy reżysera w bogato rzeźbionym fotelu gdańskim o bardzo szlachetnej linii oparcia i poręczy.
Z prawdziwego "Hamleta" Szekspira uszanowano ilość gwałtownych zgonów. Wyrzucono natomiast kwestie nieistotne typu: "powiadają, że sowa była córką piekarza" itp., ponieważ i tak wszyscy znamy je na pamięć.
[źródło i data publikacji artykułu nieznane]