Artykuły

To nie jest mój spektakl

Waldemar Zawodziński, reżyser "Mary Stuart" w poznańskim Teatrze Nowym, nie zgadza się na zmiany, które w jego spektaklu wprowadził dyrektor Janusz Wiśniewski. Żąda zdjęcia swojego nazwiska z afisza

Premiera "Mary Stuart" [na zdjęciu] w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego, uznanego w Polsce reżysera i dyrektora Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi, odbyła się Teatrze Nowym w listopadzie ubiegłego roku. Rolę Kata zagrał Wojciech Ziemiański, aktor Teatru Polskiego we Wrocławiu, bo taka była wola reżysera.

- Premiera wyszła spod mojej ręki - mówi Zawodziński. Jednak dyrektorowi Wiśniewskiemu spektakl się nie spodobał i wprowadził w nim zmiany. W roli Kata obsadził Janusza Grendę, aktora Teatru Nowego.

Zawodzińskiego nikt o zdanie nie pytał, o poczynaniach dyrektora dowiedział się od osób trzecich. Reżyser nie ukrywał swojego oburzenia, wysłał do dyrektora list, żądając wykreślenia swojego nazwiska jako reżysera przedstawienia. Wiśniewski prośby nie uwzględnił i nazwiska nie wyrzucił.

Zdesperowany Zawodziński przysłał do redakcji "Gazety" oświadczenie: "W związku z poważnymi ingerencjami dyrektora Janusza Wiśniewskiego w spektakl Mary Stuart, którego premiera w mojej reżyserii odbyła się w Teatrze Nowym w Poznaniu 13 listopada 2010 roku, pragnę oświadczyć, że nie ponoszę odpowiedzialności za obecny kształt artystyczny przedstawienia. Uważam, że dobry obyczaj teatralny nakazuje, by wszelkie zmiany - powodujące lawinowe niekonsekwencje artystyczne w reżyserskiej wizji dramatu - konsultować z reżyserem. Obyczaj ów został w tym przypadku zlekceważony. Ponieważ zlekceważono również prośbę o zdjęcie mojego nazwiska z afisza, zmuszono mnie tym samym do napisania niniejszego oświadczenia".

- Zawodziński ma rację - mówi Krystyna Meissner, szefowa Teatru Współczesnego we Wrocławiu. - Jeżeli dyrektor teatru zgadza się na premierę, to znaczy, że akceptuje przedstawienie w kształcie, jaki nadał mu reżyser. Oczywiście, zdarza się, że czasem w trakcie grania spektakl się "rozjeżdża", wtedy prosi się reżysera o ingerencję. Zdarzyło mi się raz - wieki temu - że dyrektor teatru ingerował w mój spektakl. To było w Operetce Warszawskiej, ówczesna szefowa sceny zaczęła rozbudowywać partie baletowe i wokalne, zmieniając moje ustalenia. Nie zgodziłam się i jeszcze przed premierą zrezygnowałam z pracy.

Izabela Cywińska, była wieloletnia szefowa Teatru Nowego: - W teatrze obowiązuje prawo zwyczajowe, zakazujące dyrektorowi wprowadzania jakichkolwiek poprawek bez zgody reżysera spektaklu. Oczywiście, zdarza się, że dyrektor ingeruje w przedstawienie. Tak było np. w przypadku "Opery za trzy grosze", którą w latach 70. reżyserował w Teatrze Nowym w Poznaniu Meksykanin Raul Zermeno. Jego spektakl trwał sześć godzin i nie dało się go oglądać. Grubo przed próbami generalnymi przejęłam pracę nad przedstawieniem, skróciłam spektakl o dwie godziny i przereżyserowałam. Ale Zermeno zgodził się na to, do premiery siedział na każdej próbie. Potem - już w Teatrze Ateneum w Warszawie - też zdarzało mi się pomagać reżyserom rozwiązywać jakiś problem - zawsze za ich zgodą i w przyjaźni z nimi.

Janusz Wiśniewski, dyrektor Teatru Nowego: - To bzdura. Spektaklu nie przereżyserowałem. Owszem, miałem do niego uwagi - były czysto techniczne, warsztatowe - wypowiedziałem je na próbie generalnej. Zawodziński się obraził, obrócił na pięcie i trzasnął drzwiami. Opuścił teatr i zespół, który mu zaufał. Jego list dostałem i na niego odpowiedziałem. Wielokrotnie próbowałem się z nim skontaktować. Nie odbierał ode mnie telefonów, nie mogłem go więc prosić o zgodę na nowego aktora do roli Kata.

Zawodziński nie jest pierwszym reżyserem, który ma kłopoty z dyrektorem Wiśniewskim. Współpracę z nim źle wspomina też Waldemar Śmigasiewicz, który w 2007 roku zrobił w Nowym "Hamleta". - Na pierwszej próbie generalnej zanegował wszystko, nic mu się nie podobało - wspomina. - Uważał, że spektakl jest zły i powinienem wszystko pozmieniać, mimo że od początku wiedział, jakie są moje zamierzenia. Powiedziałem, że moja noga więcej w tym teatrze nie postanie - dodaje. [Latem 2007 roku "Hamlet" w reżyserii Śmigasiewicza wyróżniony został na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku - przyp. red.].

Podobno w nieprzyjemny sposób z dyrektorem Nowego rozstali się także: Mariusz Wiśniewski, reżyser "Rutherford i syn" (2007) i Aleksander Kaniewski, reżyser "Don Juana" (2009).

- Będę wszystkim odradzał pracę w Teatrze Nowym w Poznaniu, bo choć jest tu wspaniały zespół, nie da się pracować z dyrektorem - mówi Zawodziński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji