Artykuły

Koktajl proboszcza

Proboszcz na zagrodzie równy wojewodzie - w felietonie dla e-teatru pisze Witold Mrozek.

Minister Zdrojewski, zanim objął resort kultury i dziedzictwa narodowego, przymierzał się do zostania szefem MON. Dziś okazuje się, że jedno z drugim może mieć wiele wspólnego, bo choćby znajomość tajników miejskiej partyzantki bardziej niż polskim żołnierzom, może być przydatna pracownikom instytucji kultury. Zwłaszcza takim, którzy zadarli z Kościołem.

"Jak trzeba będzie, użyjemy koktajlów Mołotowa, a zabytków nie oddamy" - odgrażał się przed paroma dniami proboszcz bazyliki mariackiej w Gdańsku. O dostęp do obecnych w świątyni dzieł sztuki - o kontrowersyjnym z przyczyn historycznych statusie własnościowym - upomniało się Muzeum Narodowe, które zamierza sądzić się z Kościołem. Wyrok jeszcze nie zapadł, ale ksiądz infułat już go oprotestowuje; ciekawe, że żaden infułat nie miał problemu z uznaniem postanowienia PPR-owskiej Rady Narodowej z 1946 r., które po pięciuset latach odbierało bazylikę protestantom, by przekazać ją katolikom. Dziś proboszcz na zagrodzie równy wojewodzie; jak pisał ulubiony myśliciel polskich konserwatystów, Feliks Koneczny: "gwałtownik gotów sądy rozpędzać a delję podszyć sobie wyrokami sądowymi". Nie wiem, czy gdański proboszcz sprawi sobie iście sarmacką podszewkę ze zlekceważonych sądowych wyroków, z całą pewnością jednak zachęcają go do tego ostatnie działania państwa, takie jak ukręcenie głowy sprawie zbadania konstytucyjności działań Komisji Majątkowej.

W polskim Kościele mentalność oblężonej twierdzy objawiała się w ostatnich latach niejednokrotnie; jednak dawno żaden duszpasterz nie zidentyfikował się z księdzem Kordeckim - obrońcą klasztoru w Częstochowie - do tego stopnia, by rzucać ze swych wież bomby zapalające. Rzecz jasna, w imię świętego prawa własności. Swoją drogą ciekawe, że przedstawiciel kościelnego establishmentu wybrał sobie akurat tę broń. Butelki z benzyną to narzędzie raczej partyzantów i rewolucjonistów, niż obrońców odwiecznych ładów. W polskiej ikonografii rzucają nimi w czołgi warszawscy powstańcy; używano ich podczas wojny domowej w Hiszpanii. Może duchownemu, bardziej niż utrzymanie się w murach Jasnej Góry, marzy się katolicka guerilla?

Ktoś powie, że nie ma się czego czepiać - bo infułat, jak każdy Sarmata, lubi ostry dowcip, hiperbole i wyrazistą retorykę. Jednak błyskotliwość koktajlowej riposty gdańskiego duchownego dorównuje znanemu z historii - i również przecież żartobliwemu - pytaniu "ile papież ma dywizji"? Swoją drogą - gdyby koktajlami Mołotowa "retorycznie" straszyć zaczął Sławomir Sierakowski, to natychmiast zainteresowałaby się nim ABW, a rozmaici przeciwnicy "ekstremizmów" od Adama Michnika po Tadeusza Pieronka zaczęliby nawoływać do delegalizacji "Krytyki Politycznej". Infułat może spać spokojnie; on nie będzie miał do czynienia z żadnymi służbami, z wyjątkiem służby liturgicznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji