Artykuły

Z papieru wycięci

Kto kupuje czerwoną książkę z kobietą zdejmującą majtki na okładce? - pyta w felietonie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk.

Na podłodze w łazience Azef studiuje w Karlsruhe. Wynurza się z wody w pasiastym kostiumie zapinanym na guziki. Ale to będzie później, już pod koniec życia, zanim będzie umierał miesiącami i tęsknił do Heide. Azef cieszy się, ze w Karlsruhe jest tyle wolności, że nie można jej ogarnąć rozumem. Można głosić swoje poglądy polityczne, które mogą być rewolucyjne. Azef siedzi i patrzy jak z konta, którego wtedy nie było, znikają mu pieniądze. Kiedy już zupełnie nic nie widać, ani kopiejki, Azef pisze list do Tajnej Policji w Moskwie.

Droga Tajna Policjo, wchodzę do wanny. To cudowny moment, z małego okna sączy się szare światło przez zielone żaluzje. Są już brudne, trzeba je będzie umyć, ale trudno znaleźć czas, ciągle coś czytam i to wydaje mi się najważniejsze. Muszę uważać, żeby nie zmoczyć kartek. Potrzebuję pieniędzy, ale nie piszę tego otwarcie. Oferuję swoje usługi Szanownej Tajnej Policji. Tu, w Karlsruhe jest mnóstwo młodzieży: Lubow, Sasza, Argunow i inni. Z radością będę ich opisywał, a jest co opisywać. Planują ataki terroru, zmianę ustroju, czytają Marksa i Engelsa. Wpłaty muszą być regularne, na początek poproszę 50 rubli.

Gdy wychodzę z wanny w kuchni siedzi Bach. Jest młody i niewyraźny. Rodzice mu umarli, wychowuje go starszy brat. Wszyscy dookoła grają do takiego stopnia, że w tej niemieckiej okolicy muzyków nazywają bachami. Muzyka i biznes mówi radiopin. Blum w swoim słynnym odczycie z roku 1962 twierdzi, że Bach w Luneburgu wcale nie grywał na organach. Kawa z mlekiem dobrze robi na rozpoczęcie dnia. Tesco proponuje swoim klientom pomidory Organic w kuchni. Pojawia się Mr i Mrs. Jones. Mają jakąś wspólną sprawę, która mnie rozczula, więc śpiewam podczas krojenia pomidorów, krojenia chleba, krojenia biednego łososia na plasterki. Oboje wiedzą, że to, co robią, jest bardzo złe, ale za nic na świecie nie chcą przestać.

Przy desce do prasowania pojawia się Nathan Marley. To prywatny detektyw z Nowego Jorku, z poziomu advanced. Lubi swoją sekretarkę, pannę Delgado, a ona lubi jego. Mogłaby mieć lepszą pracę, ale dobrze jej z Marleyem, choć nie są kochankami, o co ich podejrzewałam na początku. Marley prezentuje się tak jak przystało na prywatnego detektywa. Jest oszczędny w słowach, sarkastyczny, nie ma złudzeń. Ma też nadwagę oraz jest już mocno po czterdziestce. On the wrong side of forty, co staram się zapamiętać. Marley jest aż za wyraźny. Tropi zabójcę prostymi ruchami żelazka.

W metrze katastrofa. Po co to zrobiłam? Kto kupuje czerwoną książkę z kobietą zdejmującą majtki na okładce? Ona nie ma twarzy, tylko palec z majtkami. To jest ważne, co czytają ludzie, którzy sięgają po czerwoną okładkę z kobietą zsuwającą kciukiem majtki. Nie wiedziałaś - krzyczy do mnie czerwony autor - że w jaskini ciągle rządzi prawo siły? To ty nie wiesz - teraz już wyje - że facet jest zwierzęciem, które zostało zaprogramowane do zapłodnienia jak największej ilości samic - i to jest prawda objawiona czerwonemu autorowi od samego Sami Wiecie Kogo - więc gdy widzisz atrakcyjną nagą kobietę automatycznie męska biologia wydziela testosteron i adrenalinę. Wysiadam.

Pod poduszką Balladyny i romanse, grube jak nie na te czasy. To na jutro, w takim razie. A gdyby tak Dzienniki na chybił trafił otworzyć, to co by się wywróżyło? Wiersz 20. od góry. Styl, który nie umie bronić się przed sądem ludzkim, który wydaje swego twórcę na pastwę byle kretyna, nie spełnia swego najważniejszego zadania.

Panie 20. rząd od góry: idę z panem spać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji