Artykuły

Wspomnienie o Stanisławie Michalskim

Stanisław Michalski, aktor, legenda Teatru Wybrzeże, zmarł we wtorek 1 lutego po długiej chorobie. Miał 78 lat. - Dla Staszka teatr był drugim domem. Może nawet pierwszym? Był on człowiekiem bez reszty oddanym teatrowi - wspomina Ryszard Ronczewski.

Michalski był absolwentem krakowskiej szkoły teatralnej. Debiutował w 1955 roku na deskach Teatru Wybrzeże i trójmiejskiej scenie pozostał wierny przez te wszystkie lata. W latach 1982-91 był kierownikiem literackim Wybrzeża, w latach 1988-93 - jego dyrektorem naczelnym. Na swoim koncie miał około stu ról teatralnych, kilkadziesiąt filmowych, telewizyjnych i w Teatrze TV. Zagrał m.in. Cześnika w "Zemście", Jaśka i Czepca w "Weselu", Petrucia w "Poskromieniu złośnicy", Edka i Stomila w "Tangu", Ojca w "Pułapce", Bukaricę w "Przedstawieniu Hamleta we wsi Głucha Dolna", Klaudiusza w "Hamlecie", Dantona w "Sprawie Dantona". Miał też w dorobku ok. 80 występów filmowych, m.in. w "Krzyżakach", "Potopie", "Krajobrazie po bitwie", "Aktorach prowincjonalnych", "Popielcu". Jego ostatnią rolą w Teatrze Wybrzeże był Majordomus w "Balu manekinów" w lutym 2010.

Stanisława Michalskiego wspominają aktorzy Teatru Wybrzeże:

Ryszard Ronczewski

Staszek był chyba jedynym aktorem w Polsce, który całe swoje życie po zrobieniu dyplomu poświęcił jednemu teatrowi - Teatrowi Wybrzeże. To właśnie tu, w Trójmieście, miał swoje największe wzloty aktorskie, tu też pojawiał się w dziesiątkach epizodów. Przez jakiś czas przecież prowadził tę scenę jako dyrektor. Dla Staszka teatr był drugim domem. Może nawet pierwszym? Był on człowiekiem bez reszty oddanym teatrowi. Był najlepszym z moich kolegów, prawdziwym przyjacielem nas wszystkich. Słowem: prawdziwy człowiek teatru.

Joanna Bogacka

Ze Staszkiem Michalskim grałam na scenie przez te wszystkie lata setki razy. Jednak najlepiej pamiętam pierwsze z nim spotkania. W Wybrzeżu swoje występy zaczęłam... od zastępstwa w sztuce, w której tez grał Michalski. Poznałam więc go właściwie na scenie. My w tym spektaklu wymieniliśmy właściwie dwa zdania, ale nigdy tego nie zapomnę. Staszek wyszedł, powiedział swoją kwestię, a sala wybuchła śmiechem. Ja zdębiałam, bo dialog wcale nie był zabawny. Ale po chwili się otrząsnęłam i wypaliłam swoją kwestię. I znów salwa śmiechu. Do dziś właściwie nie wiem, z czego widzowie się śmieli. Może po prostu wyczuli coś niezwykłego, co zawsze wisiało w powietrzu między nami?

Moje drugie wspomnienie też pochodzi z moich początków w Wybrzeżu. Miałam może z 21 lat i to był mój pierwszy rok w teatrze. Staszek prowadził wtedy Sylwestra w Grand Hotelu w Sopocie i mnie zaprosił. Nigdy wcześniej nie byłam na tak dużej imprezie. Staszek, pomimo obowiązków wodzireja, starał się poświęcić mi jak najwięcej czasu. Zaczęłam naprawdę dobrze się bawić, gdy nagle na salę wpadł mój ojciec i powiedział: "Joanna, dość tego, do domu!". Staszek zrobił straszną minę, ale co mi pozostało? Pożegnałam się i wyszłam z tatą. Niedawno, może pół roku temu, Staszek pokazywał mi jedyne moje zdjęcie właśnie z tamtej zabawy sylwestrowej.

Staszek był zawsze osobą niezwykle życzliwą i pomocną. Pomagał innym, zawsze, szczególnie w czasach komuny, gdy ktoś musiał zdobyć na przykład jakieś lekarstwo. Był też - oczywiście - niezwykłym aktorem, dosłownie zwierzęciem scenicznym. Teraz takich aktorów już nie ma. Staszek nic nie kombinował, nie kalkulował, po prostu wychodził na scenę i był. Czasami błądził, ale i wtedy zdarzało się, że na którymś już spektaklu z kolei "wystrzeliwał" i był najlepszy. Urodzony aktor.

Na zdjęciu: Stanisław Michalski w serialu "Rodzina zastępcza", TV Polsat

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji