Na dobre, na złe
"Zły" w reż. Jana Buchwalda w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze (waż) w Tygodniku Solidarność .
"Zły" w warszawskim Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Huebnera to 180 minut dynamicznej opowieści o Warszawie z lat 50. Opowieści zatańczonej, wyśpiewanej, zilustrowanej komiksowymi black-outami i scenkami fabularnymi, które powoli układają się w miejską legendę, niewolną od przemocy, kłamstwa, oszustwa, ale opalizującą też jasnymi barwami życia. Oczywiście, Marta Majewska czy zakochany w niej doktor Halski mogą wydawać się mniej atrakcyjni - zwłaszcza dla młodego widza - niż ponętna Olimpia Szuwar, cyniczny prezes spółdzielni "Woreczek" Merynos czy były bokser Kruszyna, ale to ich rodząca się miłość zwycięży przeciwności losu i zamieszka na dobre w Warszawie.
Elementy wodewilu, formy rodem z teatrów ogródkowych czy musicali przeplatają się w spektaklu Jana Buchwalda z odwołaniami do współczesnej popkultury oraz poetyki wideoklipu. Interesujące wykorzystanie przestrzeni scenicznej, odbywający się na naszych oczach montaż i nieco slapstickowa konstrukcja przedstawienia w Powszechnym nie są, na szczęście, jedynie narracyjną manierą, lecz funkcjonalnym narzędziem, które z wielowątkowej, dość opasłej powieści Tyrmanda pozwala realizatorom zrobić teatralny użytek. Duża w tym zasługa reżysera, ekipy sprawnych i przeważnie młodych aktorów, ale przede wszystkim scenarzysty Wojciecha Tomczyka ("Norymberga II", "Inka 46"), który dla łotrzykowskiego romansu sprzed pół wieku potrafił znaleźć realistyczną i całkiem współczesną wykładnię.
Świetny Michał Sitarski (jako Jerzy Meteor), brawurowy Daniel Salman (Lowa Zylbersztajn), charakterystyczni: Maria Robaszkiewicz (Aniela), Karolina Dafne Porcari (szansonistka), Sławomir Pacek (Robert Kruszyna), Jacek Beler (Moryc) - wyjście do teatru w pełni uzasadniają.