Artykuły

Teatralne błotko

Satyryczne rosyjskie humoreski stały się idealnym pretekstem do rozważań o stosunkach panujących w teatrze - o "Ciętych historiach" w reż. Bartosza Zaczykiewicza w Teatrze Współczesnym w Szczecinie pisze Ewa Uniejewska.

Bardzo często reżyserzy sięgają po teksty literatury dawnej, by pokazać, że nie straciły one aktualności. Posługują się opowieściami odległymi nie tylko czasowo, ale i geograficznie, by uzmysłowić widzom ich uniwersalną obecność - "tu i teraz". Podobnie zrobił Bartosz Zaczykiewicz, biorąc na warsztat utwory Arkadija Awierczenki, popularnego na początku ubiegłego stulecia rosyjskiego pisarza. Znalazł w sobie jednak odwagę, by zamiast kolejnej prostej uniwersalizacji, stworzyć wypowiedź własną, w pełni autorską. Satyryczne rosyjskie humoreski stały się idealnym pretekstem do rozważań o stosunkach panujących w teatrze.

Spektakl zaczyna się wraz z wejściem na scenę trójki aktorów, którzy - wdzięcząc się do widowni - "rozweselają śmiechem swoim licznych obywateli". W tym teatrze nikt nie ma złudzeń, że aktorzy cokolwiek przeżywają, uzewnętrzniają swe uczucia. Stan gry ogłoszono już na samym początku; z czasem zostaną zdemaskowane jej mechanizmy. Śliczna remingtonistka Ninoczka zwraca się z prośbą o pomoc w ukaraniu Miszkina, który nagabywał ją w gabinecie. Zarówno adwokat, jak i lekarz skupiają swoją uwagę na wdziękach dziewczyny, potwierdzając jedynie stereotypowe zainteresowania mężczyzn. Pietuchow zdradza swoją żonę, ale to jej zarzuca kłamstwo i romanse. Pisarz Kukuszkin nawet w opowieści o bojarach i muchach wplata wątki natury erotycznej, a Katia każdy ruch przeciwko mężowi potrafi obrócić na swoją korzyść i potwierdzić nim wyjątkową czułość dla ukochanego.

Sytuacje, w których znajdują się bohaterowie, śmieszą widzów. Dzieje się tak w dużej mierze za sprawą ironicznego tekstu Awierczenki. Aktorstwo szczecińskich artystów początkowo nuży, jednak z biegiem akcji teatralne trio porywa swą grą publiczność. Pomiędzy rosyjskie historyjki wplecione zostały ironiczne sceny "teatru w teatrze". Paweł Niczewski, zwracając się do mężczyzny na widowni, zaczyna krytykować pozostałych aktorów. Zarzuca im brak umiejętności, wytyka środowisku teatralnemu fałsz i obłudę. "Sam pan widzi, jak trudno - z moimi zapatrywaniami - żyć wśród tych brudów i plotek" - mówi. Demaskuje tym samym stosunki panujące w teatrze, a może - powiela panujące o tym środowisku plotki. Wystarczy bowiem spać z żoną reżysera, by grać główne role, żyć z suflerem, albo chociaż znać właściwego recenzenta.

Każdy z aktorów wypowie swoje gorzkie kwestie do widowni, dorzucając do "teatralnego błotka" coś od siebie. Zakulisowe intrygi niewiele różnią się od humorystycznych opowiastek rosyjskiego twórcy. Jedne i drugie - śmieszą. Również aktorów, tak licznie zgromadzonych na prapremierze. Chociaż niejeden chciałby zapłakać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji