Artykuły

Całkiem nowy "Cud mniemany"

Prawie 200 lat temu odbyła się pre­miera "Cudu mniemanego, czyli Krako­wiaków i Górali". Libretto do tego wo­dewilu napisał Wojciech Bogusławski, uznany za ojca naszego teatru narodo­wego, muzykę skomponował przybyły z Czech, wykształcony we Włoszech Jan Stefani. Wodewil, uznany za narodową operę, cieszył się wielkim powodzeniem jako dzieło aktualne politycznie. Uwa­żano, że opera "kryła w sobie przebieg całej rewolucji", czyli insurekcji kościuszkowskiej. Ale tych treści trzeba się było z "Krakowiaków i Górali" domyś­lać, natomiast romans Basi i Stacha, miłość młynarzowej Doroty do narzeczonego pasierbicy jest zarysowany jednoznacznie. Dziś bardzo trudno w sposób żywy i interesujący wystawić rzecz ak­tualną politycznie dwa wieki temu, ale jak napisał we wstępie do programu dyr. Opery Wrocławskiej Sławomir Piet­ras "Od niepamiętnych czasów w na­szej ojczyźnie dzieją się różne rzeczy pomiędzy jakimiś krakowiakami i ja­kimiś góralami", a porozumienie na­rodowe i wspólne działanie dla dobra kraju znów aktualne.

Aby przybliżyć współczesnemu widzo­wi tę operę, znakomity aktor Krzysztof Kolberger, który tym przedstawieniem debiutuje jako reżyser, dokonał przeró­bek adaptacyjnych i zamówił dodatko­we arie u Ernesta Brylla i kuplety u Wojciecha Młynarskiego. Trzeba przy­znać, że nowe teksty świetnie korespon­dują ze starym tekstem i nową sytu­acją. Zaprosił też do udziału w przed­stawieniu dwie gwiazdy piosenki Da-nutę Rinn i Marylę Rodowicz. Można wybrzydzać, że obie te panie są z zu­pełnie innej bajki, a w operze panuje inny styl, ale obie wniosły do przedsta­wienia wiele swobody, temperamentu i humoru. Szkoda tylko, że obie w czasie premiery chorowały na grypę i ich gło­sy w związku z tym nie objawiły się w pełni.

Największą zasługą reżysera jest ta­kie poprowadzenie artystów, że każdy z nich doskonale zagrał swoją rolę. Przedstawienie toczy się w doskonałym tempie, tętni życiem, wiruje tańcami. Przełamano złe operowe tradycje, że chór stoi i śpiewa, balet tańczy. Tu ba­let śpiewa a chór i soliści tańczą, i okazuje się, że wszyscy są równie dob­rzy aktorsko jak wokalnie. Są też drob­ne niespodzianki w postaci męskich rozbieranek i żywej kury, która dziobie ziarno po opłotkach.

Scenografia nawiązuje do Panoramy Racławickiej. Stylowe i twarzowe kostiu­my oraz scenografia są dziełem Ryszar­da Kai. Orkiestra prowadzona przez Ta­deusza Zatheya z temperamentem i pre­cyzją odtworzyła muzykę Stefaniego. W głównych rolach występują znakomici soliści Opery Wrocławskiej, a także sam reżyser i za­proszone Danuta Rinn i Maryla Rodowicz.

Koniecznie, koniecznie trzeba zobaczyć to przedstawienie w operze i samemu ocenić jak Krzysztofowi Kolbergerowi udało się połączenie starego z nowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji