Artykuły

Pan Tadeusz?

Licealiści niech się nie cieszą - przedstawienie "Pana Tadeusza" w Teatrze Zagłębia nie zastąpi im lektury poematu, jest bowiem tylko adaptacją i, siłą rzeczy, niektóre wątki skraca, pomijając potężną porcję Mickiewiczowskiego tekstu. Autorem scenicznej przeróbki "Pana Tadeusza" jest Jerzy Adamski, który postawił akcent na komizm i miłosne intrygi bohaterów, co jest zabiegiem o tyle uzasadnionym, że ani jednego, ani drugiego w poemacie nie brakuje. Adamski zachowuje zresztą cały szkielet fabularny utworu, zmienia natomiast proporcje i udział poszczególnych osób, eksponując przede wszystkim romansowe podchody w trójkącie: Telimena - Tadeusz - Zosia.

W pustej przestrzeni sceny, zakończonej ładnym, "pochmurnym" horyzontem, który ożywa barwiony grą świateł, przesuwa się więc ciąg żywych obrazów, wprowadzający nas w poszczególne księgi symbolicznymi rekwizytami. Ramy opowieści wyznacza troje narratorów, którzy przyspieszają akcję, bądź ją pointują, pozostając na obrzeżu wydarzeń. Tak skrojony kształt spektaklu pozostaje wypełnić żywą, pulsującą grą aktorów, którzy epickość tekstu zmienią w teatr.

Niestety, przedstawienie w Teatrze Zagłębia niewiele ma wspólnego z teatrem, a mimo wysiłków niektórych wykonawców pozostaje w przeważającej części statyczną, zbiorową i najczęściej niezbyt odkrywczą, recytacją narodowego arcydzieła. To poważny błąd, kwestionujący sens wystawiania tej pozycji, z samym tekstem zapoznać się bowiem można bez wydawania pieniędzy na bilet (50 tys. starych złotych).

W sosnowieckim spektaklu nie ma właściwie sytuacji scenicznych, są raczej ilustracje z udziałem aktorów, pomiędzy którymi rzadko rodzi się napięcie emocjonalne. Bardzo manierycznie podawany jest komentarz. W rozlewnej i nieznośnie monotonnej śpiewności (bez względu na to, o czym mowa) celuje przede wszystkim Ewa Kopczyńska, zaś fałszywie sentymentalny pozostaje Mieczysław Górkiewicz, drugi z narratorów, a poza tym reżyser całości. Z prawej strony sceny "broni się jeszcze" Iwona Folnarczyk, która po prostu wie, o czym opowiada i robi to z wdziękiem.

Narratorzy to jednak tylko małe nieszczęście w porównaniu z rolą Telimeny, w wykonaniu Małgorzaty Stachowiak, która komediowość tej postaci pojmuje jako miotanie się po scenie w zamaszystym geście, z krzykiem i charakterystycznym przegięciem sylwetki. Ja nawet rozumiem, że to miała być parodia egzaltacji, ale po pierwsze: nie znajduję na tę parodię w tekście uzasadnienia (Telimena bywa śmieszna, ale nigdy nie jest tak groteskowa), a po drugie: jest to jedyna tak zarysowana postać w spektaklu, co niweczy jego jednorodność stylistyczną. Aktorka nie próbuje też różnicować reakcji bohaterki najmniejszym niuansem, choć jest to kobieta o najbardziej złożonym rysunku psychologicznym w całym utworze. I jeszcze pani scenograf, Małgorzata Schubert, ubrała ją w krwistoczerwoną, wyuzdaną kieckę, z gigantycznym rozcięciem spódnicy. Naprawdę, nawet w parodii "Pana Tadeusza" trzeba wykazać zdrowy rozsądek w szlacheckim zaścianku, powszechnie szanowana ciotka tak wyglądać ani zachowywać się nie mogła.

Spektakl budzi sporo artystycznych zastrzeżeń, bo jest wyraźnie nie dopracowany, nie uładzony i bez polotu. Wątki narodowe - skromne, ale wyraźnie w adaptacji zaznaczone - brzmią tu jak przypadkowo zaplątane fragmenty innego utworu, Ksiądz Robak w interpretacji Zbigniewa Leraczyka zupełnie nie przejmuje widzów swoim losem (martwa twarz i stereotypowa recytacja), a koncert Jankiela razi sztucznością i patosem. W takiej całości jak perełki wyglądają postacie, które coś czują, coś mówią od siebie (i do siebie): Marek Wilk - Podkomorzy, Włodzimierz Figura - Sędzia, Zygmunt Biernat - Rejent, Sabina Głuch - Zosia i Dariusz Niebudek, w roli Tadeusza, młodzieńca, który ma charakter i wie, co oraz dlaczego, robi.

A mógłby to być pyszny spektakl, w którym każda z postaci ma własny świat i własne przeżycia. Raz tylko doznałam takiego uczucia w całym przedstawieniu - wtedy, gdy mówił do mnie Adam Kopciuszewski w roli Gerwazego. On nie musiał mieć nawet partnera, bo w długim monologu (!) stworzył wspaniały jednoosobowy teatr, w którym były ból i rozpacz, wątpliwości i nadzieje...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji