Artykuły

Sposób na staropolszczyznę

Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim w Warszawie

Podejrzewam, że ci wszyscy, którzy idąc na Historyję o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim Mikołaja z Wilkowiecka we wrocławskim Teatrze Współczesnym, a obecnie w warszawskim Teatrze Dramatycznym, oczekiwali staropolszczyzny jak z obrazka, czyli teatralnej cepelii, wyszli z teatru bardzo zawiedzeni, a może wręcz zdegustowani. Bo co prawda u Cieplaka wszystko jest proste i zgrzebne, ale na nasz XX-wieczny sposób. Miejscem akcji jest środek teatralnej sceny, gdzie także (trochę na wzór malarni w Teatrze Studio) usadzono z dwóch stron widzów. Rzędy widowni oddziela metalowa kurtyna, a po jej przeciwległej stronie, na podeście, umieszczono orkiestrę. Taka aranżacja przestrzeni, a także użycie prostych, często symbolicznych rekwizytów (jak choćby stół, który zanim stanie się prawdziwym stołem, jest grobem Chrystusa) sprawia, że wytwarza się specyficzny nastrój i klimat. I to nic, że ma on niewiele wspólnego ze średniowiecznymi misteriami, że muzyka skomponowana i wykonywana na żywo przez Orkiestrę Kormorany brzmi rockowo, a nie naśladuje dosłownie staropolskiej. To właśnie m.in. dzięki temu okazuje się, że prawdy są zawsze prawdami, kłamstwa kłamstwami - zmieniają się tylko dekoracje... Użycie, nawet zupełnie wyrwanych z kontekstu epoki, ale z dużą wrażliwością dobranych środków może dać zdumiewające efekty! Tak naprawdę oglądamy opowieść o naszym współczesnym Chrystusie ro nas samych. To trochę tak - choć rzecz jasna nie do końca i nie dosłownie - jak oglądało się Wysockiego-Hamleta w czarnym golfie.

Mnie spektakl Cieplaka podobał się, chwilami nawet bardzo. Może trochę, mimo wszystko, wyciszyłabym orkiestrę i poprosiła, by ktoś solidniej popracował z aktorami nad podawaniem staropolskich tekstów. Niektóre kwestie po prostu giną - gubią się przez to sensy i znaczenia. Trudno tu jednak winić (przynajmniej tak do końca) aktorów. Staropolszczyznę, teksty barokowe oglądamy w teatrach niezwykle rzadko, a ich interpretacji nie da się nauczyć podczas przedpremierowych prób. Może warto się nad tym zastanowić, bo niedługo okaże się, że aktorzy potrafią grać jedynie współczesne, często nie najwyższych lotów i w podłych tłumaczeniach, sztuki anglojęzyczne. Dlatego z tym większą przyjemnością słucha się np. dialogu Maryi (Jadwiga Jankowska-Cieślak) z Jezusem (Piotr Kondrat) czy tekstów mówionych przez Adama Ferencego (Kaifasz, Ruben, Muzyk, Uczeń) i Jarosława Gajewskiego (Piłat, Lucyper, Anioł, Uczeń). A za umiejętność pracy zespołowej należą się słowa uznania wszystkim aktorom.

Spektakl w Teatrze Dramatycznym jest jeszcze jednym dowodem na to, że staropolszczyznę grać można na różne sposoby i że warto po nią sięgać. Bo nie są to ramoty z teatralnego lamusa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji