Artykuły

Straszny, bo inny...

Jeśli "Garbus" jest komedią to nie jest to komedia zbyt śmieszna. Wywołuje odruchy obrzydzenia nie tylko u Studenta, jednego z bohaterów. Jednym z najobrzydliwszych zjawisk jest strach, ten z pogranicza patologii, odczłowieczający, pozbawiający godności, odsłaniający to, co nosimy (często o tym nie wiedząc) pod własną skórą. Ma się skłonność - siedząc na widowni utożsamiać z tajemniczą, zamaskowaną długo postacią najmłodszego bohatera sztuki, bo to dystansuje, nie zmusza do odpruwania podszewki, kryjącej własne sumienie...

Jakieś letnisko na wsi. Pensjonat. Kilku ludzi, którzy tutaj spędzają lato. Banalny, normalny rytuał: śniadanie, obiad, kolacja, po drodze drink, spacerki, zmiany kreacji, ploteczki, wczasowe konwersacje. Wszystko potoczyłoby się normalnie, ale właściciel pensjonatu jest inny. Jest garbaty, jest kaleki. To wywołuje nieufność. Ta staje się glebą, na której kiełkuje strach. Inny może być niebezpieczny. Trzeba coś z tym zrobić. Obłaskawić, ucywilizować, wkupić się w łaski albo zwyczajnie zastrzelić. Mali bohaterowie tej sztuki rozważają wszystkie ewentualności, próbują też ich praktycznie, jednak pod wpływem emocji, inni z pełnym cynizmem reżyserując działania słabszych.

Prócz Garbusa, scharakteryzowanego na wiejskiego poczciwca pojawia się jeszcze drugi inny, tajemniczy, nieco demoniczny Nieznajomy. Ten już wywołuje prawdziwą grozę, paraliżuje bohaterów, którzy bez realnego powodem pozwalają się sterroryzować, pokazać co noszą pod skórą, a co okazuje się tak obrzydliwe, jak przypuszczał student, filozofii, który zresztą nie okazał się specjalnie lepszy od pozostałych, czego jednak przynajmniej był świadomy.

Jeśli nie racjonalnie to intuicyjnie czuję, że Mrożek chciał przez "Garbusa" przekazać przemyślenia, które traktował jako bardzo ważne, zasadnicze. Wgryza się sztuką w człowiecze bebechy, próbuje diagnozować różne zjawiska i postawy je warunkujące. Nie umiem jednak z utworu wyczytać zamkniętego przewodu myślowego. Wydaje się bardziej zestawieniem różnych problemów, niż pełnym rozwinięciem jakiejś sprawy. To, co nazwałem próbami diagnozy, wydaje się mgliste, zbyt odrealnione, dokonywane z jakiejś nieokreślonej, abstrakcyjnej płaszczyzny. Inscenizacja Dejmka pchnęła moje myślenie interpretacyjne w kierunku zasygnalizowanym wyżej. Wcale nie mam jednak pewności, że to tak być powinno...

Jeśli współczesna sztuka potrafi widza sfrustrować, zirytować, zaniepokoić, a tak czułem się przemiennie wczoraj, nie jest źle. Jeśli otrzymuje przemyślany, logiczny kształt na scenie - jeszcze lepiej. Jeśli jest precyzyjnie zrealizowana na planie aktorskim - jest dobrze. Wpisują tedy "Garbusa" na konto festiwalowych plusów, dzieląc zasługi pomiędzy Mrożka, Dejmka i wykonawców: Barbarę Krafftównę, Izabelę Pieńkowską, Andrzeja Maya, Mieczysława Voita, Leona Charewicza, Bogusława Sochnackiego i Jana Kobuszewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji