Para nart, wiosła i książki
Jest pierwszym papieżem, który zaprzągł do posługi ewangelizacyjnej media elektroniczne. Uważał, że podstawą działalności współczesnego Kościoła jest uklęknięcie przed drugim człowiekiem, bycie dobrym samarytaninem - mówi o Ojcu Świętym Kazimierz Kutz.
Ludzie wierzący na Śląsku odbierali naukę papieża w szczególny sposób, bo wyrósł On z katolicyzmu bliskiego zwykłym ludziom. Po strasznych doświadczeniach XX wieku, a doświadczył ich sam, chciał odnowić świat w duchu Chrystusowej cywilizacji miłości. Robił to w sposób fantastyczny, totalny.
Jest pierwszym papieżem, który zaprzągł do posługi ewangelizacyjnej media elektroniczne. Uważał, że podstawą działalności współczesnego Kościoła jest uklęknięcie przed drugim człowiekiem, bycie dobrym samarytaninem. Wyrósł w biedzie i był przez całe życie biedny. Kiedy został papieżem, miał parę nart, wiosła i książki. Godny naśladowania jest Jego szacunek dla życia duchowego połączony z lewicową solidarnością z człowiekiem biednym, opuszczonym.
Swoją naukę potwierdzał życiem, mądrym, prostym, uczciwym. Odejście papieża będzie dla naszego kraju wstrząsem. Wiele negatywnych zjawisk ujawni się w drastyczny sposób, nie będzie już ich osłaniał ochronny płaszcz Ojca Świętego. Ogromna bieda i bezrobocie wołają o pomstę do nieba. Jeśli chodzi o wezwanie do życia w cywilizacji miłości - wielu "Polaków, polityków, nawet tych, którzy podszywają się pod wspólnotę Kościoła, szerzy nienawiść. Nawet jeśli modlili się, chodzili na pielgrzymki - z nauką Ojca Świętego byli na bakier.
W polskim Kościele jest niewielu ludzi o takiej duchowości jak On, a ci nieliczni, niestety, nie mają wpływu na decyzje. Po śmierci tego świętego człowieka, można powiedzieć, że Polska jest chora. Dlatego Polacy powinni poważnie przemyśleć i przyjąć naukę Jana Pawła II. Zostaliśmy sierotami i musimy sobie sami radzić bez omasty płynącej z Watykanu.
Na zdjęciu: Biskup Karol Wojtyła na nartach, 1955.