Artykuły

Krzysztof Kolberger we wspomnieniach olsztyńskich artystów

- To był jeden z najpiękniejszych i najwybitniejszych polskich aktorów - mówi Irena Telesz. Janusz Kijowski dodaje: - Nawet moja Beata przyznała, że się w nim kochała. W piątek po ciężkiej chorobie zmarł Krzysztof Kolberger, aktor teatralny i filmowy oraz reżyser.

- Pamiętam, że kiedyś przyjechał do Olsztyna ze sztuką "Człowiek słoń", wystawioną przez Teatr Współczesny - mówi Elżbieta Lenkiewicz, była kierownik literacka Teatru im. Stefana Jaracza. - Grał lekarza. I kiedy pojawił się na scenie, nasza publiczność zgotowała mu owację. On, angielski dżentelmen, zdjął melonik, ukłonił się widzom i płynnie przeszedł do grania.

I o tenisie, i o dzieciach

Jolanta Szydzińska, wieloletnia organizatorka Spotkań Zamkowych Śpiewajmy Poezję, wspomina Krzysztofa Kolbergera jako człowieka dobrego i niezwykle uczynnego. - Można z nim było rozmawiać o wszystkim - mówi. - I o tenisie, i o dzieciach. Był też niezwykle uczynny. Kiedyś mieliśmy kłopot z wystawieniem "Ostatniego balu", spektaklu o Agnieszce Osieckiej. Beata Tyszkiewicz i Anna Romantowska grały dotychczas w zamkniętej przestrzeni, a u nas musiały wystąpić na zamkowym dziedzińcu. Krzysztof Kolberger pomógł nam "ustawić" spektakl w nowych warunkach zupełnie bezinteresownie.

Teraz nasze córki

- Poznaliśmy się, gdy występował w filmie "Kornblumenblau", którego producentem było Studio im. Irzykowskiego, gdzie wtedy pracowałem - wspomina Janusz Kijowski, dyrektor Jaracza. - Zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo ceniliśmy swoje uwagi na temat naszej pracy. Teraz przyjaźnią się i współpracują nasze córki. Julia Kolberger jest reżyserką, moja Julia aktorką.

Kijowski wspomina, że Krzysztof Kolberger był człowiekiem szalenie skromnym. - Zdystansowany do blichtru, stronił od marketingu, bardzo szanował publiczność.

Krzysztof Kolberger powiedział "Gazecie" przy okazji występu w Jaraczu: - Są sprawy, których nie można przeliczać na pieniądze. A poza tym lubię spotkania z widzami, niezależnie gdzie i z jakim repertuarem. Cieszy mnie świadomość, że ktoś na mnie czeka...

Zachwyt od pierwszego wejrzenia

Stefan Burczyk, nestor olsztyńskich aktorów, spotkał Kolbergera na Festiwalu Filmów Polskich w Gdyni. - Podszedł i pogratulował mi roli w filmie "Jeszcze nie wieczór" Jacka Bławuta - opowiada. - To świadczy o jego życzliwości.

Irena Telesz, żona Burczyka, dodaje. - Chodziliśmy, choć w różnym czasie, do tego samego IX Liceum w Oliwie - wspomina. - I polskiego uczył nas ten sam nauczyciel, prof. Waszkiewicz. Kolbergerem zachwyciłam się od chwili, gdy zobaczyłam go w 1972 roku "Lucy Crown" w Teatrze Telewizji, gdzie zagrał chłopaka zakochanego w dojrzałej kobiecie. Był wyjątkowo piękny i utalentowany. Należał do arystokracji polskiego aktorstwa.

Urodził się w 1950 roku w Gdańsku. Ukończył PWST w Warszawie w 1972 r. Wystąpił w wielu filmach, m.in. w "Kontrakcie", "Dziewczętach z Nowolipek", "Panu Tadeuszu", "Katyniu" i "Popiełuszce". Grał w serialach takich jak "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy", "Sfora" i "Ekstradycja". Publiczność zapamiętała go w spektaklach Teatru Telewizji - m.in. "Lucy Crown", "Romeo i Julia", "Popiół i diament", "Mazepa", "Herbatka u Stalina" czy "Umarli ze Spoon River".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji