Kutz: Żyliśmy na kredyt, pod Jego opieką
Karol Wojtyła przydarzył się Polsce w sposób niezwykły. To był wielki humanista, wspaniały i mądry człowiek, który zachował w sobie prostotę człowieka z ludu. Urodził się w mieście jak setki innych i w zwykłej, normalnej rodzinie. Dobry samarytanin, który wyrósł z polskiej nędzy i z polskiej straszliwej historii. Nie posiadał nic z rzeczy materialnych (gdy został Papieżem i przyjechano do Krakowa po jego rzeczy, okazało się, że ma tylko narty i trochę książek) i wszystko, co wielkie i duchowe. Święty człowiek, który w doskonały sposób połączył swą filozofię miłości z życiem - pokorą wobec człowieka i troskliwością o najbiedniejszych. Nie zmarnował ani chwili poświęconej samodoskonaleniu, by służyć człowiekowi. Jego kościół to kościół, który uklęknął przed człowiekiem. To kościół, który rozumiem, który do mnie przemawia.
Teraz, gdy odszedł, widać, że wszystkie jego nauki mają sens, jeśli da się je zastosować w rzeczywistości. On je stosował. Tymczasem polska rzeczywistość jest zatruta nienawiścią i brakiem szacunku do człowieka i do wszelkich przejawów duchowości. Co teraz będzie? Myślę sobie tak: Chryste, do tej pory żyliśmy jak na kredyt, pod opieką. Teraz zabrakło ojca, który będzie nas przeciągał przez wzburzoną rzekę. Zostaliśmy sami. To nie rysuje się wesoło.