Artykuły

W sobotę premiera sztuki "Klub kawalerów" Michała Bałuckiego w reżyserii Łukasza Gajdzisa. Jak na okres świąteczno-noworoczny przystało, na scenie nie zabraknie wielkiego balu...

Będzie on jednak w drugiej części nowego spektaklu Teatru Polskiego, który opowiada - mówiąc bardzo ogólnie - o relacjach damsko-męskich. Mimo że tekst napisany został w 1892 roku, porusza tematykę bardzo współczesną i przedstawia prawdy uniwersalne. Ale te można przedstawić w niebanalny sposób. I taka właśnie ma być bydgoska sztuka. Reżyserii podjął się Łukasz Gajdzis, który na naszą scenę wprowadził łobuzerską "Pchłę Szachrajkę", "Lisa Witalisa" czy "We are the champions. Piosenki sportowe". Tym razem zapozna nas z szóstką kawalerów. Będą to, między innymi, panowie Wygodnicki i Nieśmiałowski, których nazwiska mówią same za siebie... Obok nich na bydgoskiej scenie nie zabraknie oczywiście pań.

- Michał Bałucki jest wybitnym twórcą komedii. Ta sztuka to rodzaj teatru klasycznego, XIX-wiecznego, a reżyserii podjął się reżyser młody - mówi dyrektor bydgoskiej sceny, Paweł Łysak. Jak dodaje, spektakl pokazuje wszystko to, co dzieje się pomiędzy kobietą a mężczyzną, wszystkie etapy miłości. Metaforą relacji damsko-męskich w sztuce będzie taniec i - jak na bydgoską scenę przystało - nie należy spodziewać się typowo dworskich pląsów. Choć to z nich właśnie choreograf, Aneta Jankowska, czerpała inspiracje. - Ruch na scenie będzie połączeniem ruchów z tańców dworskich z tańcami towarzyskimi. Wszystko do współczesnej muzyki - zapowiada choreograf. Co więcej, twórcy pozwolili sobie na ingerencję w zakończenie. - U Bałuckiego finał jest radosny. My potraktujemy go bardziej nowocześnie. Chcemy szukać drugiego dna. Jak wiemy, małżeństwo nie jest przecież takie różowe - zapowiadają twórcy.

- Jak powiedział kiedyś Woody Allen, komedia to tragedia kogoś innego. Jak zobaczycie tę bandę i to, że te kobiety chcą za nimi iść, to będzie to naprawdę smutne - żartuje reżyser Łukasz Gajdzis.