Artykuły

W miłości i na scenie wszystkie środki są dozwolone

- Końcowym celem jest zatańczenie jak największej roli w jak największym teatrze przy jak największej liczbie publiczności. I tak bez końca - mówił pierwszy solista Polskiego Baletu Narodowego - Siergiej Popow

Cezary Łasiczka: - Skąd wzięła się u Ciebie miłość do tańca?

Siergiej Popow: Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Mama zaprowadziła mnie do Domu Pioniera. Zabawne, bo początkowo miałem trafić do kółka koszykarskiego, ale po drodze mijaliśmy otwarte zapisu do tanecznego i mamie jakoś tak wpadło do głowy. Tam chodziłem przez jakieś 3-4 lata. Na koszykówkę zapisałem się również, ale byłam tam chyba tylko trzy razy. Bardziej spodobał mi się taniec i tak już zostało.

Co takiego jest w tańcu, że nie chce się schodzić ze sceny?

SP: To jest prawie jak narkotyk. Kiedy wychodzisz na scenę, kiedy zaczynasz to czuć .. Tego nie da się przekazać słowami. W tym momencie uaktywnia się więź z publicznością. Jeśli wiesz co chcesz im przekazać i jak chcesz im to przekazać - wpadasz w stan euforyczny i to wszystko trwa.

Scena jest bardzo szczególnym miejscem, pozwala podczas wykonywania konkretnej roli wcielić się w zupełnie inną osobę. Pozwala spleść swoje własne uczucia, przeżycia z tym, co powinno się przeżywać jako odgrywana postać. I to jest chyba sedno.

Studiowałeś w Akademii Baletu Rosyjskiego im. Agrypiny Waganowej w Sankt Petersburgu. To szkoła z tradycjami, którą ukończył m.in. Michaił Barysznikow, Rudolf Nuriejew. Czy te i inne wielkie nazwiska w jakiś sposób były presją? Czy młody człowiek czuł ciężar tych legend na swoim karku?

SP : W żaden sposób nie było to dla mnie przeszkodą. Czuło się klimat tego miejsca, ducha poprzednich uczniów szkoły. To, że mogłem być w tym miejscu - w którym pracuje tak wielu wspaniałych nauczycieli, wykładowców, choreografów - działało dodatkowo motywująco.

Czy fakt ukończenia takiej elitarnej szkoły otwiera drzwi najlepszych teatrów, najlepszych baletów w Rosji, na świecie? Czy wtedy dopiero zaczyna się walka, wtedy dopiero trzeba walczyć o swoje miejsce w tym świecie baletowym?

SP: Z jednej strony, po tak elitarnej szkole drzwi wielkich teatrów, zarówno w Rosji jaki i na świecie, są otwarte. Ale pamiętam bardzo dobrze swoje przeżycia związane z tym - kiedy wchodzi się do teatru i człowiek czuje się zupełnie osamotniony. W tym momencie nie jest już tak jak w szkole. Nie pilnują cię już nauczyciele, nie układają harmonogramów, nie mówią gdzie masz pójść, występować i w jaki sposób to robić.

Powinieneś sam walczyć o swoje, powinieneś zacząć konkurować o miejsce w teatrze. Wiadomo, że w dobrych teatrach miejsca są, ale jest też bardzo dużo pretendentów i trzeba starać się walczyć o swoje - utrzymać się w tym nowym, prawdziwym życiu.

Jak dużo w teatrze, w balecie, jest polityki - walki o lepszą pozycję, o bycie pierwszym, wybieranym do większych partii?

SP: Nie można zaprzeczyć, że jest ta walka, są elementy polityki, ale również nie można powiedzieć, że to jest złe. Każdy aktor powinien dążyć do perfekcjonizmu, powinien być możliwie jak najlepszy, mieć świadomość własnej wartości, dążenia do własnych celów i powinien walczyć o swoje. Oczywiście nie obywa się to wszystko bez polityki.

W większych teatrach, gdzie jest bardzo dużo aktorów, tancerzy i wszyscy starają się zająć jak najlepsze pozycje bez polityki nie mogłoby się obejść. Jak to zostało powiedziane w jednym z rosyjskich filmów o teatrze: "w miłości i na scenie wszystkie środki są dozwolone". Częściowo przynajmniej nie można się z tym nie zgodzić, ponieważ każdy specjalista powinien dążyć do maksymalizacji swoich możliwości i osiągnięcia jak najlepszej wydajności, jak najwyższej pozycji w tym wszystkim.

Najwyższe cele osiągają ci, którzy są zdolni poświęcić najwięcej dla ich osiągnięcia. To są ludzie, dla których liczy się tylko wyznaczony cel. Oni są w stanie poświęcić bardzo dużo, ale jednocześnie bardzo dużo zyskują, bardzo dużo osiągają. Sztuka wymaga ofiar.

Jaki moment był najbardziej euforyczny, taki moment najwyższego szczęścia do tej pory?

SP: Trudno wyodrębnić jakiś konkretny moment. Mam bardzo dużą nadzieję, że to wszystko jest jeszcze przede mną, że ten moment największego szczęścia jest przede mną. Ale bardzo miło wspominam wszystkie momenty, w których mam świadomość dobrze wykonanej pracy. Kiedy wiem, że wyszedłem i zatańczyłem tak jak chciałem. Kiedy w moim tańcu współgra zarówno forma jak i przekaz wewnętrzny - wszystko, co powinno się znajdować w klasycznej sztuce baletu. Takie momenty są czymś motywującym do dalszej pracy.

Co jest takim świętym Graalem dla tancerza. Czy to, aby zagrać jak największą liczbę ról? Czy żeby zagrać specyficzne, trudniejsze role czy partie baletowe? Czy może wystąpić w jakimś balecie? Co jest takim spełnieniem zawodowym dla tancerza?

SP: Moim zdaniem dla każdej osoby - czy to dla tancerza czy dla prostego człowieka - najważniejsze jest poczucie spełnienia swoich marzeń. Dla jednej osoby może to być występ w Wielkiej Operze w Paryżu. Dla kogoś innego może to być zagranie konkretnej roli, przeżycie krótkiego życia bohatera, którego będzie odgrywał ze wszystkimi momentami szczęścia, momentami przykrości, wzlotów i upadków. Doprowadzenie tego do końca i poczucie, że wreszcie dokonałem tego, czego chciałem.

Trudno jest dać jedną taką receptę na ten święty Graal. Jeszcze mogę dodać, że najważniejsze dla każdego tancerza jest to, aby znaleźć choreografa, który kiedyś stworzy przedstawienie czy sztukę stworzoną tylko dla tego jednego tancerza. Stworzy sztukę, która pozwoli mu przekazać pełnię tego, co ma w duszy, pełnię tego, co chciałby przekazać kiedyś widzom, obserwującym go z widowni. Bardzo rzadko zdarzają się takie udane tandemy, ale dążenie do znalezienia kogoś takiego jest jednym z najważniejszych celów w życiu każdego tancerza.

Niektórzy artyści chcieliby role, niektórzy by chcieli teatry, a Ty?

SP: Dla mnie wszystko jest ważne, to żeby dążyć do coraz to nowych zadań. Takim końcowym celem jest zatańczenie jak największej roli, w jak największym teatrze przy jak największej liczbie publiczności. I tak bez końca. I żeby wszystko się udało, żeby było jak najlepiej.

A jak to się stało, że w 2009 roku trafiłeś do Polskiego Baletu Narodowego jako pierwszy solista?

SP: Wszystko, co mógł mi dać teatr w Sankt Petersburgu zaczęło powoli się wyczerpywać. Poczułem potrzebę zajęcia się czymś troszeczkę innym. Spotkania innych ludzi, pracy z innymi choreografami przy innych sztukach - być może również w zupełnie innym miejscu.

W internecie można znaleźć zaproszenia na castingi. Pojechałem na kilka z nich i spośród wielu propozycji wybrałem tę z Warszawy. W tamtym czasie ta propozycja była dla mnie najciekawszą, najbardziej korzystną. Nie mogę powiedzieć, żebym od razu planował wyjazd do Warszawy, ale z racji tego, że ta oferta była najbardziej korzystna przyjechałem tutaj.

A jak wygląda kariera zawodowa tancerza. Można pewnie tańczyć do momentu, kiedy się osiągnie jakiś wiek. I co potem? Praca jako nauczyciel, pedagog czy może otwarcie własnego baletu, własnego teatru?

SP : Żeby można było w pełni wykonywać zawód tancerza ciało powinno być nadal giętkie, wysportowane i zdolne do wykonywania tych wszystkich poświęceń, których się wymaga. W Rosji wiekiem granicznym, po którym można przejść na emeryturę jest wiek 38 lat. Chociaż w praktyce wygląda to troszeczkę inaczej. Wiele osób przechodzi na emeryturę w wieku lat 40-45 lat.

Później wszystko zależy do tego, w jakim stanie znajduje się ciało po przejściu na emeryturę. Niektórzy nadal czują przywiązanie do zawodu, starają się zostać w nim, uczyć dzieci, wychowywać kolejne pokolenia jako pedagodzy. Inni próbują swoich sił w sztuce choreograficznej, próbują układać nowe przedstawienia. Jeszcze inni zostawiają taniec i zajmują się czymś zupełnie innym. Albo jeśli pozwalają na to finanse nie robią nic.

W pracy tancerza trzeba tańczyć, ale też trzeba grać. Jak Tobie udaje się łączyć te dwie, same w sobie trudne sztuki?

SP: Prawdę mówiąc dokładnie nie wiem jak to wychodzi, mam nadzieję, że wychodzi dobrze. Na pewno mam świadomość, że trzeba łączyć te dwie trudne sztuki w całość - staram się nad tym pracować. Bardzo ważna dla mnie jest nie tyle strona techniczna, ile strona duchowa tego tańca. Ważne jest to, aby każdy ruch miał swój przekaz, aby każdy ruch był częścią wielkiej całości, która pomaga przekazać widzom obraz postaci granej przeze mnie. I to jest właśnie prawdopodobnie kluczem do łączenia tej trudnej sztuki aktorstwa i tańca.

Czego Ci życzyć?

SP: Najważniejsze dla tancerza jest mimo wszystko zdrowie. Kiedy tancerz jest zdrowy może zrobić wszystko. Natomiast kiedy coś się dzieje, kiedy nie może występować - kończy się kariera. I kończy się właściwie całe życie, któremu chciał się poświęcić. Oczywiście nieodłącznym elementem jest też szczęście i sukces, który jest również bardzo ważny.

(...)

Siergieja Popowa można obecnie oglądać w spektaklu "Kopciuszek" w Teatrze Wielkim w Warszawie.

Wywiad zrealizowany w ramach programu kulturalno-literackiego "Spis treści" emitowanego w każdy czwartek po godz. 20.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji