Artykuły

Staruszkowie w szkolnych ławkach

Teatr Tadeusza Kantora jest także sceną zbiorowej i osobistej pamięci Polaków. Nawet dziś, 20 lat po śmierci Kantora, jego dzieło wciąż zadziwia i fascynuje. We wtorek w TVP Kultura "Umarła klasa", w czwartek - "Wieczór artystyczny: Teatr śmierci - Tadeusz Kantor" - zapowiada Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Powiedzieć o Kantorze, że należy do grona najwybitniejszych artystów polskich drugiej połowy XX wieku, to - jak zgodnie twierdzą krytycy - powiedzieć niewiele. Był twórcą zupełnie osobnej wizji teatru, aktywnym uczestnikiem neoawangardowych rewolucji, a dla sztuki polskiej tym, kim dla amerykańskiej Andy Warhol. Jego przedstawienia "Wielopole, Wielopole" czy "Nigdy tu już nie powrócę" realizowane w Teatrze Cricot 2 zachwycały swą oryginalnością publiczność całego świata. Powstałą w 1975 roku "Umarłą klasę" nazwano spektaklem "przejmującym" i "wstrząsającym", nawet "okrutnym". Pisano o niezwykłym wydarzeniu artystycznym, o arcydziele, które uznano za rewelację festiwalu w Edynburgu.

Tadeusz Kantor, malarz, grafik, artysta teatru, określał swoje widowisko mianem "seansu dramatycznego". Jest w tym coś, co nieodparcie kojarzy się z seansem spirytystycznym, z przywoływaniem duchów. To wspomnienie świata dzieciństwa, który - tylko pozornie martwy - wciąż trwa w naszej świadomości. Nosimy go w sobie, powraca do nas, dawno już dorosłych, w męczących snach, choćby o klasówce z matematyki.

Wchodząca na salę publiczność stawała twarzą w twarz z gromadą zastygłych w szkolnych ławkach staruszków. Woskowo bladych, ubranych w czarne trumienne garnitury. Wokół nich walały się jakieś rupiecie, resztki rozsypujących się podręczników. I oto nagle, na znak dany przez Kantora - Demiurga ta upiorna klasa ożywała. Staruszkowie podnosili palce, wyrywali się do odpowiedzi, bezradnie bełkotali coś o królowej Bonie, gęsiach kapitolińskich, Prometeuszu, wątrobie i uchu igielnym... Wybiegali z ławek w rytm ogłuszającej muzyki, w którą wplatały się, jak wspomnienie dalekiej młodości, wdzięczne tony walca Francois. Wtedy okazało się, że każdy uczestnik tego pokracznego korowodu obciążony jest manekinem - postacią dziecka, którym był kiedyś. Wiele można mówić o związkach "Umarłej klasy" z prozą Brunona Schulza, a także ideami teatralnymi Witkacego.

Nawet dziś, 20 lat po śmierci Kantora, jego dzieło wciąż zadziwia i fascynuje.

Umarła klasa

20.15 | TVP Kultura | WTOREK

Wieczór artystyczny: Teatr śmierci - Tadeusz Kantor

1.45 | TVP 2 | CZWARTEK

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji