Artykuły

"Czarująca szewcowa"

CO pewien czas teatry warszawskie wracają do utworów dramatycznych Federico Garcii Lorci, urzeczone ich poezją i teatralnością. Znamy ze sceny Lorcę jako piewcę wielkich i bezwzględnych namiętności, które rodzą się pod niebem Hiszpanii. Tym razem zobaczyliśmy innego Lorcę. Niezupełnie serio, pogodnego, ciepłego.

Chociaż i w "Czarującej szewcowej" przewija się temat stale spotykany w twórczości Lorci: sprawa miłości, domagającej się swych praw wbrew zastygłym obyczajom, przeniesionej - że tak powiem - przez ogień i wodę. Tylko, że w tej sztuce wszystko zostało rozwiązane pogodnie i z uśmiechem. W uczuciu, które łączy 18-letnią szewcową z jej przeszło 50-letnim mężem, nie ma żaru, który płonie we krwi bohaterów "Krwawych godów". Jest natomiast czystość i szczerość.

Oboje przekonują się o tym i dopiero po rozłące, gdy zniecierpliwiony kłótliwym charakterem żony, chmarą zalotników i plotkami miejscowych dewotek, szewc opuszcza swój dom.

Szewcowa dzielnie broni się od natrętów i - zawsze skłonna do marzeń i fantazji - w idealnych barwach maluje teraz swego męża. Czeka na niego wiernie i z utęsknieniem. Zwierza się ze swych cierpień wędrownemu bajarzowi, którym okazuje się przebrany szewc. Znów są razem - pewni teraz szczerości swoich uczuć, których bronić będą przed atakami głupców i złośliwymi językami plotkarek.

Główne atuty mają w swym ręku aktorzy grający szewcową i szewca. Danuta Szaflarska wnosi na scenę wdzięk i temperament. Bez tego swarliwość młodej kobiety nosiłaby cechy grubiaństwa, a gdzież do tego poetycznej i dziecinnie szczerej szewcowej! W interpretacji Szaflarskiej tłumaczy się całkowicie jej przyjaźń z małym dzieckiem - oboje są jednakowo naiwni i prawdziwi.

Natomiast Tadeusz Bartosik jako szewc - nie przekonuje. Wątpię, aby winić za to należało tego utalentowanego aktora. Nie tylko młody wiek, ale i pełna krzepy powierzchowność nie predysponują go do tej roli. Zabrakło mu tym razem nawet ciepła i mądrej wyrozumiałości, którymi ujmował jako Piotr Bezuchow w "Wojnie i Pokoju". Może to sugestia oglądanego przed kilku laty przedstawienia katowickiego, ale "chaplinowski" szewc wydaje mi się najbliższy intencjom autora.

Przedstawienie Teatru Narodowego oddaje słoneczny i poetycki charakter utworu. Jest barwne, utrzymane w wartkim rytmie, w miarę operuje muzyką. Łączy ono realia z umownością. Np. domek szewca jest potraktowany realistycznie, ale dwóch gitarzystów w jego drugiej kondygnacji przypomina, że jesteśmy w teatrze.

Maryna Broniewska - reżyser przedstawienia - komponuje sytuacje sceniczne mając na względzie teatralny dowcip i teatralną wyrazistość,nie wprowadza jednak żadnej symboliki. Wspominam o tym, gdyż kilka lat temu głośna była interesująca inscenizacja Tadeusza Kantora, w której cała scena stanowiła umownie potraktowane miasteczko, a ukazujące się w oknach plotkarki i dewotki były maskami. Wśród tych kruków i sępów stał pośrodku zagubiony i mały warsztat szewski. W przeciwieństwie do wesołych barw dekoracji Teatru Narodowego, wszystko było utrzymane w ciemnej tonacji, ciekawie zharmonizowanej. Tam - nad wszystkim ciążyło złe miasteczko. Sytuacja nabierała grozy. Teatr Narodowy zaś pokazał "komedię uśmiechów" i nie umniejszając walorów cennej katowickiej inscenizacji, stwierdzić trzeba, że bliższy jest atmosferze "Czarującej szewcowej" Lorci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji