Artykuły

Trzeci wymiar krnąbrnej żony

OD NIEKTÓRYCH ludzi, którzy byli na przedstawieniu "Czarującej szewcowej" w Teatrze im. W. Siemaszkowej usłyszałem sporo krytycznych uwag o grze aktorów i o samej sztuce. Uprzedzenie to udzieliło się więc początkowo i mnie. Podczas spektaklu miałem szczególnie krytyczny stosunek do wszystkiego, co się działo na scenie, a mimo to wyszedłem z teatru przeświadczony, że nie straciłem na darmo czasu.

Przede wszystkim sama sztuka, której autorem jest wielki poeta hiszpański Federico Garcia Lorca. Ta pełna żywiołowej mądrości, ironii i humoru komedia obyczajowa o specyficznym kolorycie hiszpańskim - może się łatwo wydać bardzo błahą temu, kto nie zechcę odczytać jej subtelnego podtekstu. "Czarującej szewcowej" nie można przyjmować dosłownie - jej pozorna naiwność, nieskomplikowanie i łatwość wprowadzają w błąd. O istocie utworu stanowi bowiem jego trzeci wymiar - jest on równocześnie głównym celem, dla którego sztuka została w ogóle napisana.

Teatr Lorki to połączenie realizmu i fantazji, poza fabułą ma on jeszcze sens metaforyczny. We wszystkich sztukach tego pisarza roztrząsana jest w pierwszym rzędzie w rozmaity sposób sprawa honoru. W "Czarującej szewcowej" główna bohaterka - lekkomyślna złośnica, na przekór pozorom i pokusom jest w istocie dzielną i porządną kobietą, broniącą honoru ogniska domowego.

Szewc i Szewcowa stanowią w zasadzie niedobrane małżeństwo. Mają jeszcze przeciwko sobie zawistne i obłudne kołtuńskie otoczenie, którego wrogi stosunek stał się w tym wypadku jedną z przyczyn konfliktu małżeńskiego. Muszą więc oni przeciwstawić się gromadzie, a równocześnie stoczyć walkę wewnętrzną.

Kiedy Szewcową opuszcza mąż - odsuwa ona wielbicieli, zabiera się do pracy i zostaje mu wierna. Podświadomie idealizm je męża w czasie jego nieobecności. Lecz w chwili powrotu Szewca, przebranego za wędrownego kuglarza - ich decyzja jest już w pełni świadoma. Wybierają siebie wbrew wszystkim przeszkodom, gdyż taka musi być konsekwencja losów tych dwojga. Potrzeba im do szczęścia, aby wybór był całkiem dobrowolny. Natomiast widzowi zostają stworzone możliwości do filozoficznych rozważań.

Autor daje w prologu wyraz swemu stanowisku następującymi słowami: "Twór wyobraźni autora, odziany w sukienkę Szewcowej, ma w sobie wiele poezji i czaru, zaczerpniętego z ludowej klechdy i fantastycznego romansu. Nie dziwcie się przeto, że kobieta ta wybucha czasami jak wulkan i skłonna jest do gwałtownych czynów. Przecież ona walczy bezustannie. Walczy z rzeczywistością, która ją otacza i walczy również z wyobraźnią, jeśli ta staje się rzeczywistością.

Skrótowość "Czarującej szewcowej" stanowi rafę, przez którą ktoś może się nie przedrzeć. Do każdego jednak powinien trafić ładunek niekłamanego optymizmu, jaki ta sztuka zawiera. Najbardziej szczerze mówi w niej i najtrafniej sądzi mały chłopiec. Nam, starszym, jak często braku ie już właśnie tej bezpośredniości, prostoty, odwagi do nazywania rzeczy po imieniu. I jeszcze jedno: "Czarująca szewcowa" jest bardzo teatralna - tak, że aż prosi się o wystawianie; nie można się więc dziwić, że teatry chętnie po nią sięgają.

W Teatrze im. W. Siemaszkowej "Czarująca szewcowa" została wzbogacona kilkoma balladami Lorki. Wyjątkowo piękną oprawę dekoracyjną dał przedstawieniu Jerzy Szeski. Śliczne kostiumy - zwłaszcza dla pań - zaprojektowała Irena Perkowska. Konstrukcja inscenizacyjna, która jest dziełem reżyserki Marii Straszewskiej - stanowi niewątpliwie mocną stronę spektaklu. Wykonanie aktorskie budzi w niektórych wypadkach zastrzeżenia, lecz tu trzeba powiedzieć, że ten właśnie trzeci wymiar sztuki sprawia również wykonawcom poszczególnych ról niemało trudności.

Krnąbrną Szewcową, odznaczającą się temper amen tern, zdolną przy tym do tkliwego liryzmu - gra Barbara Bardzka. Jest to duża rola; aktorka ta prawie przez cały czas nie schodzi ze sceny. Ma momenty świetne i takie, o które można by się sprzeczać. Mówiąc ogólnie (ze względu na brak miejsca) jest to dla teatru rzeszowskiego dobry nabytek. W naszym teatrze (m. in. ze względu na szczupłość zespołu) nie ma bowiem zbyt wielu młodych aktorek, posiadających interesujące warunki zewnętrzne i równocześnie dysponujących stosunkowo dość dużą skałą środków artystycznego wyrazu.

Szewca gra powściągliwie Zdzisław Kozień - z początku jest on trochę za bardzo dosłowny, za to już w II akcie staje się bliższy teatru Lorki. W ujęciu roli sekunduje mu po części Edward Apa jako Alkad - staranny, przekonywający, zapominający jednak chwilami o trzecim wymiarze sztuki.

Bardziej odpowiednia wydaje się koncepcja, jaką przyjęli: Janusz Cywiński - kapitalny odtwórca roli Don Drozdilia, Tadeusz Krasnodębski (Kawaler przepasany barwnym pasem) i Witold Gruszecki (Kawaler w kapeluszu). Cywiński to w ogóle doskonały aktor. Krasnodębski niepotrzebnie ucharakteryzował się tak sztucznie. Aktorzy ci razem z bardzo wyrazistym w grze W. Gruszeckim poszli na jaskrawą groteskę, co nie koliduje chyba z intencjami Lorki, który sam nazwał "Czarującą szewcową" - farsą.

W przeciwieństwie do nich trudny do przyjęcia jest Julian Krzywka. Jako Autor mówi on w prologu ważne słowa do publiczności, później kieruje - do pewnego stopnia - całą akcją. Już sam jego kostium cyrkowe - kabaretowy jest rażący, a jeśli dodać jeszcze do tego deklamacje jakąś szalenie zewnętrzną - to w sumie powstaje postać Autora spłycona... taki autor nie mógł napisać tej sztuki.

W rolach kobiecych występują prawie wszystkie aktorki naszego teatru. Sąsiadki grają: Helena Puchniewska, wzbudzająca jak zwykle wesołość na widowni, Irena Chudzikówna, Nina Czerska, Aleksandra Bonarska, Hanna Tomczykiewicz. Dewotki: Stanisława Rylska i Aleksandra Stróżyńska. Maską jest Lidia Dziewiorska. I osobno jeszcze wymienić trzeba Genowefę Wydrych, która w roli Chłopczyka jest bardzo wzruszająca.

"Czarująca szewcowa" była w Polsce grana po raz pierwszy w 1950 r. Od tego czasu obeszła już szereg scen w różnych częściach kraju. Sztuka została napisana przed 30 laty. Nie straciła jednak aktualności, ponieważ tkwi w niej pierwiastek ogólnoludzki. Widz uświadamia to sobie w pełni wówczas, gdy nie tylko ogląda barwne obrazy, lecz równocześnie wsłuchuje się z całą uwagą w słowa, padające ze sceny.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji