Artykuły

Gram i jeszcze raz gram

- Piszę sztukę dla Teatru Wybrzeże. Będzie to dramat współczesny, dotyczący ziemi gdańskiej - mówi aktor tej sceny WOJCIECH KALARUS.

Co u Pana słychać?

- Idą święta, więc robię porządki w domu, spędzę je w Krakowie z rodziną. Z tej okazji składam wszystkim Czytelnikom życzenia zdrowia i radości. Ale zupełnie poważnie, to gram i jeszcze raz gram. Zaraz po świętach przyjeżdżam do Gdańska i gram w spektaklu "From Poland with love" w reżyserii Michała Zadary w Teatrze Wybrzeże. A co najważniejsze, piszę sztukę dla Teatru Wybrzeże. Będzie to dramat współczesny, dotyczący ziemi gdańskiej. Pracuję też w serialu "Złotopolscy".

Gra Pan w nim policjanta Ryszarda Froteckiego, który jeździ na rowerze z lat 70., a nie radiowozem i - delikatnie mówiąc - inteligencją nie grzeszy. To trudna rola?

- To chyba najgłupszy policjant w Polsce, ale widzowie darzą go sympatią. Spodobałem się publiczności, więc postanowiono rozszerzyć mój udział w serialu. Teraz nie tylko jeżdżę na rowerze z policyjnym kogutem i kufrem, ale mam nawet swój własny posterunek. Serialowi poświęcam cztery dni w miesiącu i jestem coraz bardziej popularny. Co prawda jeszcze nie ciągnie za mną sznur dziewczyn, bo Bondem nie jestem, ale spotykam się z wyrazami sympatii, szczególnie od policjantów. Czasem darują mi mandaty i ciągle pytają, kiedy będę miał lepszy radiowóz. Od dziecka chciałem być policjantem i poniekąd moje marzenie się spełniło.

Jakie są Pana związki z Wybrzeżem?

- Przyjechałem tu z mojego rodzinnego Będzina zaraz po liceum. Wsiadłem do pociągu z gitarą i wylądowałem w Gdyni w Studium Wokalno-Aktorskim przy Teatrze Muzycznym. W Gdańsku w Teatrze Wybrzeże dostałem etat. Jestem z nim związany od 2002 roku. Tak więc często tu bywam - i kto wie - może osiądę na stałe? Tutaj bowiem poznałem moją dziewczynę. Małgosia jest gdynianką, ale teraz studiuje na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Zagrał Pan w kilkudziesięciu spektaklach teatralnych, w tym 10 głównych ról, ma

Pan za sobą debiut w filmie i role w serialach. To chyba sporo, jak na dziewięć lat po studiach?

- Zadebiutowałem na deskach Teatru Wielkiego. Miałem 21 lat i grałem pastuszka w "Krakowiakach i góralach". Moją pierwszą poważną rolą był Płatonow w "Płatonowie wiśniowym i oliwkowym" w reżyserii Krystiana Lupy. Było to w 1996 roku. Ale tak naprawdę grać nauczyłem się w Teatrze Wierszalin w Supraślu u Piotra Tomaszuka. Trafiłem tam pięć lat temu. Mam już spory dorobek, ale wszystko jeszcze przede mną. Pragnę grać w filmach. Na razie większą rolę zagrałem w "Przemianach" Łukasza Barczyka i teraz epizod w "Tulipanach" Jacka Borcucha. Praca z nimi to czysta przyjemność. Cenię też Grzegorza Jarzynę i Łukasza Kosa. Teraz czekam na rolę, dzięki której dostanę nominację do Oscara i to mi wystarczy.

* * *

Wojciech Kalarus jest absolwentem krakowskiej PWST. Od trzech lat na stałe związany jest z Teatrem Wybrzeże w Gdańsku. Ukończył Studium Wokalno-Aktorskie w Gdyni. Współpracuje z Teatrem Rozmaitości w Warszawie, warszawskim Teatrem Dramatycznym. Marzy o rolach filmowych. Ostatnio był w kinie na "Marzycielu" Marca Forstera i bardzo się wzruszył. To rozbudziło jego marzenia o Oscarze. To za muzykę do tego filmu Jan P. Kaczmarek dostał Oscara. Widzowie najbardziej kojarzą go z serialem "Złotopolscy" w telewizyjnej Dwójce. Grał też w "Miodowych latach", "13. posterunku" i "Bożej podszewce". Aktorski talent przejawiał już w podstawówce. Oklaskom koleżanek i kolegów nie było końca, kiedy parodiował Edwarda Gierka. Ma 37 lat.

Na zdjęciu: Wojciech Kalarus jako Magister Ludens w "Ofierze Wilgefortis", reż. Piotr Tomaszuk, Teatr Wierszalin, Supraśl 2000 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji