Artykuły

Najlepszy rozebrany

Do tej pory poruszenie na teatralnych fotelach wywoływała naga aktorka wychodząca z wanny. Czasy się jednak bardzo zmieniły na moich oczach. Teraz laureatem Grand Prix Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Jednego Aktora został goły artysta w połączeniu z wanną - pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Artysta niewątpliwie płci męskiej, co potwierdziła trzema kopertami (w każdej po 2 tys. złotych) męska część jury i proszę tego zdania nie traktować jak donosu do przykościelnej obyczajówki

O kupczeniu ciałem

Romuald Krężel, warszawski aktor/tancerz/performer, posługując się paroma zdaniami z dzieł Witolda Gombrowicza ("Ślub" i "Historia"), próbował znaleźć swoje artystyczne "ja". Tropić siebie na różnych granicach sztuk wszelkich. Moim skromnym zdaniem wytropił niewiele, ale próba była ciekawa. Spektakl/performance może urzekać estetycznym wyrafinowaniem i sprawnością fizyczną aktora/performera. I tyle. Dla mojego, może cynicznego oka i ucha, to była fajna awangardowa gierka, ale myśl głębsza jej nie towarzyszyła. Werdykt jury mocno mnie wzburzył.

Tym bardziej że był w tym konkursie teatrów jednego aktora spektakl niezwykle dojrzały, a intelektualnie przynajmniej poruszający do trzewi. Prosty w formie, doskonale zrealizowany. To była "Diva" [na zdjęciu] aktorki ze Słupska Wiolety Komar. Jeden z pięciorga jurorów, Bogusław Kierc, mistrz tej trudnej jednoosobowej formy, o spektaklu Komarówny powiedział, że to teatralne arcydzieło. Ja się z tym zgadzam, ale znakomity aktor Wrocławskiego Teatru Współczesnego swoje 2 tys. zł wręczył Romualdowi Krężelowi. Pewnie myślał, że tylko on dostrzeże artystę będącego na początku drogi poszukiwań, gdy aktorka ze Słupska jest gdzieś w pobliżu wierzchołka. Tak samo pewnie pomyślało dwóch innych jurorów-profesorów (Janusz Degler i Lech Śliwonik), którzy w życiu "nie takie rzeczy widzieli". Przepraszam zacne grono za te spekulacje, ale wyszło qui pro quo. "Divę" Wioli Komar nagrodziła tylko Ziuta Zającówna.

Nie tylko aktorzy grają o wszystko. Juror może dać swoją nagrodę tylko jednemu aktorowi i nie konsultuje się na ten temat z innymi.

Nagrodę od piątego jurora (Krzysztofa Kulińskiego) dostał zasłużenie Marek Cichucki z Łodzi za brawurowego "Belfra". Żadnej nagrody nie wywiozła z Wrocławia Katarzyna Flader za swojego bardzo subtelnego Hrabala "Oczami mojej żony". Takie tu zbójeckie prawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji