Artykuły

Lublin. Decyzja w sprawie CSK po wyborach

Decyzja w sprawie spornego projektu CSK zapadnie, ale dopiero po niedzielnych wyborach samorządowych. Marszałek obawia się procesu za naruszenie dyscypliny finansowej i szuka porady u specjalistów. Niedokończony Teatr w Budowie straszy już 36 lat.

Rządzący regionem mają ciężki orzech do zgryzienia. Sypie się druga po lotnisku prestiżowa inwestycja - Centrum Spotkania Kultur [wizualizacja na zdjęciu].

Politycy ciągle zastanawiają się, jak postąpić z Pracownią Bolesław Stelmach i Partnerzy. Nakazać jej bezzwłoczne oddać gotowy projekt CSK, grożąc zerwaniem umowy? Czy też przyjąć jedną z trzech propozycji, które architekci przekazali pod koniec października? Decyzja miała zapaść we wtorek. Ale zarząd województwa z koalicji PSL-PO w ogóle się nie zebrał. Marszałek Krzysztof Grabczuk i wicemarszałek Jacek Sobczak bezpośrednio odpowiedzialny za powstanie CSK pojechali służbowo do stolicy. Swoje obowiązki mieli też pozostali członkowie zarządu.

Pracownia Stelmacha ma przygotować projekt całego CSK, czyli nie tylko Teatru w Budowie, ale i połączonego z nim gmachu Filharmonii Lubelskiej. Według podpisanej w grudniu ub. roku umowy województwa z architektem, przebudowa filharmonii powinna kosztować 30 mln zł. Problem w tym, że szacunki urzędu były mocno optymistyczne. W zależności od wariantu może to być od 95 do 117 mln zł. Propozycje architektów przewyższają planowany budżet kilkakrotnie, ale spełniają m.in. normy przeciwpożarowe.

Marszałkowie zgodzić się nie chcą. Uważają, że rygory mogą być zachowane przy znacznie tańszych rozwiązaniach. Sam Stelmach obawia się przekroczenia zapisanego w umowie budżetu. Od miesięcy trwa więc spór.

W ubiegły piątek ujawniliśmy jednak, że zespół urzędowych specjalistów pod kierunkiem wicemarszałka Sobczaka zaproponował, aby dać architektom jeszcze jedno, ostateczne ultimatum. Jeśli Stelmach do końca listopada nie przedstawi projektu, który zaakceptują władze regionu, to te zerwą z nim umowę. Takie rozwiązanie odłoży i tak już opóźnioną inwestycję w czasie. Postawi też pod znakiem zapytania 135 mln zł, z których większość wykłada UE.

Dlaczego marszałek po prostu nie zgodzi się na jedną z propozycji Stelmacha, a potem poszuka na nią pieniędzy? - Obawiamy się zarzutów naruszenia dyscypliny finansowej - mówi "Gazecie" Grabczuk. Jak tłumaczy, naruszenie prawa, a więc zgoda na znacznie większy budżet inwestycji, niż planowano początkowo, może skończyć się zarzutami dla władz województwa. Ewentualne skazanie w procesie to prawie pewny zakaz sprawowania funkcji kierowniczych. Dlatego marszałek chce się poradzić specjalistów od zamówień publicznych niezwiązanych z urzędem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji