Artykuły

Kaduceusz polski

Każda nowa inscenizacja -"Wesela" rozpala namiętności. Zrywają się głosy oburzenia. Z prawa i z lewa. Jak tam komu po drodze. Pamiętamy, ile sporów wywołała ekranizacja sławnej sztuki, dokonana przez Wajdę. Jednym z zarzutów było rzekome nadużywanie przez reżysera efektów muzycznych. Zagłuszanie wiersza Wyspiańskiego. Zatupywanie dziarskością tańców jego myśli... Teraz mamy "Wesele" bez muzyki. I znowu słychać głosy, że bez muzyki to jednak nie to, że po cóż pozbawiać utwór dźwięków sączących się z przyległej izby, gdzie trwa zabawa, skoro właśnie muzyka stanowi kontrapunkt dla dialogów postaci itd. itd... Co do mnie, przyznaję: "Wesele" bez muzyki to inny utwór. Ale rozumiem intencje reżyserskie. Dejmek starał się pokazać "Wesele" jako tekst dramatyczny, obywający się bez dodatków. Muzyka istnieje więc w planie wyobrażeniowym. Bo przecież każdy może sobie podłożyć to, co grają. "Wesele" stało się dzięki temu zabiegowi normalną sztuką. Rozmową Polaków o teraźniejszości i przeszłości, pozbawioną otoczki folklorystycznej. Kto na tym wygrał, kto stracił? Z pewnością spektakl byłby żywszy, barwniejszy, gdyby nie narzucona przez reżysera asceza. Ale może warto posłuchać znanych kwestii bez muzycznego tła. Może brzmią one wtedy dobitniej i bardziej gorzko, a ton obrachunków inteligenckich bliższy jest czarnej literaturze i negatywnym utopiom... O atrakcyjności "Wesela" zawsze przesądzały role. Tak jest i tym razem. Jedna rola zasługuje na miano kreacji. To Stańczyk w interpretacji Holoubka. Sporo ról zagranych jest bardzo interesująco: Maryna - Haliny Łabonarskiej, Panna Młoda - Joanny Szczepkowskiej, Marysia - Marii Ciesielskiej, Gospodyni - Katarzyny Łaniewskiej. To panie. Wśród męskiej części obsady na aplauz widowni zasłużyli: Jan Englert (Pan Młody), Ignacy Machowski (Żyd), Bogdan Baer (Nos), Mariusz Dmochowski (Czepiec). Niepodobna nie wspomnieć o scenografii Krzysztofa Pankiewicza. Na premierze, jak za dawnych czasów - oklaskiwano ją przy otwartej kurtynie. Jeden z recenzentów (w związku ze scenografią) zarzucił zakończeniu "Wesela" w wersji Dejmka... mistycyzm. Daj nam Boże jeszcze kilku takich mistyków, a nie zejdziemy na Dziady!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji