Artykuły

Po Weselu

Kiedy odrzuci się narosły na tekście Wesela balast komentarzy, legend, plotek i interpretacji, można dostrzec jego niezwykły kształt - skończonej i zamkniętej partytury teatralnej. Założony z góry i konsekwentnie zapisany kolisty kształt kompozycji, kierunek ruchu przesuwających się po scenie postaci, rytm narzucony przez wiersz i muzykę, upływ czasu podkreślony zmianami oświetlenia, zamknięty pojawieniem się zupełnie innego niż przedtem światła (świtanie). Wydaje się wtedy Wesele zaprogramowaną maszynerią, teatralną karuzelą, która powinna za każdym jej ustawieniem na scenie obracać się tak samo, aż do znieruchomienia, i ostatecznego, nie mającego już końca, automatycznego tańca w finale.

Wiadomo, że wystawiano Wesele na najróżniejsze sposoby. A najprościej myśląc - tłumaczono je jako szopkę z przesuwającymi się figurami. I to zresztą, prawie zawsze, teatralny zamysł Wyspiańskiego ratowało. Nawet najbardziej karkołomne inscenizacje jakoś broniły się dzięki temu, że miały narzucony przez tekst (partyturę) rytm, że toczyły się po liniach wyrysowanych przez autora.

Zdarzało się widzieć przedstawienia nierówne, przeinterpretowane, nudnawe, czasem zupełnie idiotyczne, opatrzone nonsensownymi dodatkami. W każdym z nich jednak zostawało coś z nastroju, który pamięta się z lektury. W każdym była to powtarzana do znudzenia od prapremiery "chwila osobliwa" i to wcale nie ze względu na oddziaływanie tekstu, na zawarte w nim znane i zawsze aktualizujące się porzekadła. O nastroju i nastawieniu odbiorców decydował ostatecznie ów rytm i charakter zapisanej przez Wyspiańskiego realizującej się w przestrzeni i czasie teatralnej kompozycji.

Mało jest w ogóle dramatów, które, jak Wesele, zawdzięczałyby tak dużo nie akcji, nie występującym w nich osobom, nie treści wypowiedzi nawet, ale samemu, zawierającemu się w kompozycji, zaprogramowanemu sposobowi grania ich na scenie. I właśnie, powtórzę to raz jeszcze, nie chodzi tu o "wymowę" czy "stylistykę" nadaną dramatowi przez autora, ale o przez tegoż autora narzucony ruch i rytm spektaklu. Zapisany, jak w nutach, w katarynkowym, rymowanym wierszu, precyzyjnie odmierzony w czasie i wpisany w kulisową scenę, na której rzeczywisty kierunek poruszania się przebiega zawsze równolegle do widowni.

W szkicu Wyspiańskiego przedstawiającym plan sceny wejście dla wszystkich właściwie aktorów znajduje się po prawej stronie (drzwi prowadzące do sieni). Jednocześnie zaznaczony pośrodku sceny okrągły stół, narzuca konieczność ruchu wokół tego stołu ("raz dokoła"...). Aktorzy mogą przy tym stole przysiadać (są tam narysowane krzesła), mogą się chronić w kątach (przy szafie z książkami, na fotelu, na sofie czy przy piecu. Ale krótkie scenki jakie mają do odegrania (jeżeli nie zostaną na siłę ustatycznione czy "rozegrane") są tylko przerwami w tańcu, w ruchu wokół stołu - od drzwi z prawej i z powrotem. Jedynie nieliczne postacie (Gospodarz, Gospodyni) wchodzą, i to rzadko, umieszczonymi w przeciwległej do widowni ścianie drzwiami prowadzącymi do sypialni.

Owego stołu może oczywiście w ogóle nie być. I w wielu przedstawieniach go nie ma. Ale kierunek ruchu pozostaje. I pozostawać też powinien jego rytm i tempo.

Inna sprawa, również chyba ważna, to zaznaczone przez Wyspiańskiego drzwi prowadzące z sieni do izb gdzie odbywa się weselisko. Wszystkie postacie (z wyjątkiem zjaw) stamtąd właśnie przychodzą, każda odgrywana przez nie scena, to przerwa w tańcu i biesiadzie. Dochodząca stamtąd muzyka czy gwar, to czynnik niezwykle ważny. Akcja sztuki dzieje się, aż po trzeci akt, podczas i obok wesela i to decyduje o atmosferze całego utworu. Wreszcie, po przeciwnej stronie znajduje się okno, a za nim ogród, w którym stoi chochoł (tego Wyspiański już nie zaznaczył).

Oczywiście bardzo naiwne byłoby twierdzenie, że Wesele należy koniecznie odgrywać w izbie urządzonej tak, jak to zostało opisane w diadaskaliach i narysowane na planie. Podjęta niezbyt dawno próba rekonstrukcji prapremiery świadczyć może nawet o czymś zupełnie przeciwnym. Jednakże, o ile Wesele stosunkowo dobrze znosi najdziwniejsze nawet zabiegi interpretacyjne, o tyle źle może wyglądać próba pozbawienia go określonego w tekście (partyturze) rytmu.

I to się stało z Weselem w Teatrze Polskim w Warszawie.

Wróćmy jednak najpierw do sprawy dekoracji. Krzysztof Pankiewicz rozbudował tak "izbę bieloną siwo", że zajęła ona cały otwór sporej przecież sceny Teatru Polskiego. Zachował w zasadzie umeblowanie, ale odpowiednio powiększył obrazy. Ściany natomiast wykonał z ogromnych bali, co sprawia wrażenie jakby wszystko działo się w gigantycznej, jednostajnie oświetlonej szopie czy stodole. Natomiast oboje drzwi, okno i stół, znajdują się w tych samych miejscach co na planie Wyspiańskiego. I z tym też wiążą się pierwsze nieporozumienia. Zdumienie budzi Ksiądz, który parokrotnie wchodzi i wychodzi z sypialni Gospodarza, potem to samo robi Żyd. Nie to jednak, oczywiście, jest najważniejsze, Kazimierz Dejmek od początku i bardzo konsekwentnie przeciwstawia się wszelkim "szopkowym", "karuzelowym" czy "tanecznym" przyzwyczajeniom w inscenizacjach Wesela. Wystawia je jak realistyczny dramat. Poszczególne sceny rozgrywa tak, jakby to była sztuka Zapolskiej. Sposób prowadzenia dialogów zaciera prawie zupełnie rytm wiersza. Drobiazgowość, szczegółowość interpretacji wszystkich wypowiedzi, bogaty repertuar gestów i ich ilustracyjność sprawiają, że spektakl rozciąga się i dłuży. Traci rytm, zamienia się w szereg następujących po sobie dyskusji i rozważań. A zjawy wydają się w pierwszej chwili jakimś nieporozumieniem. Do tego dochodzi rezygnacja z muzyki i jakiejkolwiek wyraźniejszej sugestii, że obok naprawdę bawią się, piją i tańczą - atmosfera weselnej nocy ginie prawie zupełnie. Wydaje się, zwłaszcza że ogromny, okrągły stół został zastawiony pustymi butelkami, jakby wszystko działo się już po weselu, jakby to Wesele zaczynało się od razu od trzeciego aktu.

Tak zainscenizowany tekst Wyspiańskiego okazuje się nieoczekiwanie ciężki, przygniata aktorów, nuży widzów i rozpłaszcza skądinąd oryginalną koncepcję interpretacyjną. Jest to bowiem Wesele niezwykle smutne. Od początku wiadomo, że nikt tu nie uwierzy w żadne proroctwa, przepowiednie czy mrzonki, że nikomu nie zwidzi się żadne wojsko ciągnące od Krakowa. To tylko ciąg potępieńczych swarów, sporów, połajanek i bezsilnych podrygów. Nastrój jak na stypie zakończonej przeraźliwym skrzeczeniem wyglądającego niczym wypełzły z grobu trup, Chochoła.

Zdarza się, że straty poniesione bezpośrednio na scenie, opłacają się jednak przy obrachunku myślowej zawartości i wymowy zawartej w interpretacji reżysera. W przypadku Wesela straty wynikające ze złamania jego rytmu, z przeciwstawienia się partyturze i instrumentacji utworu są wyjątkowo duże. Dlatego sposób jaki przyjął w tej inscenizacji Dejmek wydaje się przedsięwzięciem karkołomnym, które jednak może zaimponować swoją bezkompromisowością i konsekwencją. To jest Wesele nie tylko rozgrywające się po weselu, ale także już i po całej serii złudzeń i zawiedzionych nadziei. Jakby sprawa, opisana przez Wyspiańskiego już raz, niedawno, się rozegrała, i wszystko, co teraz oglądamy, stanowi przywidzenie albo powtórkę czy raczej karykaturalną wersję poprzednich wydarzeń, zamiast których mamy już tylko: słowa, słowa, słowa. A może nikt tu już niczego nie ma do powiedzenia?

Dziwne przedstawienie. Chociaż jego afisz, to czołówka polskich aktorów, trudno znaleźć jakąś naprawdę wielką rolę, tylko poszczególne sceny, epizody (np. Stańczyk Holoubka), pozostają w pamięci. Chociaż przez długi czas meczy ono i przygniata, w zakończeniu skłania jednak do refleksji i zastanowienia nad interpretacją. I znowu budzi sprzeciw. Bo przecież Wyspiański w cztery lata po prapremierze Wesela, jak zaświadcza Żeromski, bez zastanowienia ofiarował wszystko co mógł i bez słowa zgodził się podpisać odezwę w sprawie podziemnej armii polskiej, którą wszyscy realiści i szydercy spod znaku Stańczyka słusznie uważali wówczas za mrzonkę i nieodpowiedzialne szaleństwo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji