Artykuły

W pełni sezonu

Zaległości w teatralnych relacjach mam duże, a tu ożywienie na stołecznych scenach wyraźne, z przynajmniej kilkoma przedstawieniami znaczącymi na czele. Mamy już bowiem za sobą długo przez warszawiaków wyczekiwane uroczyste otwarcie Teatru Powszechnego na Pradze, który - po latach przebudowy - pod koniec stycznia rozpoczął wreszcie swoją działalność, wzbudzając zresztą z miejsca duże zainteresowanie publiczności zarówno "wybraną" pozycją, jak i nazwiskiem reżysera. Nową placówkę (działającą pod kierownictwem artystycznym dobrze zasłużonego dla naszych scen Zygmunta Hubnera i dyrekcją związanego, na stałe z tym teatrem Tadeusza Każmierskiego) zainaugurowano bowiem "Sprawą Dantona" Stanisławy Przybyszewskiej (od lat trzydziestych nie graną w Warszawie, a więc praktycznie zupełnie zapomnianą) w inscenizacji Andrzeja Wajdy, którego pracom zwykła towarzyszyć atmosfera artystycznej sensacji.

Stanisława Przybyszewska, pisarka i malarka, nieślubna córka głośnego ojca, umarła w wieku lat 34 w zapomnieniu i ubóstwie, pozostawiając do sobie łączące się w całość dramaty poświęcone czasom Wielkiej Rewolucji Francuskiej: "Dziewięćdziesiąty trzeci", "Sprawa Dantona", i "Thermidor". Ale mimo że "Dantonem" zainteresowali się najwybitniejsi ówcześni reżyserzy, nikt już po śmierci autorki (w r. 1935) do nich nie zaglądał. I dopiero po latach Jerzy Krasowski podjął we Wrocławiu w r. 1967 trud przywrócenia ich naszym scenom. I okazuje się, że rzeczywiście mu się to udało, skoro sięgają już po Przybyszewską następni reżyserzy.

Tym razem z tekstem (który każdorazowo wymaga opracowania, gdyż oryginał jest nader obszerny) zmierzył się Andrzej Wajda. Zaproponował scenę ulokowaną niemal pośrodku widowni, tak że w przewodzie sądowym nad Dantonem publiczność gra audytorium, do którego zwraca się oskarżony i skąd pod jego adresem padają uwagi z sali. Spektakl wypunktowany jest przede wszystkim starciem dwóch racji, dwóch indywidualności, dwóch przywódców, z których jeden zdecydowanie i ostatecznie przegrywa. Rzecz jednak w tym, iż zwyciężający w tej rozgrywce Robespierre zdaje sobie dobrze sprawę, do czego skazanie Dantona prowadzi i przeczuwa niebezpieczeństwo nieuniknionego terroru.

Przedstawienie przynosi dużo materiału do własnych przemyśleń - i to jest w nim najcenniejsze - a przy tym prezentuje znakomity zespół nowego teatru. Zwycięzcą w sztuce i na scenie jest Robespierre w mistrzowskiej interpretacji Wojciecha Pszoniaka. Skupiony myślący, fanatycznie oddany idei, a przy tym zimny i twardy jak stal. Dantona, któremu pasja wodza i umiłowanie rewolucji nie przeszkadzają kochać życia i korzystać z niego nawet ponad miarę, gra w tym spektaklu Bronisław Pawlik. A obok nich pamiętne role innych wspaniałych aktorów nowej sceny z przejmującym Władysławem Kowalskim w roli Saint-Justa na czele długiej i bogatej listy obsadowej.

RZADKO spotykany zestaw aktorskich znakomitości zobaczyć możemy również na spektaklu "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w inscenizacji Adama Hanuszkiewicza, które wystawiono dla uczczenia 50-lecia Teatru Narodowego, licząc od odbudowania gmachu dawnych "Rozmaitości". Spektakl ten rozpętał w stolicy dawno nie notowane dyskusje i spory, zwłaszcza że porównania nasuwają się same z pamiętną tu dobrze poprzednią inscenizacją Hanuszkiewicza (jeszcze ze sceny Teatru Powszechnego) i z wersją filmową sztuki zaproponowaną przez Andrzeja Wajdę. W dodatku obsada tamtych "Wesel" i tego najaktualniejszego zamyka się w kręgu tych samych aktorów, ale grających inne role.

Obecna inscenizacja sama zresztą świadomie nawiązuje do tamtych wzorców i pobudza dyskusje, tak że rzeczywiście udało się jej wywołać należny rozgłos. W spektaklu - jak to zwykle u Hanuszkiewlcza bywa - dużo u uogólnień, mamy więc oczywiście i łóżko na scenie, tak szeroko ostatnio w "Polityce" przez Bywalca opisane i nie bez racji wyróżnione jako główny element współczesnego teatru.

Panem Młodym jest tym razem Andrzej Łapicki, uroczo srebrzystowłosy, zachwycony swą młodą i krzepką żonką (zadziorna Bożena Dykiel) i własną młodzieńczość junacko udający. Taka współczesna moda na młodzieżowość nie ominęła i Poety (Adam Hanuszkiewicz) zaintrygowanego wdziękiem i wrażliwością dziewczęcej Racheli (znana piosenkarka Magda Umer debiutuje tą rolą jako aktorka). Ogromnie podobał mi się odmłodzony Czepiec Tadeusza Janczara, bezkarnie kpiący sobie w oczy tym przybyłym z miasta inteligentom, którzy dużo i niezrozumiale mówią, ale nie są w stanie cokolwiek zdziałać. I Zofia Kucówna znakomita jest w roli Gospodyni, i Tadeusza Łomnickiego na pewno warto zobaczyć jako Gospodarza.

Są oczywiście w przedstawieniu również momenty prowokujące do sporów, ale rzecz charakterystyczna, że każdy tu jakoś na coś innego reaguje. A więc jedni zgłaszają pretensje do Osób Dramatu i ich nadto wielkiej konkretności, inni wręcz przeciwnie atakują bohaterów akcji. Ci zastanawiają się nad finałową wymową spektaklu, tamci z kolei starają się tak, a inni owak zrozumieć wyjście w plener i opuszczenie czterech bronowickiej chaty. Jedno przy tym wszystkim pewne - oto przybyło Warszawie przedstawienie ciekawe, oryginalne i warte bliższego się z nim zapoznania.

JAKOŚ ciszej natomiast wypadła najnowsza premiera Teatru Współczesnego, a przecież i przy tej okazji na pewno jest o czym pomówić. I tu bowiem sięgnął teatr po dramat znany i przed kilku laty w Warszawie pokazywany (w inscenizacji Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym i gościnny spektakl w reżyserii Józefa Szajny). Myślę o "Rzeczy listopadowej" Ernesta Brylla w reżyserii Erwina Axera i w dekoracjach Ewy Starowieyskiej. A że i Brylla dość często ostatnio spotykaliśmy na ekranie telewizora (choćby w programie "Sam na sam"), tym ciekawiej wypadła konfrontacja z jego tekstem, napisanym przed kilku laty i granym, jak to zwykle w wypadku tego autora bywa, tak chętnie przez wiele teatrów w Polsce.

Wydaje mi się, że inscenizacja Erwina Axera bardzo prosto i czytelnie przeprowadziła myśl autora, trafnie przekazując jego intencje i pięknie podkreślając narodowe tradycje. Zwłaszcza powierzenie ról dwóch komentatorów zjawom poległych powstańców warszawskich (Damian Damięcki i Jan Englert) nadało całości wyraźny charakter pewnych konfrontacji, podsumowań czy wręcz inicjacji dalszych przemyśleń.

NIE bojąc się również porównań z przeszłością sięgnął po "Iwonę, księżniczkę Burgunda" Witolda Gombrowicza Teatr Dramatyczny (reżyseria Ludwika Rene, scenografia Zofii Wierchowicz). A pamiętamy, że właśnie na tej scenie w r. 1957 miała "Iwona" swoją prapremierę (reżyseria Haliny Mikołajskiej). I ten spektakl wyróżniłabym właśnie za jego czystość rysunku i proste przeprowadzenie myśli, choć może się to niejednemu wydać zubożeniem sztuki. Bohaterkę tytułową zagrała Magda Zawadzka, odnosząc prawdziwe, niekłamane zwycięstwo. Była Iwoną szarą, zwykłą, bardzo przeciętną, ani brzydką, ani niezgrabną (bo tego dokonać było trudno), ale właśnie "żadną", przez co niesłychanie drażniącą całe otoczenie. Odebrałam ten spektakl przede wszystkim jako wyszydzenie naszej chęci podporządkowania wszystkich sobie i obowiązującym w danym światku regułom, gdzie każde odstępstwo od normy najpierw zaciekawia, a następnie w szybkim tempie wyzwala niechęć i nienawiść. Jeśli jesteś inny - musisz zginąć.

Spektakl ma swoje mocniejsze i słabsze strony, ciekawe i mniej ciekawe role, może nawet chwilami grane w nazbyt odmiennej stylistyce (wyraźnie to widać w postaciach pary królewskiej - Zofia Rysiówna i Bogdan Baer), przecież w sumie jest to przedstawienie nie tylko dla stosunkowo wąskiego kręgu admiratorów gombrowiczowskiej prozy, lecz dla szerokiej publiczności, jako że każdy stąd na pewno coś dla siebie wyniesie.

Tych kilka premier warszawskich niech świadczy więc o tym, że nie tylko oryginalność repertuarowa liczy się za sukces, lecz przede wszystkim to, co poprzez swój spektakl chce teatr przekazać zawsze wiernej publiczności.

Teatr Powszechny - "Sprawa Dantona" Stanisławy Przybyszewskiej.

Teatr Narodowy - "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego.

Teatr Współczesny - "Rzecz listopadowa" Ernesta Brylla.

Teatr Dramatyczny - "Iwona, księżniczka Burgunda" Witolda Gombrowicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji