Artykuły

"Dziewczyna warszawska"

W przestronnych salach warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki dwie znane firmy: "Moda Polska" i "Pollena" zorganizowały wystawę pod nazwą wymiecioną w tytule niniejszego listu. Organizatorzy wystawy oświadczyli: "Chcemy pokazać, co mamy do oferowania dziewczynie, która chce być modna, elegancka i ciągle młoda..." Poszedłem zobaczyć. Demonstrowano stroje karnawałowe. Duża rozmaitość. Nie preferuje się żadnego stylu, nie faworyzuje żadnych tkanin. Pokazywano suknie obcisłe, ale po chwili ukazywała się na podium modelka w stroju powiewnym o szerokich rękawach. Modne są toalety dwuczęściowe, z tym że sposób zestawiania elementów składowych pozostawiono uznaniu i fantazji pań. W grę wchodzą bluzki (często o prostym, sportowym kroju), tuniki i żakiety. Proponowane do nich spódnice wykonano z weluru, mory i jedwabnej krepy. Po oglądnięciu tej kolekcji karnawałowej pragnę zapewnić nasze panie, że ich stare suknie wieczorowe - przy obecnej różnorodności stylów i tkanin - nie wyszły z mody. Mogą się w nich nadal dobrze bawić.

Wielkim wydarzeniem artystycznym stolicy była premiera "Wesela" w Teatrze Narodowym - ogromny reżyserski i aktorski sukces Adama Hanuszkiewicza. I jak zwykle u Hanuszkiewicza spektakl daje impuls do dyskusji. Swego czasu wystawił on "Wesele" z dużymi skrótami. Zerwała się burza protestów. W obecnym pięknym przedstawieniu powiedziano ze sceny niemal wszystko, co Wyspiański napisał. Przydałoby się jednak dla jasności akcji i lepszego zrozumienia intencji pisarza, dokonanie pewnych skrótów. Kapitalną kreację stworzył Andrzej Łapicki, grając bardzo inteligentnie, ironicznie i z dystansem rolę Pana Młodego. Hanuszkiewicz był świetnym Poetą. Bożena Dykiel zagrała brawurowo Pannę Młodą. Znakomitym Czepcem był Tadeusz Janczar. Interesujące postacie stworzyli Kazimierz Wichniarz i Janusz Kłosiński. Debiut dramatyczny Magdy Umer grającej Rachelę, wypadł doskonale. Jedna tylko rada: niech p. Umer nie pokazuje się nigdy na scenie w tak niegustownej sukni, jak ta, którą nam zaprezentowała na premierze. Wreszcie pragnę zwrócić uwagę na doskonały popis gry aktorskiej Barbary Burskiej. Pokazała ona, ile wdzięku można wydobyć z epizodycznej roli Maryny.

Z sentymentem narodził się spektakl poetycki w Teatrze Nowym, poświęcony twórczości Juliana Tuwima. Z wierszy, poematów, piosenek, do których ten wielki poeta napisał słowa, z kabaretowymi skeczów, powstał uroczy montaż. Najlepiej wypadło to, co w poezji Tuwima jest najlepsze: "Kwiaty polskie". Pięknie recytowano ich fragmenty. "Modlitwa" z "Kwiatów polskich", deklamowana przez cały zespół, wywarła na widzach wielkie wrażenie. Zgłaszam jednak pewne pretensje. W twórczości Tuwima poczesne miejsce zajmują liryczne teksty kabaretowych piosenek. Utwory takie, jak np. "Co nam zostało z tych lat" - to dziś już klasyka poezji polskiej. Dlaczego zatem twórcę spektaklu Zygmunta Listkiewicza zawiódł dobry smak, każąc mu parodiować te stare piękne piosenki? Nie przekreśla to jednak naszego uznania dla Listkiewicza, któremu zawdzięczamy czarujący niezapomniany wieczór.

Telewizja otworzyła w Warszawie przy ul. Czackiego nowy Teatr Kwadrat. Na pierwszy ogień poszła komedia amerykańskich pisarzy Thurbera i Nugenta pt. "Prawdziwy mężczyzna". Sztukę wyreżyserował Edward Dziewoński, co samo już stanowi wystarczającą dla niej reklamę. Rzecz jest w miarę zabawna, w miarę serio. Sztuka na początku lat czterdziestych cieszyła się dużym powodzeniem w Nowym Jorku. Bawiły wówczas publiczność kpiny z Hoovera, a narzekający na Roosevelta reakcyjny biznesmen był postacią nie. bywałe komiczną. Dziś to już historia, o której czyta się w podręcznikach. Mimo to sztuka odpowiada obecnym świąteczno-sylwestrowym nastrojom i zasługuje na powodzenie. Obok Dziewońskiego drugi świetny talent komiczny, to Krzysztof Kowalewski, Ewa Wiśniewska jest w tym spektaklu bardzo kobieca i bardzo amerykańska. Szlachetnego profesora Turnera gra doskonale Włodzimierz Press Przekład Miry Michałowskiej bardzo dobry, Gosposię Kleosię należy jednak poinstruować, by do telefonu mówiła: "Tu mieszkanie profesora Turnera", a nie "Tu rezydencja..." Wszak "the residence" - jak uczy Stanisławski - to również "mieszkanie". Profesorowie ludzie skromni, "rezydencji" nie posiadają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji