Artykuły

Upiory znad Fiordów

"Kłamstwo uchodzi niewolnikom, wolnym przystoi mówić prawdę". Ta myśl Seneki wybrana spośród wielu, cytatów zamieszczonych w programie tragedii "Upiory" Henrika Ibsena wystawionej w Teatrze Współczesnym najbardziej wydaje się dosadna, najbardziej aktualna. Cóż bowiem czyni i nasz współczesny chcący uchodzić za sprawiedliwszego, mądrzejszego cnotliwszego? Z reguły kłamie.

Rozmijaniem się z prawdą zdobywamy sympatię otoczenia, przychylność tłumu, honory i dostatek. Rozdwojeniem na siebie - wewnętrznych i zewnętrznych zatracamy możliwość kierowania własnym postępowaniem, a rozmijając się z etycznymi normami doskonalimy się w sztuce oszustwa. To zaś wykryte budzi agresję otoczenia wyprowadzonego w pole. Udane jednakże spełnia rolę jakiej się spodziewaliśmy.

Takie właśnie moralne rozważania snułam po wyjściu ze spektaklu, które wieńczyło wieloletnią działalność dyrektora sceny na Mokotowskiej Erwina Axera. Nie bez powodu - myślę - przywołał on do repertuaru zwietrzały z pozoru dramat Ibsena, którego osnową są tragiczne, mroczne dzieje rodziny Alvingów.

Można powiedzieć, że zawisło nad nią fatum. Motywacja realistyczna każe jednak doszukać się tutaj wyjaśnień nie tylko metafizycznych, czyli tzw. racji wyższych. Nimi właśnie usprawiedliwia się kłamstwo stanowiące zarodek zła w rodzinie Alvingów. Paraliżuje ono fizycznie Oswalda - syna zmarłego kapitana, jego matkę i ludzi włączonych przed laty w zmowę zatajania prawdy.

Za symbol rozkładu, klęski i dowolnego zniszczenia uznawany był jeszcze przed wiekiem syfilis. Także u Ibsena potomek zarażonego ojca musi odziedziczyć po nim chorobę. Lecz przecież i zdrową córkę ze służącą spłodził ów hulaka. Nie jednakowo więc robak zepsucia toczy owoce chorej jabłoni. Dzisiaj jednakże siłę rozkładającą skłonni jesteśmy przypisywać innemu czynnikowi - kłamstwu lub przemilczaniu prawdy, które to właśnie towarzyszy nam pod różną postacią w obfitości.

Utwór Ibsena przesycony symbolami, spółka reżyserska: Maciej Prus i Erwin Axer czyni bardziej realistycznym nie rezygnując z jego mroczności i nastrojowości. Ten zaś wydobywa, scenografia Ewy Starowieyskiej, a szczególnie aktorzy - zwłaszcza przywrócona teatralnemu życiu Halina Mikołajska - Helena Alvin - na której nie ma co ukrywać, skupia się zasłużenie uwaga widowni. Jej scenicznym synem jest Cezary Morawski przekonywająco przedstawiający całą złożoność ludzkiej niemocy. Udanie też zaistnieli w spektaklu Joanna Szczepkowska, Edmund Fetting i Henryk Borowski pokazujący, że Ibsena nie trzeba odczytywać tylko jednostronnie - wyłącznie tragicznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji