Artykuły

Różewicz. Portret w półmroku na urodziny poety

Dziś Tadeusz Różewicz kończy 89 lat. I trudno o lepszy prezent urodzinowy od filmu Andrzeja Sapiji "Poeta emeritus". Nie tylko dla samego jubilata. Także dla czytelników jego wierszy, ciekawych, ile w poezji jest poety. Dokument przekonuje, że jest tam cały - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Andrzej Sapija zrealizował już wcześniej trzy filmy poświęcone Tadeuszowi Różewiczowi. Z kamerą towarzyszy poecie od lat. Ale "Poeta emeritus" to film wyjątkowy [na zdjęciu kadr z filmu]. To kapryśne zwierciadło, w którym przegląda się Różewicz. Wspólnie z Sapiją tworzą migotliwy, ulotny portret w półmroku. I choć to Sapija trzyma w ręku kamerę, to zdarza się, że poeta przejmuje dowodzenie. "W ciemności zawsze lepiej się rozumie" - mówi i każe się filmować w półmroku. Rzuca kilka słów, czyta wiersz, po czym milknie. Wskazuje trop, który Sapija uzupełnia archiwalnymi fotografiami, rysunkami, fragmentami filmów, tekstów, bo sam poeta wciąż się wymyka. Jak w swojej poezji: jest ironiczny, zdystansowany, a chwilę później burzy ten dystans jednym celnym, przeszywającym zdaniem. Jak kiedy zżyma się na pociechę zawartą w mądrości starożytnych - non omnis moriar, exegi monumentum. "To, że cały umrę, daje mi siłę do trwania poza poezją, kiedy ona mnie opuszcza" - mówi. Ale kiedy Sapija dopytuje, czy coś jeszcze zdarza mu się napisać, przybiera nieodgadniony uśmiech: "No, jak pan tak myśli, to dobrze".

Jest niepokornym bohaterem. Chce wiedzieć, co widać przez obiektyw - to, co dostrzega operator, czy to, co widzi sama kamera. Instruuje Sapiję: "Niech pan to odłoży, wyłączy obraz". Rozdrażniony, poirytowany rzuca: "A co pan tu w ogóle robi?". Odpowiada spokojnie na jedno pytanie, a kolejne zbywa: "Co to pana w ogóle obchodzi".

To miał być - jak mówi Różewicz - "wesoły film o przemijaniu i starości". Sam zainicjował jego powstanie: po wcześniejszych dokumentach Sapii, poświęconych swojemu życiu i twórczości, kiedy uznał, że obowiązki są już odrobione i można coś zrobić dla przyjemności. Ale ta formuła nie mogła się udać, bo ma w sobie wewnętrzną sprzeczność, którą zresztą dostrzega od razu i sam Różewicz.

Film Sapiji bywa wesoły i pogodny. Chociaż może raczej uśmiechnięty. Kiedy Różewicz z Ryszardem Przybylskim żartuje z 90-letnich staruszek w Konstancinie, które zjadają schabowego z ziemniakami i kapustą, po czym proszą o dokładkę. Kiedy z Wojciechem Siemionem wspomina w słoneczny dzień na tarasie, przy nalewce, jak ważne było prawidłowe zawinięcie onucy i spiera się z Przybylskim o ilość wypalonych wspólnie papierosów. Kiedy wspomina piękności sprzed lat - uczennicę w prążkowanych pończochach, piękną starościnę czy Jankę Rysiównę. Co kryje się za tym uśmiechem? Różewicz przywołuje w filmie Byrona, który mówił, że trzeba być lub przynajmniej próbować być wesołym. "No i ja spróbowałem" - dodaje.

Ten delikatny uśmiech przemyka także w rozmowach o przemijaniu. Kiedy poeta żartuje z wizyty u bratowej, która ze starości ogłuchła, a potem wyznaje przyjacielowi, że już nadszedł ten czas, kiedy przymyka się oczy, kiedy się już nie chce. "Masz to samo, co ja, to zapadanie się w sobie" - mówi Różewiczowi Przybylski. A on odpowiada: "Masz wtedy próbkę nicości. Drobne przeczucie, stykasz się z nią na małej przestrzeni".

Co jest pomiędzy tymi przeczuciami? Różewicz pokazuje swoje codzienne lektury - na nocnej szafce nowy "Der Spiegel", opasły tom po niemiecku o ruchu oporu przed dojściem Hitlera do władzy, "Witkacego portret wielokrotny" Janusza Deglera i zbiór esejów Wittgensteina, cały pokreślony. "Dyskutuję z nim" - tłumaczy Różewicz. - "W podkreśleniach są moje niezgody".

Mówi też o pamięci, która notuje i podsuwa po latach zadziwiające rzeczy - blok chałwy widzianej na wystawie sklepu w Sarajewie, dowódcę partyzanckiego oddziału, który kazał wymizerowanemu podchorążemu Różewiczowi nalać na dzień dobry porcję najtłustszego, z samego dna kotła, tom Witkacego kupiony na ruinach Warszawy w 1945 r. Uwagi krytyków: "Zarzucali mi, że cynizm z nihilizmem się połączył. Żeby przeszli partyzantkę, toby się dowiedzieli, jaka jest wartość ludzkiego ciała" - rzuca gorzko.

W wierszu "Poeta emeritus" Różewicz napisał, że "na stare lata woli/ rozmawiać z ludźmi/ którzy milczą". Sapija potrafi milczeć. Jest cierpliwy. Umie się wycofać, kiedy czuje, że trafił z kamerą w zły moment. Ale jednocześnie nie unika trudnych tematów. Jest w jego filmie mowa o śmierci syna Tadeusza Różewicza, Jana, jest pożegnanie brata Stanisława, jest wyprawa na cmentarz w Osjakowie w poszukiwaniu grobu dziadków. Kiedy Różewicz milknie, urwany wątek podejmują jego bliscy - żona Wiesława, synowie (Jan pojawia się w archiwalnych nagraniach) - i fragmenty wierszy, na dopełnienie. Nie tylko autorstwa Tadeusza Różewicza - w "Poeta emeritus" swój wiersz czyta także Jan Różewicz. Napisany na 81. urodziny ojca opowiada o nim samym, idącym pod ramię z piękną, kapryśną pani, której na imię wielkość i z którą rozmawiają sobie jak równy z równym.

** Pokaz filmu Andrzeja Sapiji w sobotę o godz. 18 na dużej scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego (ul. Rzeźnicza 12). Po projekcji spotkanie z reżyserem.

** Urodziny Tadeusza Różewicza świętuje też wrocławski Teatr Polski (ul. Zapolskiej 3). O godz. 18 rozpocznie się tam pokaz telewizyjnej rejestracji słynnego spektaklu "Złowiony - rekonstrukcje", na podstawie poematów Różewicza "Złowiony" i "Et in Arcadia ego" w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego z roku 1984.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji