Artykuły

W stronę polityki

"Szewcy" to rzecz o walce klas, o przewrotach społecznych i rewolucji, o filozofii i władzy - którą na krótko zdobywa każdy (i Sajetan, i Czeladnicy), lecz ona ich unicestwia - i o idei, której pragną wszyscy. To również sztuka o śmierci mocy twórczej. Daniel C. Gerould porównuje tu Witkacego do socjologa badającego ewolucję społeczeństwa i powiada o "Szewcach", że spośród wszystkich jego dramatów są jedynym utworem, który traktuje bezpośrednio o Polsce i o sprawie polskiej, jak również o egzystencjalnej sytuacji człowieka w społeczeństwie i kosmosie.

W dotychczasowej tradycji wystawiania "Szewców" można by wyłonić dwa nurty główne: jeden, w którym reżyserzy nadto przejęci terminem "nadkabaret" kierują się w stronę inscenizacji kabaretowo-skeczowej (uwzględniającej zawsze bieżące realia, te najbardziej aktualne), oraz drugi nurt - bardzo serio, ambitny, o tzw. zacięciach psychologiczno-socjologiczno-filozoficznych.

Przedstawienie Macieja Prusa nie mieści się stricte w żadnym z tych nurtów. Reżyser wyraźnie poprowadził swój spektakl w kierunku dramatu politycznego, którym to utworem "Szewcy" owszem są, ale nie tylko. I w myśl tej koncepcji - realizowanej konsekwentnie w całym spektaklu - inscenizacja Prusa jest kameralna, czy nawet można ją określić jako tzw. ubogą, gdzie uwagi widza skoncentrowanej na słowie nie rozprasza nadmiar działań czy bogactwo scenografii (wszystkie trzy akty rozgrywają się w tej samej scenerii, jedynie w ostatnim akcie, w scenie tzw. sprawy chłopskiej, na chwilę pojawiają się stosowne po temu akcenty). Szkoda tylko, że ów respekt reżysera dla słowa witkacowskiego w spektaklu natrafia na przeszkodę w postaci fatalnej dykcji większości, wykonawców, co sprawia, iż na widownię dialogi docierają śladowo.

Zgodnie z przyjętą przez reżysera koncepcją aktorzy grają swoich bohaterów na sposób, rzekłabym prawie realistyczny. W czytelnym prowadzeniu ról prawie zupełnie został tu wyeliminowany ton owej charakterystycznej u Witkacego absurdalności i niezwykłości, która przydawałaby dialogom i działaniom postaci wymiaru pewnej nadrealności. Tak dzieje się w przypadku czy to Sajetana (Krzysztof Wieczorek), czy Czeladników (Damian Damięcki i Janusz Wituch - udany debiut), czy Księżny (Bożena Miller-Małecka) czy Scurvy'ego (Jarosław Gajewski). Odczytuję to jako świadomy zabieg, artystyczny będący konsekwencją przyjętej przez reżysera myśli inscenizacyjnej. Zbliżonej, zresztą, do tej sprzed 20 lat w Teatrze Ateneum.

Tyle że poprzez tamtą inscenizację Maciej Prus pokazywał ówczesną sytuację. "Szewcy" aktualizowali się poprzez kontekst gierkowskiej rzeczywistości, wybrzmiewali wówczas innym sensem. A dziś? Maciej Prus jakby chciał przypomnieć "Szewcami", że każda władza demoralizuje i przestrzec przed ową demoralizacją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji