Artykuły

Popołudnie z Ewą Szykulską

Umówione byłyśmy o 13. Spotkałyśmy się o 18, cały dzień biegała po lecznicach z psem. Miało to być popołudnie, a zostało z tego zaledwie kilka kwadransów. Znamy się bardzo długo. Ten fakt powodował moją tremę. Nie śmiałam proponować Ci wywiadu. Nie bardzo wiedziałam o co Cię pytać? Przemogłam się jednak.

Dlaczego jesteś wciąż tak zabiegana?

- Sama miałaś możliwość przekonania się, jak to wszystko wygląda. Dziś była to akurat sprawa psa. Jutro zakupy dla ciotki. Pojutrze wypełnianie kwestionariuszy paszportowych, a do tego jeszcze gotowanie obiadów plus inne drobiazgi i problemy - czyli samo życie. Któż tego nie zna? Muszę też znaleźć czas na profesjonalne zajęcia. Bycie aktorką w dzisiejszych czasach nie jest wcale rzeczą prostą.

- Dużo też podróżujesz.

- Podróże to największa pasja mojego życia. I bardzo dobrze się stało, że ich sprawcami są reżyserzy i producenci. Jak wiesz, swoje podróżowanie zaczęłam od Związku Radzieckiego (a to dopiero teraz stało się modne!). Bywam na Węgrzech (ostatnio kręciłam tam film z Marysią Pakulnis i Jankiem Nowickim). Bułgarzy zaprosili mnie na film do Tunezji (ale będą też zdjęcia do tego filmu w Berlinie Zach. i w Wiedniu). Występowałam też w filmie fińskim i żeby było śmieszniej grałam tam Rosjankę.

- Zniknęłaś z Teatru Studio i z Syreny. Pojawiłaś się natomiast w Rozmaitościach. Czyżby to był nowy teatralny romans?

- Oczywiście. Tak! Znowu. jak zwykle przez przypadek, nagrałam tę rolę (Ksantypy) i jak zwykle przez przypadek z Wojciechem Siemionem, a serio już, to ta rola była konsekwencją mojej współpracy z Teatrem Stara Prochownia. Grałam tam w spektaklu o Witkacym, z którym zdążyliśmy już być w Argentynie. Urugwaju i Berlinie Zach. Teraz, zaś marzy nam się Leningrad, Belgia i Australia. Wszystkie znaki wskazują, że te marzenia będą spełnione.

- Chyba jednak więcej grasz w filmie aniżeli w teatrze. Jest to wybór, czy konieczność?

- Stawiasz mi nietaktowne pytania. Przecież to oczywiste, że zawsze wybieram lepsze, bardziej interesujące i satysfakcjonujące artystycznie propozycje.

- Z jakimi reżyserami lubisz pracować?

- Z takimi, którzy uważają, że pracować ze mną warto.

- Ostatnimi czasy dość często pojawiasz się w telewizji. Czy to Twój mały telewizyjny boom?

- To sprawa przypadku. Znasz oczywiście przysłowie, że nieszczęścia chodzą parami. Ale może to być i boom.

- Nie kusi Cię estrada? Podśpiewujesz sobie trochę.

- Podśpiewuję sobie ballady, na jedna nutę. Nigdy to nie jest śpiew na wysokim C.

- Dużo kręciłaś w Związku Radzieckim. Poznałaś tam wielu wspaniałych ludzi. Nawiązałaś wiele przyjaźni, która z nich przetrwała? Którą cenisz najbardziej?

- Przesada z tym "dużo". Nakręciłam tylko trzy filmy. Chyba nie najgorsze, skoro zapełniają połowę mojej artystycznej biografii. W dzieciństwie opowiadano mi o przyjaźniach aż po grób. To taka przyjaźń łączyła mnie z nieżyjącym już reżyserem Ilią Awerbachem. Jedyna rzecz (z rzeczy namacalnych), jaka mi pozostała, to nasz wspólny film i tomik poezji Anny Achmatowej z 1922 r. podarowany mi przez reżysera.

- A czy możesz powiedzieć jaki był Wołodia Wysocki?

- Już Ci kiedyś mówiłam, że kiedy słucham Ewy Demarczyk, coś w moim wnętrzu drga - może się to wydać banalne - ale tak jest naprawdę. Trwa to wiele lat. To samo dotyczy Wysockiego. Zawsze słucham go z zapartym tchem. A jaki był??? Zwyczajny! Uroczy. Jego wielkość przejawiała się w normalności i skromności.

- Marzysz o jakiejś roli?

- Chyba nie Kiedyś bardzo chciałam zagrać w "Wielkim Gatsbym". Całkiem irracjonalne to marzenie (ale tylko takie się liczą). I przysięgam, że zrobiłabym to znacznie lepiej aniżeli Mia Farrow. Tak sobie myślę... tak sobie marzę...

- Co interesuje Cię poza profesją?

- Dobrze wiesz, że po trochu wszystko. Dom', mąż, pies, konie, drzewa, góry zimą. A do tego czasami jeszcze to...

Sama napisałam sobie życie

Kiepski scenariusz

Kiepski fart

I błędy ortograficzne

I brak harmonii

I brak czasu, na dalszy ciąg

A najbardziej brak ciebie

Ty wypisałeś się sam

Nie lubisz drobnych chałtur

Więc dalej teńsknię (przez en)

Piszę kiepskim długopisem

- Jakie wartości cenisz w życiu najbardziej?

- Tolerancję.

- A ja myślałam, że powiesz - lojalność.

- I tu trzeba kończyć naszą rozmowę. Choremu psu należy zrobić zastrzyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji