Artykuły

Józef rozmawia z K.

- Na użytek spektaklu obejrzeliśmy mnóstwo ekranizacji kafkowskich, ja sam nadrabiałem zaległości, m.in. wczytałem się w "Amerykę". A ślady tego znajdą się też w spektaklu. Józef i K. mówią nie tylko słowami z "Procesu". Staraliśmy się tych bohaterów ożywiać, uwspółcześniać - mówi MACIEJ STUHR przed premierą "Końca" w Nowym Teatrze w Warszawie.

Krzysztof Warlikowski przygotowuje premierę nowego spektaklu "Koniec". Sięga po kilka tekstów, m.in. po scenariusz filmowy "Nickel Stuff" Bernarda-Marie Koltesa - autora, nad którym pracował już kilkakrotnie, "Elizabeth Costello" Johna Maxwella Coetzee oraz po "Proces" Kafki.

Dorota Wyżyńska: Gra pan nie Józefa K., ale dwie postaci: Józefa i K. Widzowie będą świadkami spotkania, konfrontacji tych bohaterów. "Kim jesteś?" - zapyta jeden, "Myśmy się kiedyś widzieli" - zasugeruje drugi. Dlaczego jest ich dwóch?

Maciej Stuhr: Podczas prób, pracując nad "Procesem", sięgając też do innych utworów Kafki, a jednocześnie zastanawiając się, co to wszystko dziś dla nas znaczy, postanowiliśmy odejść od kafkowskich korytarzy i sądu. I skupić się na procesie, który odbywa się w człowieku. Uznaliśmy, że nasz bohater musi skonfrontować się z samym sobą, ze swoimi lękami, przeczuciami, winami. Zobaczyć samego siebie. O Józefie K., czytając "Proces" nawet bardzo dogłębnie, wiemy niewiele. A to, co wiemy, to są raczej nasze przeczucia. Chcemy zadać mu kilka pytań. Stąd ten szatański pomysł rozdwojenia.

Ale jak to pokazać w teatrze?

- Szukaliśmy różnych sposobów. Najprostszy to projekcje. Jednak ostatnio okazało się, że najbardziej interesujące będzie pokazanie schizofrenicznej rozmowy bohatera z samym ze sobą.

Połączyliście Kafkę z Koltesem? Co wam daje ten związek?

- Nie odpowiem jeszcze na to pytanie. Na próbach dopiero zaczynamy łączyć te dwa wątki. Dotąd pracowaliśmy w podgrupach. Ale z doświadczeń przy "(A)pollonii" wiem, że takie zestawianie z pozoru bardzo różnych tekstów może być inspirujące.

Czy pana kafkowski bohater pojawi się w Koltesowskim Nickel Barze?

- Nie wiem, czy bezpośrednio, ale w pewnym sensie na pewno. Sceny z utworów, na podstawie których powstał scenariusz, będą się zazębiać.

Na użytek spektaklu obejrzeliśmy mnóstwo ekranizacji kafkowskich, ja sam nadrabiałem zaległości, m.in. wczytałem się w "Amerykę". A ślady tego znajdą się też w spektaklu. Józef i K. mówią nie tylko słowami z "Procesu". Staraliśmy się tych bohaterów ożywiać, uwspółcześniać.

Kim jest ten współczesny Józef czy K.?

- Mieliśmy kilka etapów poszukiwań. Staraliśmy się stworzyć mu współczesny życiorys. Przez chwilę miał być np. didżejem w klubie. Potem - oczywiście dla naszych inspiracji - pomyśleliśmy, że może być reżyserem teatralnym czy filmowym, a ta jego kobieta, która w naszym spektaklu powstała z kilku postaci kafkowskich, jest jego aktorką. To para, która się wzajemnie inspiruje, ale też rani.

To już trzeci spektakl Krzysztofa Warlikowskiego po "Aniołach w Ameryce" i "(A)pollonii", w którym pan występuje. Jest pan w zespole Nowego Teatru. Co znaczy dla Pana ta współpraca? Nie miał pan obaw, wstępując do tej teatralnej... sekty?

- Nie miałem cienia wątpliwości. Mam wrażenie, czy nawet pewność, że moje życie zawodowe zupełnie się dzięki temu przewartościowało. Mimo że początkowo mogłem wydawać się człowiekiem z trochę innego świata, to jednak szybko poczułem się tu, w zespole jak w domu. Myślę, że każdy aktor, nawet jeśli się do tego nie przyzna, marzy o tym, aby współpracować z takim reżyserem, którego autorytet czuje się na każdym kroku, a jednocześnie dostaje się od niego wolność. Krzysztof nieustannie oczekuje od nas bardzo aktywnej pracy, ale daje nam też oparcie. Mimo że eksperymentujemy, mamy też poczucie bezpieczeństwa. I jeszcze jego zaufanie.

"Koniec" na podstawie "Elizabeth Costello" Johna Maxwella Coetzee, "Procesu" i "Myśliwego Grakchusa" Franza Kafki oraz "Nickel Stuff" Bernarda-Marie Koltesa.

Reżyseria: Krzysztof Warlikowski. Adaptacja: Krzysztof Warlikowski i Piotr Gruszczyński. Scenografia i kostiumy: Małgorzata Szczęśniak, muzyka: Paweł Mykietyn, Paweł Bomert, Paweł Stankiewicz. Reżyseria świateł: Felice Ross, Ruch: Claude Bardouil. Występują m.in: Stanisława Celińska, Magdalena Cielecka, Ewa Dałkowska, Marek Kalita, Zygmunt Malanowicz, Maja Ostaszewska, Jacek Poniedziałek, Maciej Stuhr. Produkcja: Nowy Teatr. Koprodukcja: Théâtre de l'Odéon, Paryż; La Comédie de Clermont-Ferrand - Scene Nationale, Clermont-Ferrand; Théâtre de la Place, Liege; Hebbel am Ufer, Berlin.

Premiera - 30 września, godz. 20. Farat Film Studio (Notecka 22).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji