Artykuły

Jestem bardzo uparta

- Może się wydawać, że zagranie Ani w musicalu familijnym to pestka. Ale tak nie jest. Ania jest na scenie niemal cały czas, uciągnąć 2,5 godziny w pełnej koncentracji to spore wyzwanie. Poza tym, tam jest dużo wysokich partii i trochę mi to dało w kość - mówi ANNA HABA, która gra tytułową rolę w "Ani z Zielonego Wzgórza" w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach.

W kieleckim teatrze w sobotę zagra Anna Haba, pochodząca z Sandomierza aktorka, która wystąpi w roli Ani z Zielonego Wzgórza. W kieleckim teatrze pojawiła się dopiero jako aktorka. Dorastając w Sandomierzu, nie przyjeżdżała do Kielc. - W ogóle nie znam miasta, poruszam się tylko po deptaku - mówi aktorka, która od kilkunastu dni przygotowuje się do udziału w "Ani z Zielonego Wzgórza".

Przyjechała z Zielonej Góry, a urodziła się i dorastała w Sandomierzu. Kiedy postanowiła zostać aktorką? - Już po maturze. W szkole starałam się unikać konkursów recytatorskich czy akademii - mówi. Jednak zainteresowanie sceną rozbudził zespół taneczny Flik, który przez 20 lat prowadzili Marek i Zdzisława Charańczyk. Przyjeżdżałam z nim także do Kielc, bo braliśmy udział w harcerskim festiwalu - wspomina Anna Haba.

Do decyzji o zdawaniu do szkoły aktorskiej dojrzewała powoli. - Po maturze nie miałam odwagi - przyznaje. - Dałam sobie rok na przemyślenie czego tak najbardziej chcę. Studiowałam polonistykę w Rzeszowie i w końcu stwierdziłam, że lepiej zaryzykować niż za 20 lat, ucząc dzieci w szkole polskiego żałować, że nic nie zrobiłam.

Zaryzykowała więc, a potem kolejny i kolejny raz. Zdawała do różnych szkół, ale bez powodzenia. - Egzaminy to ogromny stres, świadomość, że jest 20 kandydatów na jedno miejsce. Dużo zależy od szczęścia. Oczywiście są osoby, które dostają się za pierwszym razem, ale inni, w tym ja, muszą poczekać.

Dwa lata uczyła się w krakowskim studiu teatralnym L'art. - Dużo mi to dało. Otworzyło świadomość teatralną. - Moi rodzice nigdy nie czynili mi wyrzutów, że marnuję czas, że koledzy z ogólniaka przygotowują się do obron, a ja ciągle bawię się w teatr. Bardzo im za to dziękuję - mówi.

Dostała się za czwartym razem, kiedy postanowiła zrezygnować, jeśli się nie uda. - Pewnie gdyby mnie nie przyjęli byłby kolejny raz - mówi.

Ogromnego uporu trzeba byłoby kolejny raz próbować. - Bo ja w ogóle jestem uparta - przyznaje. - Jak sobie coś postanowię to nie sposób mnie od tego odwieść. Małymi kroczkami zmierzam do celu.

Jednak tym razem szczęście uśmiechnęło się do Ani. Została przyjęta i fakt ten docierał do niej powoli. - Nawet nie pamiętam, jakie zadania miałam na egzaminie. Generalnie komisji chodzi o sprawdzenie kreatywności, wyobraźni kandydata, chce zobaczyć na ile jest plastyczny.

Lata studiów we Wrocławiu wspomina z sentymentem i chętnie odwiedza Wrocław. - Z naszego roku bardzo wiele osób zostało w zawodzie i to cieszy. Ona sama propozycję pracy otrzymała jeszcze na studiach i udziałem w "Dzikich łabędziach", wystawionych w lubelskim teatrze lalkowym, robiła dyplom. - To było 8 marca, na premierę przyjechała komisja ze szkoły, a ja miałam straszną tremę.

Także na studiach zagrała Anię z Zielonego Wzgórza. - Mam ogromny sentyment do tej roli - mówi. Na casting pojechała aż do Rzeszowa i została przyjęta. Jan Szurmiej zakwalifikował dwie dziewczyny i do ostatniej chwili nie było wiadomo, która wystąpi na premierze. Wybór padł na Annę. - To było bardzo miłe wyróżnienie. Może się wydawać, że zagranie Ani w musicalu familijnym to pestka. Ale tak nie jest. Ania jest na scenie niemal cały czas, uciągnąć 2,5 godziny w pełnej koncentracji to spore wyzwanie dla aktora, a co mówić o mnie, wtedy studentce wkraczającej dopiero do teatru?

Dla potrzeb tego spektaklu musiała rozśpiewać się. - Tam jest dużo wysokich partii i trochę mi to dało w kość, powoli przez nie przechodziłam - śmieje się. Wcale nie było to takie łatwe.

Nie została w Rzeszowie ani Lublinie, który proponował jej etat. - Pojechaliśmy na festiwal do Zielonej Góry i po spektaklu "Dolne partie" zaproponowano mi pracę w teatrze dramatycznym. Nie wahałam się, bo taka scena bardziej mnie interesuje.

W ciągu trzech lat wystąpiła w wielu sztukach doskonaląc warsztat. Do Kielc trafiła z rekomendacji Jana Szurmieja, bo kiedy kielecki teatr postanowił wznowić "Anię z Zielonego Wzgórza" trzeba było znaleźć wykonawczynię głównej roli. Katarzyna Gałasińska wyjechała z Kielc. - Propozycję przyjęłam z radością - przyznaje Anna Haba. - Lubię tę rolę. Rodzice przyjadą obejrzeć mnie na scenie, bo do Zielonej Góry jest jednak za daleko.

W wolnym czasie, którego aktorka ma bardzo mało, lubi spotykać się ze znajomymi, przy winie, herbatce. Ale najwięcej czasu i myśli poświęca teatrowi. Anna Haba przyznaje się do dwóch pasji: gotowania i oglądania meczów piłkarskich.

ANNA HABA

Lat 29. Urodzona w Sandomierzu absolwentka wrocławskiej szkoły teatralnej. Występowała w teatrach w Rzeszowie, Lublinie, od trzech lat związana ze sceną w Zielonej Górze. Od soboty będzie występować gościnnie w Kielcach w roli Ani z Zielonego Wzgórza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji