Artykuły

Konrad, Maski i my

Odległy od Wyspiańskiego o trzy epoki Kazimierz Dejmek, pisząc scenariusz swojej inscenizacji "Wyzwolenia", pamiętał (dokumentuje to przedstawienie) o dwóch sprawach fundamentalnych. Że Wyspiański był naprawdę "niewolnikiem wielkiej myśli jednej", ta "jedna myśl" przenika wszystkie jego dramaty, a dominuje w "Wyzwoleniu". Oraz że przeznaczeniem aktora i teatru jak dawniej tak i teraz było i jest służyć niejako za zwierciadło naturze, pokazywać cnocie własne jej rysy złości żywy jej obraz, a światu i duchowi wieku postać ich i piętno. Więc "teatr w teatrze", jakim posłużył się w "Wyzwoleniu" Wyspiański, i o jakim (nie w trzecim akcie, ale zaraz na początku) mówi się w warszawskim przedstawieniu - może mieć również to znaczenie, jakie nadał mu Szekspir. A za Szekspirem Wyspiański w swoim studium o Hamlecie: może dostaniesz się na dwór Klaudiuszów!? Jego Królewska Mość - komedie - lubi (...) Zemsta nie może znać granic - i żadne miejsce uświęcać mordercy...

"Wyzwolenie" Wyspiańskiego, publicystyczny dramat udrapowany w romantyczne szaty, ma jednego tylko bohatera, Konrad przez trzy kręgi wyzwolenia prowadzi naród swój do samodzielnego bytu. To samo "Wyzwolenie" na scenie Teatru Polskiego w Warszawie w opracowaniu i inscenizacji Kazimierza Dejmka ma aż trzech bohaterów. To - Konrad "wielki rewolucjonista", jakby powiedział Słowacki. To naród - społeczeństwo polskie (nie tylko, ale także anno Domini 1982). I wreszcie - to owa lawa, zimna i twarda, sucha i plugawa, dzierżąca siłę, to owe maski zziębłe strudzone ćmy, motyle, krasy pył, prawdziwa zawalidroga społeczeństwa i jego najlepszych synów, nieśmiertelnych. Kordianów, Hamletów, Konradów.

Scenariusz "Wyzwolenia" w warszawskim Teatrze Polskim nie jest wierny ani pełnemu tekstowi Wyspiańskiego (skreśleniu uległa chyba ponad połowa dramatu, niemal cały akt trzeci oraz słynne partie teatralne ukształtowane wokół postaci Muzy), ani budowie tego dramatu, teraz złożonemu z dwóch części i rozegranemu w jednej, właściwie niezmiennej dekoracji. Jednak pozostaje wierny duchowi całego dzieła Wyspiańskiego, a na pewno intencjom "Wyzwolenia". I to jest najważniejsza.

Przedstawienie rozpoczyna, jak w tekście, przybycie Konrada i jego rozmowa z robotnikami. Ale zaraz potem słyszymy dialog ze Starym Aktorem (z aktu trzeciego) i od razu jesteśmy w środku wyzwoleńczej problematyki - tradycji walk o wolność i miałkiej teraźniejszości, prawdy i fałszu sztuki jako patronki przeszłości: Mój ojciec był bohater, a ja to jestem nic (...) Mój ojciec był bohater, a my jesteśmy nic. Te słowa przejmująco mówione przez Zdzisława Mrożewskięgo padają ze sceny półmrocznej, obramowanej rzędem strzaskanych kolumn, obwieszonej rekwizytami narodowej świetności i narodowej martyrologii, zamkniętej u horyzontu szeregiem płonących zniczów - żywy ogień dzieli i scala sztuczność dekoracji teatralnej 'z dojmująco prawdziwym życiem, z ogniem płonącym i dawniej, i dziś na polskich grobach.

Teraz fragmenty pierwszego i trzeciego aktu, logicznie ale i misternie budujące dialog, posłużyły, by pokazać klęski, jakie naród polski sam na siebie ściągał w przeszłości, by ujawnić i te cechy zwierzchnich przedstawicieli polskiego społeczeństwa, które powodowały klęski. Więc najpierw postać mówiąca tekst Samotnika i Prezesa, z gębą pełną frazesów (ręce braterskie, w przyszłość patrzymy, nie wymieniać imienia Polska), potem Kaznodzieja, Starzec i Górak Karmazyn i Hołysz (karty i pocałuki "z dubeltówki"), Mówca (przez serce do serca droga), Prymas, Harfiarka, Starzec i Córki, Ojciec i Syn. Aż Wróżka przypomni, że "słowa to nic", ważny jest czyn.

Ten czyn nadejdzie. Po latach Rzeczypospolitej, noszącej w sobie zaród przyszłego upadku. W jednym symbolicznym obrazie pokaże nam teatr dwieście lat orężnych zmagań, do wtóru wibrującej dramatycznej muzyki i echa bijącego o ściany teatru: Nasze błędy posiądą oni, oni, oni... i hasła Pallas Ateny (i tej spod Termopil i tej spod Warszawy w "Nocy Listopadowej'") - Do broni... do broni... do broni...

Zacieśni się koło sceny, ruszą ku nam pojedyncze postaci i całe grupy. I będą bić się atakować i padać, w pojedynkę i razem. Jak na obrazie bitwy pod Olszynką Grochowską, jak na rysunkach Grottgera, jak na dwudziestowiecznych barykadach. Teatr ogarnie muzyka: głucha, jakby dobywająca się z ziemi, echem i grzmotem, wspaniała, groźna i patetyczna. A w uszach dzwoni Nasze błędy posiądą oni... oni... oni, zmieszane z okrzykiem do broni, do broni, do broni. Bo też ten czyn o który wołała Wróżka, podejmie Konrad, podejmą liczni polscy Konradowie, podejmą chłopcy podobni do Konrada. W zwykłych codziennych ubiorach i narzuconych na plecy płaszczach, niby w żołnierskich szynelach, jak była moda pośród uczniów, studentów, młodych robotników, których urodziwych, mężnych, o jasnych spojrzeniach, myślących czołach i śmiałych obliczach - mijamy co dnia na ulicach.

Po przerwie Konrad sam na pustej wielkiej scenie: Jak wyjdę z kręgu czarów sztuki? - pyta. I są to słowa aż z końcowego monologu Konrada w trzecim akcie, zanim dopadły go Erynie. Zamiast Erynii dopadają Konrada Maski. I choć prawdą jest, że i niemoc, i siła Konrada w myśli. to pewne, że ta myśl na proch się jeszcze nie skruszyła i przez część drugą przedstawienia potoczy, dramatyczną, zapierającą dech w piersiach widowni walkę Konrada z v Maskami. Walkę młodości i niezależności myślenia ze strupieszałością mózgu, walizę szlachetności z podłością, czystości z cynizmem, ambicji z plugawym brakiem godności, otwartości z kłamstwem, fałszem, obłudą. Po cóż zresztą wyliczać.... Oto mamy jak na dłoni, jak pod mikroskopem te zwierzchnie ileś tam tysięcy, ową "lawę", która swoją inercją opóźnia wszelki postęp, a brakiem wykształcenia i kompetencji, własnego zdania i odwagi myślenia, uczciwości i operatywni oś ci zagradza drogę w przyszłość. Mierni, ale wierni - to właśnie owe Maski. O czvmże zresztą tutaj się nie mówi? Słowa Wyspiańskiego wydają ale być współczesna niemal publicystyką, a są zarazem wielką poezją.

Widownia słucha ich z zapartym tchem W nabożnej ciszy i skupieniu chwyta każdy odcień myśli inscenizatora, każdy błysk uczucia Konrada, każdy ożywczy wiew poezji teatralnej w muzyce (Anna Płoszaj na motywach Witolda Lutosławskiego) i w plastyce przedstawienia (Andrzej Majewski). Na scenie obramowanej symbolami narodowej i scenicznej, tradycji, postać Konrada otoczył zwarty krąg panów w białych kołnierzykach. Osaczył Konrada, ale i gnie się jak wąż pod kanonadą argumentów bohatera, pod naporem uczuć widowni - jawnych, przejrzystych, z Konradem solidarnych.

Jan Englert (Konrad), którego znamy z rozlicznych ról... Rozlicznych, ale jakże mało znaczących - widać to wyraźnie, gdy artyzm tego aktora weryfikuje nie tylko sztuka - teatr, lecz również życie, przystawalność tego, co mówi i postaci, którą stwarza, do teraźniejszości. Tak ucieleśnić typ młodego Polaka może tylko aktor - wybitny, poprowadzony ręką artysty czującego i myślącego.

Konrad Jana Englerta, choć antyromantyczny, zwykły, znajomy dziwnie, chciałoby się rzec - codzienny, ma słuszność oczywistą, a jednak jakże jest samotny. Jak Kordiana bardziej. Jak Konrad Mickiewiczowski. Chociaż od Konrada bardziej trzeźwy i spokojny. Przecież jak oni samotny i jak oni bezsilny wobec ogromu przemocy, fałszu, bezwstydu, cynizmu Masek. Wprawdzie otoczony przez Maski nie załamuje się, przecież samotna walka go trudzi, płacze. I nie są to łzy słabości, lecz osamotnienia. I wstydu za osamotnienie.

Wówczas z głębi sceny, gdzie płoną znicze, wychodzi Halina Mikołajska gra postać-symbol. Symbol żywej tradycji historycznej i literackiej, symbol przymierza między dawnymi a nowymi laty. I ten symbol (i za ten symbol) publiczność nagradza aktorkę grzmotem oklasków, wstaje z miejsc. Hestia uspokaja Konrada, błogosławi go i wytycza mu dalsze działanie: Zgromadź mnogie ludy na wiec, niech siędą społem za stołem i powiedz im, jak ognia maj et strzec, jak modlić się mają dzieły. Teraz z głębi idą dzieci po kolędzie, z muzyką katarynki śpiewają Bóg się rodzi, podnieś rękę Boże dziecię, błogosław ojczyznę miłą.... Kolędę, co w tradycji naszej była jak hymn, jak pieśń wiary i... nadziei dla wszystkich, których łączył język, ziemia, przeszłość, dobra myśl, najszerzej pojęty humanizm, niosący dobrobyt. Dźwięczna słodycz i cudowna prostota pieśni zdaje się łagodzić ostatnie słowa Konrada. Bo ostatnie słowo w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego należy do Konrada: Zemsta! Zemsta ocali!!! Czy mówi także: Chwyćcie dłoń! W oczach ciemno! Wy ze mną!!! - wzruszenie nie pozwala dosłyszeć. Pewne jest, że z tobą wszędy! My z tobą! - zdaje się odpowiadać publiczność, gdy burza oklasków ogarnia teatr i trwa długie minuty.

Nie jest to jednak przymierza z Erynii z Konradem. Wszak gadzinę wcześniej ta sama publiczność biła brawo aktorom po kwestiach, których bolesna satyra, drwina, szyderstwo i oskarżenie dotyczyły właśnie jej - publiczności, społeczeństwa polskiego jako całości. Dziwne, że zrozumiała jest krytyka zawarta w dysputach Konrada z Maskami, że pojmowana, prometejskość Konrada, choć tak nie poprometejsku. trzeźwa, a słowa krytyki zwrócone do publiczności jak groźne memento, zdają się przechodzić bez echa. A to przecież - obok Konrada i Masek - trzeci bohater warszawskiej inscenizacji Kazimierza Dejmka. Trzeci i nie mniej ważny, a może nawet ważniejszy. Czyżby .powtarzała się sytuacja z prapremiery "Wesela", po której Adam Grzymała-Siedlecki pisał, że publiczność, która po w inna na "Wesele" zareagować oburzeniem, odpowiedziała uniesieniem?

A może uniesienie na równi z oburzeniem prowadzi do zastanowienia? Zaś oklaskami nagradza aktorski i obywatelski trud i protagonistów, i świetnych aktorów, których tu nie brak w rolach wielkich i małych (Mariusz Dmochowski gra Karmazyna, Ignacy Machowski - Prymasa, Andrzej Szczepkowski - Geniusza) i wszystkich twórców i wykonawców tego ważnego "Wyzwolenia". Tak ważnego, że nie ma sensu spierać się o drobiazgi, niejasne przestawienie tekstu, bolesne skreślenia, cieńsze smugi wśród znaczeń inscenizacyjnych obrazów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji