Artykuły

Jesienna sonata na Strindberga i Rozmaitości

Właśnie zakończył się w Sztokholmie Festival Augusta Strindberga, odbywający się corocznie na cześć tego znakomitego szwedzkiego pisarza. Niektórzy, co prawda uważają, iż to wydarzenie kulturalne organizowane jest zbyt często i stanowi jedynie przedłużenie ludowego jarmarku jakim jest festiwal wodny w sierpniu. Jednak są to głosy nieliczne, a atmosfera wczesnojesiennego Sztokholmu i gościnne występy teatrów stwarzają wspaniałą ucztę miłośnikom skandynawskiej, nieco posępnej sztuki scenicznej.

W TYM roku nie lada niespodziankę sprawił zarówno krytykom jak i widzom teatr Rozmaitości z Warszawy. Reżyser Marcin Jarnuszkiewicz podjął się arcytrudnego zadania wystawiając trwającą 3,5 godziny sztukę "Do Damaszku I II i III". Dzieło to jak sam tytuł wskazuje składa się z trzech części i jest niezwykle rzadko grane w całości. Dwie pierwsze części zostały wydane w 1898 roku, a cała trylogia ukazała się w zbiorze dzieł dramatycznych Strindberga w 6 lat później. Wystawienie pierwotnej wersji sztuki w całości zajęłoby co najmniej 8 godzin, a ponieważ nikt długo nie odważał się podjąć takiego zadania, dzieło skrócono do...3, trzech godzin i w takim formacie z powodzeniem grano je najczęściej w Niemczech.

STRINDBERG spłodził ową sztukę zaraz po najcięższym kryzysie w swoim życiu, kiedy to zmagał się z biedą, problemami psychicznymi i nieszczęśliwym, drugim z kolei, małżeństwem, zakończonym rozwodem. Tak też wygląda jego sztuka: samotność, problemy, mocowanie się z życiem. Reżyser przedstawienia wystawił widzów na ciężką próbę. Trzy godziny malowniczych scen pełnych bólu rozterki i rozpaczy. Żadnych gotowych rozwiązań i żadnych pomocniczych akcentów w kierunku widza,, który od razu zostaje wrzucony na głęboką wodę i przez trzy godziny mocuje się razem z aktorami w pocie czoła, aby wreszcie wyjść na wolność, czyli z Sodra Teatern we wrześniowy, deszczowy wieczór i poczuć na nowo jakie życie jest piękne. I tu można powiedzieć, że cel został osiągnięty.

SZWEDZI zostali oczarowani przez Teatr Rozmaitości nazywając przedstawienie "polskim freskiem poetyckim" oraz porównując do totalnego triumfu. Niełatwa to rzecz zachwycić i zdobyć uznanie Skandynawów porywając się na interpretację ich narodowego wieszcza. Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną: potomków Wikingów grających np. "Pana Tadeusza". Niespokojną duszę Strindberga wspaniale wyczuli Wiesław Komasa, grający główną rolę, Magdalena Kuta, sceniczna towarzyszka ciężkiego żywota głównego bohatera, wcielający się w żebraka Lech Lotocki, w postać lekarza Jacek Różański oraz moralizującą matkę Mirosława Dubrawska.

Całe przedstawienie w niezwykle surowej scenografii Katarzyny Jarnuszkiewicz stanowi serię bolesnych obrazów na kształt drogi krzyżowej. W podtekście słychać monotonną posępną muzykę (Marcin Jarnuszkiewicz i Mirosław Jastrzębski) potęgującą oraz nadającą ponury charakter wizualnym scenom. Jednym słowem trzy godziny pięknego cierpienia duszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji