Artykuły

Mały Józio w dużym teatrze

Helmut Kajzar, były działacz studenckiego Teatru 38, obecnie reżyser i krytyk, zadebiutował jako dramaturg utworem "Paternoster".

Właściwie akcja sztuki sprowadza się do przyjazdu na rodzinną wieś marnotrawnego Syna Józia. Tak tylko że Kajzar, nie pisze realistycznej komedii. Autor próbuje metaforą, skrótem uchwycić kształt polskiej rzeczywistości.

Bohater Józio mówi o.kryzysie cywilizacji: "Bezczelnie zaglądaliśmy w oczy przechodniom (...) Na ogół mieli czerwone źrenice, a gałki oczu pokłute. Tkwiły w nich szpilka lub igły z karteczkami informującymi o cenie ciał, uczuć, cenie jednej nocy, jednego dnia, nawet tygodnia." Bohater Ojciec mówi o mechanicznym przejęciu całego bagażu ideologii: "O klasowych antagonizmach dowiedziałem się z życia i po wojnie na szkoleniach ideologicznych. Przed wojną byłem wrogiem klasowym takich jak ja, teraz po wojnie." Bohaterka Ciotka Wala, no Ciotka Wala zasadniczo mówi niewiele, natomiast maluje "w pikasy" filiżanki i do nowego Moskwicza wciska skradzione pierzyny.

Czytając "Paternoster", odnajdujemy ślady lektur Gombrowicza Różewicza, Karpowicza... Lektury świadczą o wrażliwości literackiej autora. Są w "Paternoster" świetnie podpatrzone realia. Choćby ten Śląsk, obyczaj towarzyskich "serdeczności", te polskie ciuciubabki, salonowce, kompleksy okupacyjne, autochtoni. Już łączymy świat skojarzeń Józia: te lęki dziecka, niezrealizowane uczucia, fizyczna obecność Gwiazdy...

Piętrzy więc Kajzar motywy i ponad chałupą Józiowych Rodziców wznosi metaforę polskiego losu. Ale przy ambicji szerokiej panoramy motywów - oczekiwana metafora zawodzi. Kiedy zaś nie ma nadrzędnej wizji, wówczas skądinąd słuszne konkrety budzą obawy zwykłej gry efektu.

Przypuszczam, że Kajzarowi starczyłoby własnego życiorysu i perspektywy pisarskiej na zdecydowaną koncepcję "Józia-Polaka". Tymczasem jednak Józiowi goście wciąż deklamują różne prawdy. Zgoda, że deklamują ostrzegawczo. Ale dlaczego Reklamują - zamiast myśleć?

Prapremierę "Paternoster" przygotował Jerzy Jarocki we wrocławskim Teatrze Współczesnym. Przedstawienie okazało się sukcesem. Reżyser znalazł odpowiednią formę, która ujęła Kajzarowski tekst. Spektakl zaczyna i kończy obraz zamieci śnieżnej. "Paternoster" staje się sceniczną opowieścią, mówioną językiem technik aktorskich, językiem scenografii (Kazimierz Wiśniak) i muzyki (Stanisław Radwan). Nagromadzone chaotycznie w sztuce Kajzara motywy zyskują nową treść poetyckiego uogólnienia. Na przykład wdzięk umownych rekwizytów zestawionych obok żywych gołębi.

Kajzarowski Józio odczuwa zagubienie, załamanie, wyobcowanie... U Jarockiego są od początku dwaj Józiowie, (Andrzej Kierc i Bogusław Kierc). Teraz my musimy zgadnąć, który jest bardziej załamany, zagubiony, wyobcowany... Może mimo namowy Kajzara - żaden.

Reżyserski projekt wymaga od aktorów gimnastyki wśród ostrych gestów, które równocześnie tracą charakter farsowej dosłowności. Zespół Współczesnego potwierdził rzadką dyscyplinę zawodową. Zwracają uwagę między innymi Ina Nowicz, Jadwiga Grossman, Kiiercowie, Edward Lubaszenko, Zdzisław Kuźniar. Warto przywołać fragment roli Ojca (E. Lubaszenko) - rąbanie drzewa i później ostrzenie brzytwy. Nieruchoma twarz, przeciągnięty rytmiczny ruch rozrastają się w symbol rodzimej bezmyślności.

Znowu dobry teatr obronił literaturę. Szkoda, że trzeba było bronić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji